2008-05-22
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Co robić? (czytano: 443 razy)
PorzeĽnickie opuchlizny ze stóp mi już zeszły (mniejsze niż w ubiegłym roku), zakwasy roztruchtałam i rozjeĽdziłam na rowerze, porozci±gałam. Brzuch doszedł do ładu dzięki Marcinowi, mojemu masaży¶cie. Żadnych otarć na stopach nie mam, paznokcie też się trzymaja. Wła¶ciwie już jestem zupełnie "na chodzie". Co robić?
Rok temu ledwie nauczyłam się znów chodzić to od razu odpoczywałam, bo 9 dni po RzeĽniku miałam Visegrad Maraton, a teraz przerwa miesięczna, podczas której mam w kalendarzu biegowym 3 dyszki i jedn± pi±tkę (za to z podwójn± górk±). Odpoczywać i regenerować się czy trenować?
Biegać jako¶ mało mi się chce. Z tęsknot± my¶lę o jodze i tangu. Taaaaak... boso albo w butach na obcasie. Biegowe mi się już sprzykrzyły.
Rok temu długo nie mogłam uwierzyć, że się udało przebiec ten dystans i na dodatek z bonusem w postaci rekordu trasy kobiet. Wielokrotnie sprawdzałam na li¶cie wyników i porównywałam z nazwiskiem w swoim dowodzie osobistym. Tym razem wierzę, choć wyniki jeszcze nieopublikowane. Wierzę, bo mam wci±ż przed oczyma ten zalany mrokiem kawałek asfaltu, ¶wiatełka z domków w Wołosatym, nasze 3 pary nóg, które na ostatnich kilkuset metrach poderwały się do biegu i o¶wietlane z tyłu reflektorami z auta mojego taty rzucały ruchome, wielowarstwowe cienie. To nie był sen...
fot. na mecie w Wołosatym - Konrad, ja i Michał, uwiecznił: Bogdan Thomalla (mój tato)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |