Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [6]  PRZYJAC. [58]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
darianita
Pamiętnik internetowy
...cito

Dariusz Chłopek
Urodzony: --
Miejsce zamieszkania: Zbąszyń
12 / 25


2012-10-05

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Pierwszy kryzys? (czytano: 552 razy)

 

Maraton w Warszawie

Długo myślałem o tym biegu , miał to być bieg , w którym pobiegnę po „życiówkę”. Jak się niedługo okazało dystans maratoński zweryfikował moje plany. Po świetnym występie w półmaratonie w Zbąszyniu , miałem względem siebie wyższe oczekiwania ….niestety nie tym razem.
Do Warszawy pojechałem wspólnie z Markiem Lewandowskim i Wackiem Czuchwickim.
Podróż upłynęła nam bardzo miło na wspólnych rozmowach i planach startowych . Zainteresowanie i podziw współpasażerów o starcie w Maratonie Warszawskim , powodował ,że stopień podniecenia wzrastał z każdą chwilą. Miło było też spotkać Chyżaków i kolegów z
Opalenicy…w końcu nie co dzień człowiek może stać się bohaterem Narodowego.
Czterogodzinna podróż szybko minęła i postanowiliśmy udać się do Biura Zawodów pobrać numery startowe i pakiety. Szybko ,sprawnie i przyjemnie . Pakiety obejrzane , numery zeskanowane . „Narodowy” rzeczywiście imponujący , byłem tu po raz pierwszy , tylko szkoda ,że murawa zdjęta  , trochę brakowało tej zieleni.
Małe przepychanki związane z zakwaterowaniem Wacka i Marka na wspólnym noclegu na sali i staliśmy się już tylko anonimowymi uczestnikami jutrzejszego święta.
Krótki rekonesans po Warszawie miał mnie wyciszyć i obniżyć poziom adrenaliny. Niestety , za dużo wrażeń i to okropne oczekiwanie nie pomagało, byłem ciekaw jak minie noc przed startem.
Warszawo! Jesteś brudna!
Praga , na której mieścił się mój hotelik , to „ciekawe” miejsce , „ciekawi ludzie”, specyficzny język chodnikowy …jejku , Poznań to jednak czystość i porządek.
….wyspałem się , zjadłem , od rana trochę izotonika ….i kawa. Musiałem.
Do Narodowego miałem jakieś 2 km. Postanowiłem ,że w formie rozgrzewki potruchtam na miejsce depozytu.
Oczekiwanie na start odbyło się pod trybunami stadionu , sam start miał nastąpić z Mostu Poniatowskiego , każdy w swoich strefach czasowych . Z Markiem i Wackiem już się nie zobaczyłem przed startem. Ponad 7 tysięczny tłum biegaczy gotowy do walki z królewskim dystansem.
Imponujące . Tylu biegaczy w jednym miejscu jeszcze nie widziałem. A na pewno nie byłem uczestnikiem tak wielkiego biegu.
Rozpoczęło się leniwie , w tempie tłumu , z lekkimi przepychankami i miejscami walką na łokcie . Pierwsze 3 km w tempie 5 min / km. Myślę – jest dobrze ! Zacznę wolniej i wejdę w swoje tempo i poleci. Na 5 km. wiedziałem jednak ,że to nie mój dzień na życiówkę . Dziwnie ciężkie łydki , nie mogłem zmobilizować się do większego wysiłku . Nie mogłem też ustabilizować oddechu. Już wtedy przestałem walczyć o wynik … jednak wszystko jest w naszej głowie. Do 14km . szukałem pozytywów tego maratonu . Znalazłem . Fajne miejsca , które mijaliśmy , trasa urozmaicona , słoneczna pogoda ( jak dla mnie trochę za ostre) , uśmiechnięci biegacze i kibice . Tych najwięcej było na Ursynowie i najgłośniej kibicowali. Dali na chwilę niezłego kopa. Niestety po 15km . zacząłem tęsknić za …końcem maratonu.
Żadne żele i cudowne środki nie mogły mi pomóc w tym dniu. Głowa niestety ze mną nie biegła. Ona chciała do domu. Mijane chorągwie z oznaczonymi kilometrami doprowadzały mnie do depresji. Wiedziałem ,że dopiero ten maraton pokaże mi co to jest walka z sobą.
Jedno czego nie dopuszczałem to myśl ,że mogę zejść z trasy. Na to jestem już za silny.
Myśl o przebytych kilometrach na treningu trzymała mnie przy życiu….25km , 30km , 35km. Teraz to już na rzęsach a dobiegnę. Na moście Poniatowskiego na ok. 40 km . dostałem zastrzyk energii , Stadion Narodowy tuż ,tuż . To zapach i smak mety , to głosy spikera ,który był tak blisko. Niesamowity szpaler kibiców , uśmiechnięci i dopingujący z całych sił ,i ten wąski dobieg do Stadionu! Z całego biegu najpiękniejsza chwila ,która pozostanie do końca życia – moment na Stadionie Narodowym tuż przed metą ….Bohater Narodowego!
Dla tej chwili warto było tu przyjechać…jednak dałem radę. Znów mam ochotę na kolejny maraton.



Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


paulo (2012-10-05,14:25): Brawo Darku!!! Każde ukończenie biegu, a szczególnie maratońskiego jest niezwykłym osiągnięciem.
jacdzi (2012-10-05,17:55): Dla tej linii mety warto bylo biec cale 42km
goldi73 (2012-10-06,07:04): Darku potrafisz zainteresować:) Podoba mi się to że dużo piszesz o najważniejszej rzeczy w maratonie, GŁOWIE.







 Ostatnio zalogowani
skuzik
20:04
Wojciech
19:52
tarasekbr
19:39
marekszk84
19:38
kmajna
19:01
mirek065
17:56
42.195
17:40
agafpaw
17:36
cumaso
17:33
Małgorzata Osak
17:24
Hubert87
17:07
orfeusz1
16:59
Mr Engineer
16:48
janusz9876543213
16:47
Zedwa
16:39
mar_ek
16:22
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |