2013-04-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Tunezja part twoooo (czytano: 1624 razy)
Abstrahując od biegania… kilka słów o kuchni i zakupach…
Wielbłądy, całkiem milusie zwierzęta , żyjące nawet 40 lat … a do tego praktyczne-dość wygodny i tani środek transportu, na pewno tańszy ni ż samochód, a do tego paliwo do wielbłąda prawie nic nie kosztuje, wystarczy mu skubnąć kilka listków i kawałek kaktusa - tak przynajmniej przekonywał nas właściciel jednego z nich. Wielbłądy służą też jako środek płatniczy, a raczej obrotu bezgotówkowego – można je wymienić na żonę ;P i to bez żartów, lepiej uważać drogie Panie, jeśli wybieracie się w te rejony, upewnijcie się że wasz towarzysz nie oddał Was jakiemuś Arabowi w zamian na pokaźne stadko tych zwierząt…
Kilka słów na temat tunezyjskich kulinarnych specjałów. Tunezyjczycy uwielbiają wszystko co słodkie, tłuste i pikantne, nie koniecznie do jednego posiłku. Jednak często z bólem żołądka odchodziłam od stołu, choć bufet w postaci obszernego szwedzkiego stołu, to niestety wszystkie potrawy serwowane na ciepło były suto okraszone oliwą z oliwek i innymi tłuszczami. Nieodzownym dodatkiem do potraw jest HARRISA – bardzo pikantna przyprawa przygotowana z ostrych papryczek. Kelnerzy żartowali, że dla nich zjedzenie słoika harrisy to jak dla nas skosztowanie małej łyżeczki, jednym słowem mega pikantne. Kwestia przyzwyczajenia, jak z treningami...
Co do słodkości, to narodowymi łakociami Tunezyjczyków jest chałwa i wszystko co powstało z miału migdałowego, sezamowego, pistacjowego z dodatkiem ogromnej ilości miodu oraz suszonych daktyli, często smażone na tłuszczu– im słodziej i tłuściej tym smaczniej ;) te słodkości uzależniają. Tłuszcz przecież jest nośnikiem smaku i wszystko co tłuste będzie przez nas intensywniej odczuwane przez podniebienie i kubki smakowe,ehh
Krowy należą tu do rzadkości, łatwiej o owce i kozy, które jak wiadomo zeżrą wszystko – sam widziałam jak koza wcięła cała nylonową reklamówkę i o dziwo tydzień później była w całkiem dobrym stanie, mam na myśli kozę, a nie reklamówkę Stąd przestrzegam prawdziwego mleka i sera tu nie uraczycie. Sery przypominają smakiem mieszaninę plastiku i wosku, a mleko białej akwareli… No chyba że to mleko kozie…o wielbłądzim nie słyszałam.
Choć mieszkałam 500 metrów od morza, ryby nie uraczyłam, dlaczego? Odpowiedź jest troszkę skomplikowana – choć łowienie płotek na patyk i kawałek linki wędkarskiej to jedno z ulubionych zajęć tutejszej ludności, to smak tych pływających stworzonek daleki jest od smaku znanego nam jako „rybi’. Za to można tu skosztować pysznego i taniego anchois.
Co warto stąd przywieźć? Na liście tej umieściłabym :
-srebro
-wyroby ze skóry
- dywany – jeśli ktoś lubi i ma tyle miejsca w bagażu
- oliwa
- migdały
- chałwa
ZAWSZE NALEŻY SIĘ TARGOWAĆ, chyba że jesteśmy luksusowym s sklepie, gdzie ceny są czaro na białym… Koniecznie trzeba wydać wszystkie dinary przed przekroczeniem strefy duty free, tam można płacić już tylko w euro. Dlaczego? A dlatego, iż dinarów nie wolno wywozić z kraju i przy odprawie paszportowej celnicy będą pytać i mogą sprawdzić, czy wszystkie dinary zostaną w ich ojczystym kraju.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |