2024-02-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| VII Bieg Morsa Sulejów (czytano: 1223 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://trybunalski.pl/wiadomosci/vii-bieg-morsa-i-wielkie-morsowanie-w-sulejowie-2024-okolo-200-mo
Mamy to. To kolejny start w imprezie dla twardych ludzi. Za takich uważam ludzi korzystających z zimnej wody. Jak już wcześniej pisałem bieganie w tego typu imprezach przybiera różne formy kontaktu z zimną wodą lub bez takiego bezpośredniego kontaktu. Tym razem w trakcie biegu chodziło o pokonanie dystansu 2750 w stroju kąpielowym. Morsowanie w wodzie zostało zaplanowane jako dodatkowe przedsięwzięcie niezależne od biegania w slipach.
Temperatura o 11.00 (w momencie startu biegu) 4 stopnie C. Słoneczko leciutko przygrzewało. Dla mnie zagadkę było, czy zdecyduję się pobiec bez koszulki w takich "mało atrakcyjnych" warunkach.
Raz, że byłem dopiero co po lekkich kłopotach ze zdrowiem (przeziębienie?) a dwa, że to jednak (rozebranie się) psychologicznie trzeba było zaakceptować.
Ze zdjęć z poprzedniej edycji biegu zorientowałem się, że 95 procent uczestników zgodnie z regulaminem biegło w stroju kąpielowym. Ale były też wyjątki. Na starcie było OK. Po zdjęciu wierzchniej koszulki z długim rękawem nie było szoku. Widok pół golasów biegnących żwawo też podnosiło temperaturę.
Trasa krosowa przez las, trochę nierówna i dość prosta do przebiegnięcia.
Tempo jak na Morsów całkiem niezłe. Duża ilość biegnących dziewcząt i kobiet.
Wystartowało 207 morsów i foczek a ja jak się okazało na mecie zameldowałem się na dobrej 94 pozycji. Jak na takiego suchara to uważam całkiem nieźle.
Cel był prosty do realizacji. Przebiec całą trasę bez zatrzymywania, szczególnie, że miałem cały tydzień za sobą solidnego treningu bez odpoczywania.
I to dało się zrobić. Czas nie był w niedzielę taki ważny. Kolejny raz chciałem przyzwyczaić swoją głowę do możliwości pokonania całego dystansu biegiem. A po wielu latach maszerowania z kijami i takiego trenowania nie jest to takie oczywiste. Taka jest na razie rzeczywistość dla mnie. Już wkrótce ma to się zmienić. Ale krok po kroku zbliżam się do osiągnięcia tego celu.
Dzień wcześniej pokonałem 5 km podczas Parkrun w czasie 27.33 ale z trzema krótkimi odcinkami marszu (ze względu na możliwość poślizgu i błoto na trasie). Tak, że podsumowując to co chciałem w niedzielę w Sulejowie zrobić to zrobiłem. Dość płynnie pokonałem dystans 2750 m bez oznak zmęczenia i chęci dania sobie czasu na odpoczynek. Po biegu, ze względu na stan zdrowia nie zdecydowałem się na morsowanie ale za to z Ewą pokonaliśmy 6 km marszu NW po okolicznym lesie nad Pilicą. Fajnie, że był to słoneczny dzień bo w sobotę 5 km biegu nad Zalewem Żyrardowskim to była masakra pogodowa w deszczu i w przemoczonym obuwiu sportowym.
Chociaż po obowiązkowych 5 km biegu, dodatkowo z żoną zrobiliśmy jeszcze 5 km z kijami NW (dodatkowo) i 20 min w tym deszczu dołożyliśmy sobie jeszcze zestaw ćwiczeń rozciągających. Czasami udaje się bez względu na okoliczności wykonać całkiem niezła robotę. I w sobotę nic nie oszczędzałem się przed niedzielnym Biegiem Morsa. I miałem rację w poniedziałek trochę wiecej czasu poświęcę na odpoczynek.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |