2024-10-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Ultra Fajna Ryba 22 km w Przedborzu (czytano: 598 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/ultrafajnaryba/
Po dwóch latach oczekiwania w końcu jest. Moja ulubiona FAJNA RYBA. 5.10.2024 r. Oczywiście na razie mnie było stać tylko na krótszą opcję. Po drugim miejscu OPEN podczas upalnego startu dwa lata temu w konkurencji NW miałem spokojną głowę, że ogarnę ten temat (w tym roku zrezygnowano z konkurencji NW) i powinienem być na mecie po około 2 godz. 45 min. Plan był prosty. Marszobieg z kijami do trekkingu (pierwszy raz z takimi kijami).
Ale plan planem a ja jakoś nie czułem tego dnia blusa. Być może brak adrenaliny, która też pomaga na trasie. Po starcie pół setki ultrasów z krótszego w tym dniu dystansu trzeba było się ostro wspinać a potem zbieg po miałkiej kamienistej trasie. Wszystko pruło do przodu aż miło było patrzeć. A ja znalazłem się już na początku w ogonie i wcale się nie oszczędzałem.
Robiłem swoją robotę. Czyli na podbiegach maszerowałem na zbiegach zasuwałem biegiem jak się patrzy. Ale moja pozycja ani się nie poprawiała ani nie pogarszała. W połowie trasy razem z piątką ultrasów popełniliśmy błąd nawigacyjny i oddalaliśmy się od trasy. Było główkowanie jak dalej kontynuować nasza misję. Trzeba było wrócić do miejsca pomyłki. Około 4 km w plecy. Czasowo to mogło kosztować 30-40 min. No cóż stało się. Ale te dodatkowe kilometry i dodatkowy czas spędzony na trasie odezwały się. Ostatnie 5n km przed metą trudno było poderwać się do biegu a teren był sprzyjający do szybkiego biegu. Niestety w najstarszej kategorii czyli M60 plus wyprzedziłem jednego z czterech rywali. Impreza w tym magicznym miejscu jakim jest Przedborski Park Krajobrazowy niepowtarzalna i warta uczestniczenia w tym niesamowitej przygodzie. Pomimo pochmurnego nieba i deszczu.
Nawet jak w moim przypadku, gdy na 22 km trasie idąc z kijami w 2022 roku osiągnąłem czas 3 godz. 09 a teraz w 2024 roku większość trasy biegnąc (truchtając) 3 godz. 22 min. Dodatkowy smaczek tego dnia to start w tej samej imprezie razem z wyjątkową ultraską w skali światowej jaką jest Patrycja Berezowska.
To już trzecia okazja wspólnego startu z ta wyjątkowa osobą w moim życiu. Szkoda, że jej start w tej małej miejscowości nie był bardziej rozreklamowany. Bo takie postacie jak Patrycja trzeba promować i pokazywać ludziom jako wspaniały przykład. I na koniec jeszcze jedna refleksja dotycząca mojego PESEL-a. Coraz trudniej, szczególnie przy długotrwałym wysiłku jest nadążyć za młodzieżą. Na moim dystansie nie jestem tego pewien ale byłe ponownie najstarszym wojownikiem z samym sobą. Optymistyczne jest to, że dzień później wyszedłem na trening i pomimo bolących kończyn pokonałem 16 km. Można. Czyli nic sobie złego na trasie nie zrobiłem a trasa pod względem korzeni i kamieni była zdradliwa. Po tym starcie dwa razy dłużej będę się zastanawiał zanim zapisze się na bieg powyżej 10 km. Muszę na razie cieszyć się z tych moich powtarzanych co tydzień 5 km. Bo na dłuższym dystansie na razie jestem za cienki.
Dwa słowa na temat zdjęcia do wpisu. Jak widać wygląda to na turystykę pieszą. Ale zaraz po starcie biegaczom postawiono bardzo trudne zadanie polegające na pokonaniu kamienistego stromego podejścia. Takiej ścianki można się spodziewać w Tatrach lub Karkonoszach. Ale w okolicach Przedboża? Jak z tego zdjęcia widać nie bardzo można było taką przeszkodę pokonać biegiem pomimo tego, że to był dopiero po 250 m rywalizacji.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |