|
| RomanMac Roman Maciaszczyk Bierutów Bierutowska Grupa Biegowa
Ostatnio zalogowany 2024-09-26,19:24
|
|
| Przeczytano: 651/117685 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Mój maraton w Marrakeszu | Autor: Roman Maciaszczyk | Data : 2011-03-02 | Zaczęło się od poszukiwania miejsca, do którego można uciec przed zimą. Uciec biegiem oczywiście. I znalazłem takie miejsce : Maroko i maraton w Marrakeszu (30 stycznia 2011). Moja wiosenna przygoda w Afryce zaczęła się nad Oceanem Atlantyckim, w mieście Agadir. Temperatura powietrza w ciągu dnia wynosiła 18-20 stopni Celsjusza. Miejsce do treningu wprost wymarzone: palmowa promenada wzdłuż plaży o długości 4 km. Do Agadiru przylecieliśmy z Warszawy we wtorek. Do maratonu pozostało jeszcze kilka dni, które wykorzystałem na spokojny trening na promenadzie wzdłuż oceanu. Byłem szczęśliwy, że wreszcie mogę pobiegać bez czapki i rękawiczek.
Marrakesz – miasto u stóp pasma gór Atlasu Wysokiego. Symbol Maroka. To tutaj rozgrywa się początek akcji filmu Alfreda Hitchcocka „Człowiek, który wiedział za dużo” oraz film „W stronę Marrakeszu” z Kate Winslet ( polecam !). Miasto legenda, świadome swojej wartości, tajemnicze i nieobliczalne. Zupełnie , jak zaklinacze węży, czy handlarze z głównego placu Jemaa-al – Fna. To tutaj ma się też rozegrać 22 maraton. W tle, nad zielonymi polami golfowymi, widnieją ośnieżone skaliste szczyty. Docieram do Marrakeszu z Agadiru, po 3-godzinnej jeździe autobusem. Powietrze jest bardzo ostre, rześkie, inne, niż nad oceanem. W przeddzień maratonu odbieram numer startowy w biurze zawodów. W pakiecie startowym każdy z zawodników otrzymuje pamiątkową koszulkę techniczną z logo maratonu. Wokół międzynarodowy tłum: przeważa język francuski i arabski.
Wielu zawodników dopiero zapisuje się na listę startową. Analizujemy rozrysowaną na plakacie trasę biegu, trudno znaleźć jakiekolwiek odniesienie do mapy, nazw ulic. Organizacja nieco inna, niż na biegach tego typu w Europie ;-) Trzeba jeszcze odnaleźć miejsce startu. Okazuje się, że linia startu i mety znajduje się na wprost największego w Afryce meczetu Koutoubia. Wzdłuż całej trasy uginające się od ciężaru owoców drzewka pomarańczowe.
Dzień startu: krótko przed rozpoczęciem biegu przestaje padać deszcz. Niebo zachmurzone, nie widać już ośnieżonych szczytów, temperatura wynosi zaledwie 6 stopni. To jedna z wielu rzeczy, które zaskakują w Maroku o tej porze roku: niesamowita zmienność pogody. O tej samej porze rozgrywane są dwa biegi: maraton (niebieski numer) i półmaraton (zielony numer). Do półmaratonu wystartowało ok. 5000 zawodników, w maratonie wzięło udział ok. 1000 biegaczy.
Planując wyjazd na maraton do Marrakeszu wiedziałem ,że na starcie nie będzie ani depozytu ani szatni. Stąd też znalazłem hotel znajdujący się ok. 500 metrów od linii startu. Ułatwiło mi to całą logistykę związaną ze startem. Na starcie nie było też toy toy ale za to była trybuna honorowa dla zaproszonych gości, przeważnie w mundurach. Za toy toy musiały posłużyć palmy i mury. Ja na szczęście nie musiałem z nich korzystać bo blisko miałem swój hotel. Na start przybyłem ubrany w strój do biegania.
Start zaplanowano na godz. 8.30 z głównej szerokiej alei de la Menara w pobliżu 80- hektarowego ogrodu z palmami. Na przodzie stają faworyci biegu, czyli zawodnicy z Maroko i Etiopii. Na starcie ogólne zamieszanie. Nie ma stref czasowych. O miejscu na starcie decyduje siła łokci. Start do biegu odbywa się z 10-minutowym opóźnieniem. Porządkowi muszą cofać zawodników o ok. 10 metrów za linię startu, gdzie znajduje się bramka z czytnikiem chipów. Chipy są wbudowane w numery startowe a trasa ma certyfikat AIMS. W oczekiwaniu na start słychać okrzyki Allah Akbar. Po chwili oczekiwania nastąpił start i 5 –tysięczny tłum ruszył na trasę. Trudno mi powiedzieć, kto dał sygnał startu. Sygnałem do biegu był napierający od tyłu tłum .
