2012-09-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Maraton Wrocław - upadek (czytano: 2260 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=G8gnJYjDszA
Dzisiejszy MW zakonczyłem upadkiem. I nie chodzi mi o zaden tam metaforyczny upadek - to był upadek całkowicie fizyczny. A do tego spektakularny. Dlaczego:
- bo miał miejsce 150 metrow przed metą,
- bo juz sie z niego nie podniosłem.
Taki finisher, w swietle fleszy:)
A próbowałem wszystkiego tj.:
- wstawania (kompletnie nieudane proby)
- dotarcia do mety na czworakach (nawet metra sie nie przesunałem)
- czołgania (to byłoby spektakularne, moze nawet zostałbym cichym bohaterem maratonu, wiecie - ta wola walki itd.) - w ogole nie dałem rady.
W koncu wiec przestałem oganiac sie od ratownikow medycznych i doszlismy do wniosku, ze lezenie tutaj 150 metrow od mety bez mozliwosci ruchu jest bez sensu. I dałem sie wladowac na wozek, ktory dotransportował mnie do mety, gdzie moglem kontynuowac owo lezenie.
Klimat byl ciekawy - ratownicy przejeci, nie wierzyli ze to tylko miesnie, wciaz pokrzykiwali - niech pan nie zamyka oczu, niech pan nie odjezdza, niech pan zostanie z nami. Wielkie dzieki za takie zaangazowanie w prace.
A było tak blisko.
Co sie stalo: nie wytrzymały miesnie czworglowe.
Dlaczego?
Przyczyn jest pewnie wiele, ale podejrzewam przede wszystkim nastepujace:
- za mało wybieganych km na takie tempo w maratonie (byloby 3.16 gdybym nie padl), bo tylko ok. 35km/tydzien
- treningi w duzej czesci po miekkim podlozu, a tutaj bite ponad 42km byl asfalt, ktory mi wszedl w nogi,
- uzylem podkolanowek kompresyjnych, ktore trzymaly dobrze miesnie az do ud, ale byc moze czworglowe dostawaly przez to mocniej,
- za malo magnezu.
Mimo to bieg oceniam pozytywnie. Do 38km biegłem załozonym tempem na 3.15. Po 38km mnie prztytkało, tempo spadło, ale walczylem i byłoby 3.16. Gdybym dobiegł te brakujace 150 metrow:)
Na pewno w przyszlosci musze lepiej ustawiac zasieg pracy organizmu:) (tutaj Garmin wskazal przebiegniete 42,3km wiec swoj wlasny maraton przebieglem).
Stay tuned: moze beda jakies ciekawe filmiki lub zdjecia z upadku:)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Henryk W. (2012-09-16,19:54): Ojej, jaka szkoda. Wnioski i nauczka na przyszłość. Ale jeszcze będzie rewanż, dasz mu popalić - temu maratonowi:) grzes_u (2012-09-16,20:24): Spoko. Nie leję łez. Nie spinam się tak, że cos musze, wiec jak sie nie uda to tragedia. Oczywiscie lepiej byloby ukonczyc, ale jak nie teraz to pozniej sie uda :). Gemma (2012-09-16,20:59): Gratulacje mimo wszystko. Zaciecie i wola walki niesamowita. Mi na meci pokazalo 43 wiec maraton spokojnie przebiegles;))) renia_42195 (2012-09-16,21:58): Grzsiu, Tak trzymaj - uda się następnym razem :) Nauczka przykra, ale Maratona pokonasz jeszcze z klasą :) GiganT (2012-09-17,08:25): Przebiegłeś 42,3km, więc powinni ci zaliczyć ten maraton. grzes_u (2012-09-17,19:49): Gigant: dystans maratonu w zasadzie przebiegłem (ok, nie wiemy jaki był błąd pomiaru, ale biegłem jeszcze kawałek przed linią startu), ale Maratonu Wrocław nie przebiegłem ;) wigi (2012-09-18,00:09): http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=G8gnJYjDszA
to chyba twój upadek, strach się bać, wygląda groźnie.
I to zasługa jedynie czwórgłowych?
Jak się teraz czujesz, jak mięśnie, chodzisz? grzes_u (2012-09-18,20:08): Dodałem link. Żyję, następnym razem się odgryzę choc mieśnie bolą wciąż jak szlag:) Piotr Fitek (2012-09-21,18:02): wyciągnięte wnioski i o to chodzi - powodzenia z następnym maratonem (i ja mam rewanż z takim jednym biegiem;) PsotnyMorsik (2012-09-27,22:39): A nie lepiej było sobie odpocząć wcześniej i ukończyć bieg z gorszym czasem, ale go ukończyć? Nauczka na przyszłość :-)
|