2008-12-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Zimno jak cholera czyli moje pierwsze morsowanie:) (czytano: 412 razy)
Dzisiaj nastąpił ten dzień. Dzień w którym ciepłolubny ludek poddał sie masohistycznej próbie pokochania ultra zimnej wody:)
Pobódka 5:50. Poprzez to że lekko podniecony i poddenerwowany nie spałem juz od piątej to wstałem momentalnie. Popatrzyłem na termometr. Na zewnątrz dwa stopnie. Szybko przebrałem sie w przygotowane wieczorkiem ciuszki ,zarzuciłem na plery plecaczek w którum umieściłem ręcznik i zapakowałem sie na szybkości do autka.
Ciemno jeszcze jak cholera. Obrałem azymut na Żwirownie. To taki większy zbiornik wodny oddalony od miejsca mojego zamieszkania o jakieś pięć kilosków. Podjechałem autkiem pod akwen i postanowiłem przeprowadzioć rozgrzewkę.
Pobiegłem truchcikiem. Tak to czyniłem aby sie rozgrzać ale absolutnie przy tym nie spocić. Trwało to około 20 minut. Po czym z marszu, bez dłuższego zastanawiania sie przystapiłem do rozbiórki mego biednego ciałka.
Szybko zdjąłem z siebie wszystkie części garderoby. Po kilkudziesieciu sekundach stałem już w samych kąpielówkach gotowy na śmierć:)
Stojąc tak przez krótką chwilę nie przeżyłem jakiegoś szoku termicznego czy jakiegoś nagłego poczucia zimna. Ale cieplej na pewno mi się nie zrobiło:) Dobrze że nie wiało. Na jeziorku była idealna tafla. Warunki do zimnej kąpieli rzec by można idealne.
Nie zastanawiałem się ani nie odwlekałem momentu wejscia do wody bo stanie na golasa i medytacje przy temperatuurze powietrza oscylującej wokól zera do najprzyjemniejszych nie należą. Włączyłem stoper i szybko wszedłem do wody po pas. Przeczytałem wcześniej że tak trza czynić. Kiedy osiagnąlem ten poziom przykucnąłem i zacząłem się ruszać tzn wierzgać nogami i rękami. Musiałem coś robić bo ogarnęło mnie ogomne uczucie zimna. Czas leciał nieprzyzwoicie powoli.Popatrzyłem na zegarek a tu dopiero 45 sekund upłynęlo. Kurwa mać pomyślałem . Ale mnie porąbało. Wcześniej w teorii sobie zakładałem że pobędę w tej wodzie około 5 minut. W tym momencie jednak stwierdziłem ze to dzisiejszego dnia jest jednak niemożliwe i niewykonalne.
Najbardziej marzły mi i to strasznie przenikliwie i bardzo mocno stopy i dłonie a już tak najbardziej niemiosiernie palce u rąk i stóp. Dosłownie jakby ktoś mi wbijał w nie miliony szpilek. Totalny dyskomfort.Pozostała część ciała na chłód reagowała dość spokojnie. Chodziłem zanurzony po szyje w tę i wewtę.
Nie mogłem sie doczekać kiedy miną upragnione i wytęsknione dwie minuty w wodzie.
W końcu nastąpił ten moment. Wyszedłem wiec szybko z wody. Zrobiło sie od razu przyjemniej ,niemniej cały czas czułem przenikliwe zimno i szpile w palcach. Dłonie miałem zesztywniałe i mocno zgrabiałe. Podobnie zachowywały sie palce u stóp. Mimo wszystko w miarę szybko i dokładnie wytarłem sie ręcznikiem i przystąpiłem do ubieranka. Pomimo nie do końca sprawnych manualnie paluszków w miarę szybko to uczyniłem. Całemu ciałku było juz dobrze i ciepło. Ciagle natomiast , pomimo ubranych rękawiczek strasznie zimno mi było w dłonie. Pomimo ubranych już skarpet i butów stopy i ich palce piekły nadal. Podbiegłem do autka ,odpaliłem maszynę i hajda do domu. Zrobiłem sobie herbatkę zjadłem śniadanko.Upłynęło juz 20 minut od kąpieli a moje paluszki nadal zachowywały sie tak jakby niemal przed chwilą opuściły lodowatą wodę. Kużwa przecież były tam tylko 2 minuty. Dopiero po około pół godzinie zaczęlo ustępować pieczenie i w miarę zaczęła powracać sprawność w palcach. O zaciśnieciu pięści nie było jednak mowy. Palce cały czas były dziwnie nabrzmiałe a skóra na nich naciagnięta na maksa.Tak naprawdę to dopiero po ok 90 minutach mogłem swobodnie zacisnąc piąstki. Nie wiem dlaczego akurat moje dłonie tak dziwnie zareagowały na tą zimna kąpiel. pozostała część ciałka zniosła to w przeciwieństwie do nich w miarę spokojnie i bez większych problemów. Pomijając więc paluszki reszta ciałka na to zimnisko nie zareagowała jakoś specjalnie. Do godzinki po wyjściu z wody nie chciałem nawet myśleć o następnym razie. Ale teraz kiedy już w miarę doszedłem do siebie to chyba jednak spróbuje. Po to miedzy innymi aby pokonać własną psychikę i w nadzieji ze najtrudniejszy i najcięższy jest ten pierwszy raz a pózniej to juz tylko bedzie lepiej:) Ale kiedy to nastąpi nie wiem . Może jutro , może za tydzień a może miesiąc.