Trasa biegu na początku prowadzi szeroką aleją króla Mohameda VI, którą opuszczamy centrum miasta i wbiegamy następnie w gaje oliwne i pomarańczowe. Tutaj droga już nie jest taka szeroka i wszędzie jest pełno czerwonego błota. To efekt porannego deszczu, który oczyścił powietrze z miejskiego smogu. Przez ok. 2 -3 km biegniemy wzdłuż gajów i ponownie wbiegamy na szerokie aleje. Do 11 km wszyscy biegniemy razem. Na trasie jest dosyć tłoczno i jest sporo kibiców. Na 11 km maratonu stoją porządkowi i kierują maratończyków w prawo, natomiast półmaraton biegnie dalej prosto. Po podziale na maraton i półmaraton na trasie maratonu pozostaje niewielu zawodników. Biegniemy pojedynczo w odstępach kilkusetmetrowych. Trochę to dziwnie wygląda. Mało kibiców. Są to peryferie Marrakeszu. Biegniemy tak przez kilka kilometrów.
Na 15 km jest punkt z wodą i mandarynkami. Woda jest w małych zamkniętych butelkach. Przy punktach odżywczych stoi pełno małych dzieci, które nam kibicują, a potem biegną za nami wyciągając ręce po wodę. Po wypiciu kilku łyków oddaję wodę dzieciom, a zatrzymuję mandarynki, które zjadam po drodze.
Biegnie mi się dość dobrze utrzymując równe tempo po 4:35 na km. Na 17 km maraton łączy się ponownie z półmaratonem. Teraz tempo biegu spada, bo wbiegamy w tłum wolniejszych biegaczy i zaczyna się wyprzedzanie. W pewnym momencie nawet zwątpiłem czy nie pomyliłem trasy, bo widzę tylko zawodników z zielonymi numerami(półmaraton). Po przebiegnięciu 3 km wiem, że jestem na właściwej trasie, bo widać porządkowych kierujących maratończyków na prawo na trasę maratonu.
Ale przez te 3 km miałem obawy czy nie pomyliłem trasy. Po godzinie i 36 minutach dobiegam do półmetka. Czuję się bardzo dobrze i w dalszym ciągu utrzymuję równe tempo. Biegnąc mogę podziwiać liczne pola golfowe wzdłuż trasy, palmy, drzewa oliwne i gaje pomarańczowe. Przy polach golfowych stoją wielbłądy i ich opiekunowie zachęcający do skorzystania z oferty podwiezienia. Będąc na 35 km żałowałem ,że nie skorzystałem z usług wielbłąda :) W oddali widać ośnieżone szczyty gór Atlas, ale ja jakoś nie tęsknię za śniegiem.
Na punktach odżywczych zlokalizowanych co 5 km korzystam tylko z wody i mandarynek. Oferowane były także daktyle, ale nie ryzykowałem bojąc się sensacji żołądkowych. Nie było także żadnych napojów izotonicznych. Po 30 km biegu zaczynam odczuwać brak energii. To efektu braku węglowodanów. Trudno biec na samej wodzie. Tempo biegu spada do ok 5:00 min/km. Na 35 km wbiegamy na trasę szybkiego ruchu prowadzącą do centrum Marrakeszu. Jeden pas jezdni przeznaczony jest dla biegaczy, a drugim jadą samochody.
Trochę przeszkadzają spaliny z samochodów. Przebiegamy przez szerokie ronda, na których policja kieruje ruchem, na przemian przepuszczając biegaczy i samochody. Do 35 km trasa była dość płaska, były momenty, gdy biegło się z górki. Ostanie 7 km niby jest płaskie, ale daje się odczuć lekki podbieg z nachyleniem ok. 2-3%. Biegnie mi się już coraz trudniej odczuwając brak energii. Na trasie wielu kibiców, dużo turystów, którzy szczerze dopingują i zachęcają do biegu krzycząc po arabsku: jalla, jalla. Doping pomaga kontynuować bieg. Mimo zmęczenia cały czas biegnę.Z niecierpliwością wyglądam już mety.
Na 40 km odczuwam dopływ sił i przyspieszam. Wbiegam na ulicę Mohameda VI i widzę już metę i moją żonę, która mnie dopinguje i robi zdjęcia. Spotykam też polskich kibiców czekających na swoich bliskich. Przekraczam linię mety jako 199 w czasie 3:36:08 , dostaję medal, dwie butelki wody, trzy mandarynki i mogę wreszcie odpocząć. Po 2 godz. odpoczynku nie czuję już trudu biegu i możemy na spokojnie bez pospiechu zwiedzać Medynę czyli stare miasto.
Bieg ukończyło 13 Polaków i 1 Polka. Najlepszy z Polaków był Robert Kuriata w czasie 3:02:18, a najlepsza Polka – Krystyna Turska w czasie 5:16:03. Bieg wygrał Etiopczyk Girma Beyene Gezahn w czasie 2:10:22. Pierwsza na mecie kobieta Etiopka Wudnesh Nega Debele przybiegła w czasie 2:37:00. Maraton ukończyło 680 mężczyzn i 126 kobiet. Jeśli chodzi o stronę sportową to maraton jest na dosyć wysokim poziomie, o czym świadczą wyniki. Pierwszych 8 zawodników zeszło poniżej 2:13 minut, a poniżej 3 godz. - 91 biegaczy.
