Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

asiaawrzos
Joanna Wrzos

Ostatnio zalogowany
2018-03-01,10:32
Przeczytano: 591/654483 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:0/0

Twoja ocena:brak


Mój pierwszy maraton - część II
Autor: Joanna Wrzos
Data : 2018-01-22



Wiosna 2017, pierwszy półmaraton, na mecie myśli o zmierzeniu się z królewskim dystansem. I tak od treningu do treningu, od zawodów do zawodów w głowie-maraton, wrzesień- MARATON WARSZAWSKI, postanowione. A co czułam podczas biegu? Po co biegaczom maraton?... Czytajcie!

Niedziela rano, za oknem pochmurno, pada deszcz, 3 godziny do startu. Śniadanie, pakowanie rzeczy i pora ruszać. Na przystanku spotykam pierwszych biegaczy, uśmiechnięci, mega podekscytowani, ale i trochę zdenerwowani jedziemy na start. Zostawiam rzeczy w depozycie i szybko na rozgrzewkę, wymachy, krążenia, trochę biegu i i ustawiamy się w swoich strefach czasowych. Odliczanie i START!

Deszcz cały czas kropi, przestaje w połowie biegu. W głowie jedno wielkie „nie wierzę, niedługo będę maratonką”. Emocje ogromne, mnóstwo dopingujących kibiców, przybijanie piątek- pamiętajcie, piątki dają moc!! 10km, 21, 30, i brak ściany, biegło mi się naprawdę fajnie, oczywiście było ciężko, ale nikt nie mówił, że będzie łatwo, dlatego nie wszyscy są w stanie przebiec maraton. Wymaga on wiele pracy, poświęcenia, ale jest tego wart.

Cieszyłam się z każdego kolejnego kilometra, aż do jakiegoś 40, gdzie wraz z innymi biegaczami byliśmy świadkami ratowania jednego z nas, to było straszne… nie udało się… każdy z nas mógł być na jego miejscu, każdemu z nas mogło się to stać, każdy z nas mógł stracić życie podczas tego biegu. Złe przygotowanie? Choroby? A może po prostu pech? Nie wiem, maraton nie wybacza błędów… to były najsmutniejsze metry w moim życiu. Uściski innych biegaczy, wsparcie i trzeba biec dalej, do mety naprawdę zostało bardzo niewiele.

Wyszło słońce, zrobiło się naprawdę gorąco. Mnóstwo kibiców, mnóstwo uśmiechów, mnóstwo okrzyków. To niesamowite, biegniesz i biegniesz pomiędzy stojącymi ludźmi bijącymi brawo i krzyczącymi do nas. Każdy z nas, biegaczy czuł się wtedy niesamowicie, mega dumny i podekscytowany tym co się dzieje. I jest! Jest! Długo wyczekiwana META. Mam to, mam medal, zrobiłam to, przebiegłam królewski dystans. Ciężko jest opisać, co wtedy czułam, sama nie wiem, z jednej strony ogromne szczęście, radość, a z drugiej ból, tak maraton boli!

Naszykuj się na to. Ja zniosłam to naprawdę dobrze, na drugi dzień skakałam na zumbie i było super. Tylko schodzenie ze schodów, przez tydzień… tyłem i ze łzami w oczach (maratończyk zrozumie). Ale to nic w porównaniu do tego czego wtedy dokonałam! Zostałam maratonką, 18 letnią maratonką, która ma ochotę na więcej i chce się rozwijać i dalej przekraczać własne granice spełniając marzenia.

A kto nie czytał 1 części, to podaję link do relacji Pawła -
TUTAJ<\a>



Komentarze czytelników - 2podyskutuj o tym 
 

pawelzylicz

Autor: pawelzylicz, 2018-01-22, 15:55 napisał/-a:
Super!!! Teraz przed Tobą korona maratonów!!! :)

 

snipster

Autor: snipster, 2018-01-23, 09:22 napisał/-a:
niektóre pierwsze rzeczy pamięta się długo i specyficznie...

ja swój pierwszy maraton w upalnym Wrocławiu zapamiętam chyba do końca życia :)

 



















 Ostatnio zalogowani
kostekmar
16:32
flatlander
16:29
BTK
16:19
CZARNA STRZAŁA
16:18
papudrakus
15:48
platat
15:40
Grzegorz Kita
15:15
BOP55
15:11
Wojciech
15:05
Jerzy Janow
14:50
franus
14:43
lemo-51
14:40
Citos
14:36
fit_ania
14:29
pckmyslowice
14:28
Lechsal
14:04
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |