2011-04-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Jeden weekend, dwa zwycięstwa - rozkręcam się :) (czytano: 1545 razy)
Ten weekend miał być ciężki, bo korzystając z wolnego (akurat nie miałam zajęć na studiach) mogłam sobie wystartować. Mogłam zrobić to deukrotnie, praktycznie nie ruszając się z Warszawy. Musiałam to wykorzystać :) Trochę obawiałam się, jak sobie dam radę po przebytym w poprzedni weekend zatruciu, ale już środowy trening pokazał, że organizm szybko się zregenerował.
Od początku traktowałam te starty treningowo. Po dwóch mocnych dziesiątkach, superkompensacja powinna się pojawić ;)i przenieść mnie na kolejny, wyższy poziom;)
A tak serio? Nie wiedziałam, czy sobie dam radę. Bo dwa razy 10 km to jednak wysiłek. Z drugiej strony, przecież jestem amatorką i nie mam nic do stracenia!
I Bieg Pamięci wygrałam bez żadenej walki. Prowadziłam pewnie od początku do końca. Pierwszą piątkę pobiegłam mocno (pod górę, pod wiatr), a drugą odpuściłam, by zachować trochę sił. Czas: 35:55, ale to ok. 10km. Z tym że trasa bardzo ciężka: schody, błoto, piach...WIATR. Niezwykle silny wiatr.
II BIEG RASZYŃSZKI wygrałam w dużej mierze dzięki gapiostwu...bo zapomniałam zegarka, prawie spóźniłam się na start. No i byłam przekonana, że na wygraną nie mam szans. Bolały mnie mięśnie, byłam "ociężała". Wiał WIATR. Znowu bardzo silny, ale na pętlach było to mniej dokuczliwe niż dzieć wcześniej. Nie kalkulowałam, nie wysilałam się za bardzo. A tu niespodzianka: pierwsze miejsce i 36:49 na atestowanej trasie. Sądziłam, że biegnę na 40 minut...szkoda, bo gdybym wiedziała, że jest szybko to byłoby JESZCZE SZYBCIEJ. A tak, odpuściłam.
Cóż, szybciej będzie następnym razem :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |