2012-07-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ...początki... (czytano: 1083 razy)
Początek był trudny. Na początku roku wypożyczyłem bieżnię od znajomego by zacząć zmieniać siebie fizycznie, bo psychicznie zmiana już się dokonała. Nie było to jakieś postanowienie noworoczne, czy inny bezsensowny zakład, raczej podpowiedź rozumu na zmieniający sie stan zdrowia. Wszystko zaczęło się w październiku 2011r. Zaczalem ćwiczyć w domu, bo widziałem, że spodnie zaczynają potrzebować kolejnej przymiarki w pasie - niestety na rozmiar większy;). Po kilku miesiącach straciłem kilka ładnych kilogramów.
Po 6 miesiącach udało mi zrzucić ok 15kg z czego się do dzisiaj raduję. Bieganie pozwoliło mi utrzymać stałą wagę, ale i spowodowało iż zaczałem odczówać wiele więcej radości z samego ruchu. Nim zaczałem biegać, chodziłem na basen, poniewaz miałem problemy z kolanami - bolały. Bałem się dlatego zaczynać.
Czytłem nie jednego bloga oraz posty w internecie, o tym, że bieganie uzależnia, no i musze stwierdzić po 4 miesiącach regularnych treningów, oraz kilku startach w zawodach, że jest to prawda. Startuję by dobiec, nie by zwyciężyć.Znam swoje ograniczenia i lubie czuć sie jednym z ych którzy pomimo wszystkich przeciwności wolą wyjśc o 6:00 na trening niż siedzieć przed kanapą i opowiadac ze też bym tak mógł, ale po co.
Początkowo dystans 4km wydawał się szczytem moich możliwości, obecnie będe atakować 15km, a pod koniec roku półmaraton. W przyszłym roku jesli Bóg pozwoli chciałbym przebiec swój pierwszy w życiu maraton, ale to jak narazie odległa przyszłośc oraz marzenie.
Dzięki tym marzeniom i celom jakie sobie w życiu wytyczamy udaje sie nam przetrwać ten cały chaos codziennych spraw i problemów...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |