Kolejny maraton rozegrany w ramach naszego projektu 201races.com - przebięgniecia maratonu w każdym kraju świata - za nami. Gdy w Polsce 11 listopada trwały uroczyste obchody 100-lecia odzyskania niepodległości nasz wybór padł na stolicę Libanu - Bejrut.
Liban okazał się drogim krajem dla podróżników takich jak my. Zaskoczyło nas to ale jakoś ciężar kosztów trzeba było znieść. Ceny miejscami zbliżone do tych w Izraelu, który jest przecież jednym z pięciu najdroższych krajów świata. Także zasady podróżowania dość podobne: wojskowe check-pointy na drogach, kontrole, żołnierze z karabinami na każdym kroku. Ale nie tylko żołnierze - także bojownicy Hamasu, Hezbollahu, ISIS. O tym jednak przeczytacie na naszej stronie innym razem. Dziś - o maratonie!
Do Libanu przylecieliśmy przez Turcję, z przesiadką w naszym ulubionym Stambule. Z tygodniowego pobytu cztery dni spędziliśmy w Bejrucie, który jest centrum kraju (mieszka w nim prawie 3 miliony z siedmiu milionów mieszkańców kraju). Miasto całkowicie kosmopolityczne, zamieszkane przez arabów i chrześcijan żyjących w wymuszonej zgodzie. Miasto po przejściach sprzed 30 lat gdy trwała w Libanie wojna. Ślady tej wojny widać do dziś - zarówno w zachowanych, zrujnowanych bombami hotelach jak i na ulicach. Na ulicach których wciąż pilnuje wojsko, i którymi poprowadzono maraton.
Bardzo pozytywnie zaskoczyło nas od razu biuro zawodów. Ulokowane poza centrum w niezbyt reprezentacyjnym miejscu okazało się na wskroś nowoczesne. Wystawcy prezentowali technologie hi-tech takiej klasy, że momentami odbierało nam mowę. Czegoś takiego nie widzieliśmy ani w Polsce, ani na innych maratonach - trudno to opowiedzieć, ale rządziły... technologie 3D, virtual-reality, roboty i pokazy multimedialne. Tak wyobrażałem sobie zawsze Japonię, a tu Liban... Na dodatek na kole fortuny wygraliśmy pakiety startowe na Piramid Egypt Marathon 2019 :-)
Start do maratonu usytuowano na szerokiej nadbrzeżnej promenadzie - najbardziej reprezentacyjnym miejscu Bejrutu. Oczywiście dookoła wojsko, a nad głowami... bojowe helikoptery. Niemniej klimat przyjazny i nie spotkaliśmy się z żadnymi objawami jakiegoś stanu zagrożenia. W mieście którym rządzi Hezbollah to po prostu zwykłe, rutynowe środki organizacyjne.
Start do maratonu odbywał się o godzinie 6:30 rano. Wcześnie, ale dzięki temu przynajmniej przez część trasy można było biec w miarę komfortowo, później już zrobiło się gorąco i wilgotno. Półmaratończycy startowali pół godziny później, a marsz na 2 km w południe.
Na wielkie brawa zasługuje oprawa maratonu oraz liczne punkty kibicowania. Biegnąć mieliśmy wrażenie, że każda organizacja prospołeczna mająca siedzibę w stolicy Libanu za punkt honoru postawiła sobie zorganizowanie muzycznego punktu kibicowania. Muzykę słychać było prawie przez cały dystans biegu!
Bardzo dobrze także zorganizowane punkty z wodą, znajdujące się co dwa kilometry. Technicznie trasa zabezpieczona świetnie, choć trochę kręta. Ale za to szybka i płaska. Odnieśliśmy wrażenie, że trasa nie pokazuje wszystkich najciekawszych dzielnic miasta - ale trzeba pamiętać, że w Bejrucie nie wszędzie można wbiec, są dzielnice zamknięte oraz... oraz te do których po prostu lepiej nie wbiegać. Choć jeszcze raz podkreślam - jest bezpiecznie i wręcz przyjaźnie.
W ramach maratonu rozegrane zostały Mistrzostwa Świata w Maratonie Wojskowych. Nasi reprezentanci zdobyli grad medali, w tym złote i srebrne - relację znajdziecie TUTAJ. My pobiegliśmy spokojnie, nie goniąc za najlepszymi :-) Bardzo duże problemy miał tym razem Sławek, który przyleciał do Libanu przeziębiony, i to tak poważnie że "wylądował" dwa dni przed maratonem u lokalnego lekarza, i startował w maratonie na antybiotykach. Było ciężko, ale poradził sobie i jak mówi "Pierwszy raz cieszę się, że widzę metę maratonu". Zuch! Maraton ukończyło 669 osób.
Miejsca Polaków w Beirut Marathon:
Niezwykła rzecz wydarzyła się już pod koniec maratonu. Gdy wystartował bieg na 2 kilometry okazało się, że start zawodnicy przekraczali... blisko półtorej godziny. Na mecie zameldowało się... 46 tysięcy uczestników! Fakt, że 99% przeszło trasę a nie przebiegło, niemniej widok był po prostu niesamowity.
Zapraszamy Was do śledzenia naszego projektu. Już za tydzień startujemy w maratonie w Senegalu, za dwa tygodnie w Wietnamie, a za trzy - w Singapurze.
Trzymajcie kciuki na 201races.com !!!
|
| | Autor: Jarek42, 2018-11-18, 10:12 napisał/-a: Fajna inicjatywa.
Mam jeśli można takie spostrzeżenia:
- na bannerze może powinniście być w strojach biegowych a nie w garniakach
- warto by było biegać w koszulkach z napisem przedsięwzięcia, no i na bannerze w takich koszulkach wystąpić
Może to fajniej by wyglądało?
| | | Autor: Admin, 2018-11-18, 16:23 napisał/-a: Szczerze mówiąc, to po tylu latach biegania i oglądania tych wszystkich ludzi w sportowych koszulkach z wielką przyjemnością wkładam garniak - tak, by oderwać się trochę od biegania :-) | | | Autor: Kamus, 2018-11-19, 08:08 napisał/-a: Na poważnie to robicie.
Gratuluję Michale i trzymam kciuki.
Serdeczności i Pozdrawiam | |
| |
|
|