2011-04-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Już po Biegu Europejskim (czytano: 1583 razy)
W przeddzień Biegu Europejskiego zrobiłem sobie wolne od biegania (zamiast biegu 6 km wiosłowania). Do Gniezna dotarliśmy całą czwórką na prawie 3 godziny przed biegiem. W sam raz by odebrać pakiet startowy i skoczyć na obiad do naszej ulubionej knajpki w Gnieźnie (przy hotelu Atelier). Madzia z dziećmi zjedli jedną pizzę, a ja drugą. Chwilę zastanawiałem się czy to rozsądny posiłek na półtorej godziny przed biegiem ale stwierdziłem, że jakoś się ułoży :)
Planowałem walkę o zejście poniżej 50 min. ale w zaden sposób nie mogłem byc pewien czy to się uda. By to osiągnąć musiałem przebiec całą trasę ze średnią prędkością ponizej 5 min./km, tymczasem cały mój trening jest podporządkowany przygotowaniom do długich dystansów i żadko kiedy biegam szybciej niż 6 min./km. Nie robiłem też żadnych prób utrzymania tempa poniżej 5 min./km więc miałem się przekonać.
Już na pierwszych kilkuset metrach udało mi się z samego końca przedostać się do grupy biegnącej ciut szybciej niż 5 min./km. Pozostało już tylko to tempo utrzymać. Aby się zmotywować do szybkości starałem się cały czas biec wyznaczając sobie na kilkanaście-kilkadziesiąt metrów przed sobą kogoś kogo chcę wyprzedzić.
Do mety dotarłem całkowicie wykończony z czasem netto 49.59.
Dzisiaj dla relaksu 2 godzinki spaceru po lesie w poznańskim Morasku, udało nam się nawet zobaczyć 3 potencjalne kratery po meteorytach - w końcu to największy w Europie rezerwat meteorytów.
A od jutra wracam do treningów, cel na przyszły tydzień 60-70 km (biegania i wiosłowania łącznie).
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |