Witamy naszych czytelników w cyklu wywiadów prowadzonych pod hasłem „Lyprinol: Ocean Biegaczy”. W ramach tego cyklu prezentujemy biegaczy, maratończyków, amatorów - tych, którzy byli lub są znani nam wszystkim z biegów ulicznych. Biegaczy, których znamy często tylko z twarzy. Postaramy się
wraz z patronem cyklu, firmą Biovico – producentem preparatu Lyprinol wspomagającym wydolność organizmu i chroniących przed licznymi kontuzjami – przybliżyć Wam te szalenie interesujące sylwetki, ich życie, ich pasje sportowe, ich osiągnięcia. Osiągnięcia biegaczy – amatorów. Takich samych zawodników jak my wszyscy.
Wywiad z Aleksandrą Niwińską - 24-letnią zwyciężczynią biegu 48 godzinnego, który odbył się w ubiegły weekend w Katowicach. Mimo, że teoretycznie należy do „płci słabszej” pokonała w rywalizacji wszystkich mężczyzn. Dla kogo bieg 48 godzinny jest abstrakcją koniecznie musi przeczytać o wcale nie morderczych przygotowaniach, początkach biegania, życiowych planach i pasji biegania w specjalnym, jeszcze ciepłym, wywiadzie.
P.B – Piotr Bętkowski
A.N – Aleksandra Niwińska
P.B: Jak czuje się poskromczyni mężczyzn w biegu 48 h z Katowic?
A.N: Czuję się dość dobrze, na pewno lepiej niż po moim ostatnim biegu ultra w Rudzie Śląskiej. Zaczyna mnie tylko pomału irytować ciągłe podkreślanie, że to było zwycięstwo nad mężczyznami. Na takim dystansie wiele czynników decyduje
o ostatecznym wyniku, przy tak dużym zmęczeniu i bólu szanse się wyrównują. Poza tym różnice między pierwszą czwórką nie były duże.
Rys.1 - na trasie Maratonu Warszawskiego
P.B: Uważasz ten bieg za swój życiowy sukces?
A.N: Nie, za swój życiowy sukces uważam ukończenie pierwszego maratonu w 2007 roku.
P.B: Nie jesteś jednak zawodową zawodniczką. Czym zajmujesz się na co dzień?
A.N: Właśnie kończę studia, fizjoterapię na Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu.
P.B: Dla mnie to totalna abstrakcja jak rozłożyć siły podczas 48 h biegu. Opowiedz coś o tym?
A.N: Plan był następujący: w miarę szybko przebiec wymagany limit kilometrów, a potem biec tyle kilometrów na ile siły pozwolą ;-)
Od początku zawodów moje okrążenia wyglądały podobnie. Utrzymywałam stałe tempo biegu, a w okolicach punktu odżywczego przechodziłam do marszu, podczas którego jadłam i piłam za każdym razem. Uważam, że najważniejsze jest utrzymywanie stałego poziomu cukru we krwi i odpowiednie nawodnienie.
Rys.2 - buziak od Mikołaja Kopernika :)
P.B: Jak jest z posiłkami, spaniem, potrzebami fizjologicznymi?
A.N: Jeżeli chodzi o jedzenie, to było na tyle duże urozmaicenie, że na pewno każdy znalazł coś dla siebie. Miałam przygotowane własne odżywki, ale niczego z własnych zapasów nie wykorzystałam. Podczas biegu jadłam głównie owoce, ciastka i czekoladę, a z ciepłych posiłków pół parówki i 2 łyżki ryżu. Nie miałam problemów żołądkowych, więc jeżeli chodzi o sprawy fizjologiczne to wszystko przebiegało normalnie ;-) Problemem było spanie. Nawet przy dużym zmęczeniu ciężko było zasnąć, wszystko bolało oraz słychać było co się dzieje na zewnątrz, w tym samoloty.
P.B: Po Twoich rekordach życiowych widać wyraźnie, że im dłuższy dystans tym bardziej się rozkręcasz. Jak zaczęła się Twoja przygoda z bieganiem?
A.N: Wcześniej próbowałam biegać w gimnazjum i liceum, ale wyglądało to tak, że wyszłam 2-3 razy do parku a potem odpuszczałam na wiele miesięcy. Na pierwszym roku studiów zobaczyłam w okolicy Stadionu Olimpijskiego biegnących zawodników z końcówki stawki Maratonu Wrocławskiego, śmiali się i machali. To był impuls - jak oni mogą biec, to ja za rok też tu będę. Pół roku przed moim pierwszym maratonem zaczęłam systematycznie trenować 3-4 razy w tygodniu i zostałam maratończykiem, tak jak postanowiłam rok wcześniej.