Acha.
Postaram sie natomiast jednak następnym razem nie zamaczać dłoni. Mija bowiem czwarta godzina a one nadal są dalekie od doskonałości:)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu golon (2008-12-11,10:58): Trebi gratulacje odwagi :=) mi jak jest zimno lub zamocze dłonie to też ręce długo dochodzą do stanu takiego jak zawsze :-) najgorzej palce u rąk właśnie u mnie działają na zimno Marysieńka (2008-12-11,10:59): Trebi...Cholerka...Właśnie tak samo było ze mną...Do dziś pamiętam te igiełki które niemalże czułam jak ktoś wbija mi w ciało...A dziś..???Dziś nie czuję nic, oprócz ciepła..
5 minutek na pierwszy raz??? Oj Kozak z Ciebie byłby...ale nie wiem co stałoby się z paluszkami...Jeszcze mała rada..Ja po takiej kąpieli idę biegać...REWELACJA...Nie czujesz żadnego bólu.
Uśmiałam się czytając ten wpis..
Trebi JESTEŚ WIELKI:))) dario_7 (2008-12-11,11:18): Ja też to zrobię, abyś wiedział, że zrobię!... Robercie! Gratuluję! Kolejna granica przekroczona! :) Kedar Letre (2008-12-11,12:12): Całe szczęście,że nie mam w pobliżu żadnego zbiornika wodnego , bo jeszcze by mi przyszło do głowy coby sie zanurzyć:)Zaraz odezwie się Marysia i powie,że wystarczy beczkę wodą napełnić.:)Robert, SZACUN!!! TREBI (2008-12-11,12:56): Kerteliku. Jeżeli o tym choć przez sekunde pomyślałeś to napewno kiedyś to zrobisz:) Henryk W. (2008-12-11,13:42): Wiesz Robert ja z tymi palcami u nóg i rąk miałem to samo przez wiele lat. I ciagle tak samo to odczuwałem jak Ty dzisiaj. Aż w zeszłym roku ktos mnie przekonał aby zimą wchodzić do wody w bucikach a dłonie zamoczyć tylko na chwilę. Kupiłem sobie specjalne buciki do kapieli zimowych AQUA SPEED za 39 zł i teraz jestem lord. Chodzę sobie w wodzie zanurzony po szyję a dłonie moczę na momenty tylko, a większość czasu trzymam je na głowie. I tak sobie spaceruje moja głowa i dłonie nad wodą. Pomyslałem sobie po latach - a co ja się bedę katował z tymi palcami dalej i tak mi teraz dobrze jak w niebie. Henryk W. (2008-12-11,13:50): Ktoś mi kiedyś powiedział, że to marznięcie palców związane jest z krążeniem. Nie katuj się Robert tylko zastosuj moją radę. Zobaczysz jest o wiele lepiej. TREBI (2008-12-11,13:56): Wielkie dzięki Heniu za cenne rady. Zaraz się rozglądne za bucikami. Takiej przeszywającej zmarzloty w kończynach jak dzisiaj nie przeżyłem nigdy w życiu:) Faktycznie , butki na stopach oraz łapki nad wodą mogą zdecydowanie zwiększyć komfort zimnych kąpieli bo pozostała część ciała reagowała o wiele łagodniej i nie tak boleśnie. Dzięki :) ADAMS (2008-12-11,19:07): No cóż ja morsowałem na -17 w niedzielę pod samym Wawelem
w szczycie turystycznym (są nawet fotki w kraju kwitnącej wiśni) w samo południe ,a znalazłem się w naszej Wiśle w dolnej części garderoby wraz z butami wojskowymi ratując swoja cholerę to że to przeżyłem graniczy z cudem. Potwierdzam że ani mi ani tej zarazie na czterech łapach nic nie było nawet kataru ale serdeczne dzięki NIGDY więcej uraz psychiczny pozostał pływajcie kąpcie się dalej
ja wysiadam z tego tramwaju pa
|