2009-05-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Cracovia Maraton 2009 (czytano: 452 razy)

Minęło już kilka dni od startu w Krakowie, emocje opadły, więc pora podzielić się wrażeniami z mojego najważniejszego na wiosnę startu w zawodach.
może i dobrze, że piszę dopiero dzisiaj, ponieważ mimo że poprawiłem rekord życiowy to w niedzielę nie byłem wcale zadowolony ze startu, wogóle się nie cieszyłem.
dopiero jak zeszła ze mnie gor±czka zwi±zana ze startem u¶wiadomiłem sobie, że oto pobiegłem najszybszy maraton w swoim życiu, w dodatku (muszę to dodać) w warunkach pogdowych dla mnie bardzo niekorzystnych.
od pocz±tku biegli¶my w grupie ok. 6-8 osób, starali¶my się trzymać tempo w granicach 4:00-4:02/km. pocz±tek był łatwy, lekki i przyjemny, słoneczko ¶wieciło ( nawet bardzo nie przeszkadzało - na razie), wiatr przyjemnie chłodził. komfortowo biegło mi się do 26km, ale z każdym kilometrem czułem, że będzie ciężko. utrzymywałem jednak tempo, m.in. dlatego, że był to fragment trasy gdzie mijali¶my się z innymi biegaczami (Oni biegli do Nowej Huty, my wracali¶my w kierunku mety) co chwilę kto¶ znajomy krzyczał, dopingował, więc trzymałem tempo. na 30km był mały podbieg, a za nim szybki zbieg i tablica 30km. na tym podbiegu poczułem już duże zmęcznie. od tego momentu nie byłem w stanie utrzymywać tempa w okolicach 4:00/km. przez 3km utrzymywałem 4:15/km, potem już tylko spadało. gdy dotarłem na Błonia miałem jeszcze ponad 5km do pokonania (w tym przyjemno¶ć przebiegnięcia obok mety i pokonania jeszcze jednego okr±żenia wokół Błoni (3530m)). mimo dopingu żony i znajomych nie byłem w stanie poderwać się do finiszu. przeczłapałem to kółko w tempie 4:30-4:40/km. o przyspieszeniu nie było mowy, marzyłem tylko o końcu tej męki. wreszcie dotarłem na ostani± ponad kilometrow± prost±, jeszcze wyprzedziłem kilku biegaczy ( mimo, że ja w tamtym momencie cierpiałem bardzo, to byli tacy, którzy cierpieli jeszcze bardziej) i osi±gn±łem upragniony cel - metę maratonu. natychmiast po jej minięciu przekl±łem słońce - wspaniałe dla oprawy imprezy, kibiców, atmosfery pikniku, ale zdecydowanie utrudniaj±ce życie większo¶ci biegaczy ( choć nie wszystkich, zwycięzca maratonu Kenijczyk Julius Kilimo Kipkorir ustanowił rekord trasy - Jemu nie było za ciepło).
czas na mecie 2:56:50 brutto, 2:56:47 netto. poprawiłem życiówkę o 1'23" i dzisiaj już na chłodno jestem z siebie bardzo zadowolony, a maraton po 4:00/km i tak kiedy¶ pobiegnę. najbliższa próba 20.09. w Berlinie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Preciozo (2009-05-12,12:08): Gratulacje !!!
|