Rys.3 - na trasie Callisia Supermarathonu
P.B: Skąd takie zafascynowanie biegami ultra?
A.N: Myślę, że to kwestia stawiania sobie coraz wyżej poprzeczki. Najpierw celem było przebiec maraton, potem aby zrobić to w czasie poniżej 4 godzin, zdobyć Koronę Maratonów Polskich, ukończyć maraton w 3.30, a potem... no właśnie co potem? Kolejnym pomysłem był bieg na 100 km.
P.B: Mimo bardzo młodego wieku, nie jesteś nowicjuszką w biegach ultra, masz za sobą bieg 12 h oraz Calisia Supermaraton, jednak Twoja wygrana to bardzo duża niespodzianka. Wiedziałaś że będziesz walczyć o zwycięstwo?
A.N: Przed biegiem w ogóle tego nie zakładałam. Po kilku godzinach biegu pomyślałam, że fajnie by było zmieścić się w pierwszej dziesiątce. W połowie biegu stało się jasne, że jest realna szansa na pierwszą trójkę.
P.B: Jak wyglądały Twoje przygotowania do tych zawodów?
A.N: Lepiej nie mówić, bo na pewno nie jestem przykładem dla nikogo, jeżeli chodzi o trening. Od Silesia Marathon, który był 3 maja, do początku czerwca nie wyszłam biegać ani razu. Cały miesiąc siedziałam przed komputerem i pisałam pracę magisterską. W czerwcu wychodziłam 3-4 razy w tygodniu potruchtać, po około 10-12 km.
P.B: Twój wynik z Katowic (323km 657m) to ilość kilometrów jaką ja pokonuje miesięcznie, więc powiedz ile kilometrów miesięcznie Ty pokonujesz w swoich przygotowaniach?
A.N: Biegam w granicach 40-60 km. tygodniowo, pewnie za mało ;-)
Rys.4 - po ukończeniu pierwszego maratonu (Wrocław 2007)
P.B: W Twoim przypadku ciężko powiedzieć „płeć słabsza”. Jak reagują na Twoje wyczyny znajomi i rodzina?
A.N: Moja rodzina jest ze mnie bardzo dumna. W moim domu nie było tradycji sportowych, a teraz już nie tylko ja biegam. Moi znajomi, którzy nie biegają są pod dużym wrażeniem, że w ogóle można biec dłużej niż godzinę.
P.B: Jakie komentarze spotyka biegaczka rywalizująca w biegach ultra?
A.N: Jeżeli chodzi o osoby postronne, to komentarze były zawsze pozytywne, natomiast jeżeli chodzi o zawodników uczestniczących w biegach ultra, zdarzały się czasami głosy krytyki, że jestem na takie zawody za młoda.
P.B: Mówi się, że maraton bywa niezdrowy, to jaki wpływ ma bieg 48 h na zdrowie i samopoczucie?
A.N: Tak naprawdę po tym biegu najbardziej potrzebowałam snu. Po normalnie przespanej nocy funkcjonowałam od razu dość dobrze. Największą kontuzją okazał się krwiak na piszczeli. Po pierwszym maratonie czułam się gorzej ;-)
P.B: Czy po sukcesie w Katowicach masz w planach starty na imprezach zagranicznych?
A.N: Wszystko jest możliwe, ale konkretnych planów jeszcze nie mam.
P.B: Czy możemy mówić już głośno o tym, że Polska ma drugiego Jarka Janickiego w wydaniu żeńskim?
A.N: To dopiero mój 3 bieg ultra i każdy był na innym dystansie, więc myślę, że na razie wszelkie porównania nie mają sensu.
P.B: Jakie są Twoje najbliższe plany biegowe i największe marzenie?
A.N: Dużo osób namawia mnie na bieg 24 godzinny we wrześniu, ale jeszcze nie podjęłam ostatecznej decyzji. Moim największym marzeniem jest ukończenie zawodów Ironman, jednak nie wyznaczam sobie konkretnej daty na realizację.
Rys.5 - bieg 12-h w Rudzie Śląskiej
P.B: Bieganie Ultra w Polsce to cały czas temat tabu. Jak zachęcić ludzi do przebiegnięcia mitycznej „setki”?
A.N: Myślę, że nie powinno się nikogo do tego zachęcać ani zniechęcać. Jeżeli ktoś już planuje wystartować, ale się boi, to mogę tylko powiedzieć, że ten bieg zależy głównie od psychiki. Nie można nigdy stracić wiary we własne możliwości.
P.B: Czego można Ci życzyć?
A.N: Najtrudniejsze pytanie na koniec :-) Może dalszej konsekwencji w działaniu.
P.B: Dziękuje za rozmowę.
A.N: Dziękuje :)
|