Ja swój maraton potraktowałem treningowo jako długie wybieganie w łagodnym klimacie z dala od śniegu i lodu. Fajna, egzotyczna przygoda w ciekawym egzotycznym kraju pełnym kontrastów, gdzie z jednej strony spotkać można dużo biednych ludzi poruszających się na osiołkach, a z drugiej strony najnowsze modele Porsche i Ferrari. Polecam :)
|
| | Autor: Admin, 2011-03-02, 09:56 napisał/-a: Ale fajna przygoda !!!
"Do półmaratonu wystartowało ok. 5000 zawodników, w maratonie wzięło udział ok. 1000 biegaczy."
Pytanie tylko czy frekwencja rzeczywiście tak duża? Zaraz później piszesz, że biegnie się samemu w odstępach co kilkaset metrów, i jesteś 199 z czasem blisko 3:40. Jakaś pomyłka? Pytam z ciekawości :-) | | | Autor: tomek20064, 2011-03-02, 10:08 napisał/-a: Gratuluje startu. | | | Autor: DS, 2011-03-02, 11:37 napisał/-a: LINK: http://im226.blogspot.com/2011/02/22-mar
"Okazuje się, że linia startu i mety znajduje się na wprost największego w Afryce meczetu Koutoubia."
Niestety nie jest największy.
Tu są największe (w kolejności): Islamabad, Mekka, Casablanca.
I ten w Casablance będąc w Maroku można zwiedzić.
***
Też tam byłem (maraton), a moje odczucia, patrz link, są... jakie są :)
Maroko i Turcja to są dwa islamskie kraje, w których w miarę bezpiecznie można poruszać się wszędzie, gdzie tylko przyjdzie nam ochota.
Do niedawna nawet Egipt czy Tunezja już tego, poza utartymi szlakami wycieczkowymi, nie gwarantowały, a teraz... | | | Autor: henry, 2011-03-02, 12:31 napisał/-a: W 2010 biegłem na czas poniżej 4 godz to taka moja obecna norma. Zająłem 405 m i ciągle jacyś biegacze koło mnie biegi. Z afrykańskich maratonów ten polecam wszystkim. | | | Autor: kokrobite, 2011-03-02, 12:49 napisał/-a: Ja wspominam Egipt jako bardzo bezpieczny kraj, także poza utartymi szlakami. Przez miesiąc podróży na własną rękę nic złego mnie nie spotkało. Podobne wrażenia mam po podróżach do Jordanii, Turcji i Maroka. Muzułmanie to bardzo pokojowi i gościnni ludzie. Wyjątkiem, ale i zupełnym marginesem, są oczywiście terroryści. Psują opinię całemu islamskiemu światu i to na nich koncentrują się media.
Znajomi, którzy podróżowali po Egipcie z biurem podróży, mieli inne odczucia. No ale oni poznali Egipt głównie z opowieści swoich przewodników - że niebezpiecznie, że napadają, że ludzie wrodzy itp. W rzeczywistości ich też nic złego nie spotkało. Nie sądzę, by teraz się to zmieniło. | | | Autor: torunski, 2011-03-02, 13:25 napisał/-a: LINK: http://free.of.pl/m/makx/gallery/maroko/
Gwoli ścisłości te dwa pierwsze nie leża chyba w Afryce? Meczet w Casablance rzeczywiście największy w Maroku, wybudowany na sztucznie usypanym półwyspie wydartym oceanowi, można zwiedzać w określonym czasie. Albo poserfować tuż pod jego murami ;) Potwierdzam - kraj bezpieczny na tle wydarzeń w krajach sąsiednich. Zjeździłem tam ostatnio setki kilometrów, od ośnieżonych Gór Atlas po Ocean. Zarówno na drogach, które w porównaniu do naszych wydawały się płaskie jak stół, po zakamarki medyn i suki (targi) w większych miejscach. Ludzie gościnni i życzliwi, niestety nam, ludziom kultury zachodniej, muzułmanin kojarzy się najczęściej z terrorystą wysadzającym samochody. Tymczasem tam ludzie zasiadają wieczorami i popijając herbatkę miętową spokojnie dyskutują. Wyjątki wszędzie się zdarzają, ale może dlatego, że sprzedaż i picie alkoholu jest oficjalnie zakazane, bezpieczniej tam niż na polskich ulicach. Takie odniosłem wrażenie. Ze wszystkich zwiedzonych większych miast Marakesz najbardziej urzekający, zdecydowanie polecam. | | | Autor: RomanMac, 2011-03-02, 13:46 napisał/-a: Te kilkusetmetrowe odstępy były po 11 km, gdzie maratończycy skręcili w prawo a półmaraton pobiegł prosto.
Ok 17 km wszyscy znowu biegli razem do ok. 20 km a potem ponowny podział na maraton i półmaraton i samotna walka do mety. | | | Autor: Krzysiek_biega, 2011-03-02, 15:38 napisał/-a: Na podstawie oficjalnych wyników na stronie organizatora maraton ukończyło 807 zawodników w tym 126 kobiet, oraz półmaraton 3471 zawodników w tym 604 panie | |
|
| |
|