2010-09-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| MARATON WROCŁAW (czytano: 1142 razy)
NO i już po pierwszym maratonie. Wyjątkowe doświadczenie. Wyjątkowo pozytywne. Wyjątkowo krańcowe wysiłkowo.
Przeczytałem dziś o wrocławskim maratonie na forum że "Idealna sprawnośc Organizacyjna" , mało powiedziane - PO PROSTU BYŁO ZAJ...IŚCIE.
Nie wiem tylko co się dzieje z człowiekiempo po 30 kilometrze.
Słyszałem że dopiero wtedy zaczyna sie maraton Miałem 3:13 na 30tym km a 4:59 na mecie:)
Ale to mój pierwszy raz:) Wrażenia po czymś takim pozostają chyba do końca zycia. POgoda jak na zamówienie, super trasa, najładniejszy odcinek miedzy Grunwaldzim mostem a Rynkiem jak rozpraszała sie mgła i wyszło słońce, a potem Sudecka wprost do hallera. Dalej zaczęły sie góry (trzy wiadukty) a biegacze zaczęli ...maszerować:) BYło to dla mnie zaskoczeniem bo myśłaem że biegnie sie nonstop, ale oragniozmy ś apodobne i trzeba czasem pobiec czasem pójść, ale tyle ułatwień dla biegaczy....bananki, powerady, woda, maty do leżenia. A osobne peany na rezc publiczności (raczej tej nie w samochodach )...doping jak na mistrzostwach świata ....niosło że aż hej...ostatnie 12 kilosów zapamietam jak prawdziwa walkę. Myślę że warto było trenowac czetry mieisąceaby raz wystartowac w czymś takim .nawet pogoda dopisała, choć po jedenastej zaczęło grzać aż nawet asfalt sie roztopił. A najśmieszniejsze było jak spóźniłem się na start i goniłem busa z napisem...... KONIEC WYŚCIGU:)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |