2013-02-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| bilet w jedną stronę... (czytano: 383 razy)
Za 2 miesiące maraton w Wiedniu. W poniedziałek kupiłam bilet na pociąg w tamtym kierunku. Na chwilę obecną bilet w jedną stronę (to był pierwszy możliwy termin aby kupić bilet na przejazd zagraniczny, powrotny można kupić jutro lub w piątek).
Nad powrotem się zastanawiamy. Czy jechać PKP, PKS czy samolotem. A może...? Zostawić tak jak jest i nie wracać? Ponoć Wiedeń uchodzi za jedno z niewielu miast, gdzie ludziom żyje się dobrze. Tylko tam mają ten koszmarny język "szprechen dojcz".
A tak wracając do biegania, to miałam dziś pobiegać, ale trochę ślisko jest na nieodgarniętych chodnikach, no i ta głodówka. Może jutro...
A na zdjęciu - czekające nas niedługo przyjemności w Wiedniu - collage von Wien :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora michu77 (2013-02-14,08:03): kurcze... faktycznie Wiedeń coraz bliżej Namorek (2013-02-15,09:14): Pomysł biletu w jedną stronę naprawdę dobry . A język ?
Z kilka lat będziesz go lubiła jak własny .
pozdrawiam :-) . Lecz pozostając tam będziesz miała daleko aby odwiedzić polskie biegi :-) ineczka16 (2013-02-15,21:37): Michał - za 2 miesiące będzie już po, a dopiero co się zapisywaliśmy :) ubolewam nad faktem, że nie będzie wesołego maniackiego autobusiku :) ineczka16 (2013-02-15,21:41): Roman - do Wiednia wcale nie jest tak daleko... Porównywalnie jak do Bratysławy :)
|