Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [26]  PRZYJAC. [123]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
paulo
Pamiętnik internetowy
moja radość-bieganie

Paweł Kasierski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Poznań
346 / 355


2021-12-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
A potem... do piachu (czytano: 1602 razy)

 

Wchodzisz na wysokie szczyty, to musisz się liczyć z tym, że mogą być trudne powroty. Jeśli intensywnie trenujesz, to organizm może kiedyś upomnieć się o swoje. W najlepszym wydaniu, o przerwę. W nie najgorszym, o regenerację i rehabilitację, Czasami jednak domaga się o zaprzestanie sportu w ogóle. Przerwy w bieganiu, leczenie kontuzji, gojenie urazów - ciężkie tematy i trudno o jednoznaczne rozwiązywanie problemów.

Bieganie to fajna forma bycia z samym sobą. Super regeneracja psychiczna i umysłowa. Można się „zakręcić” niemiłosiernie w joggingu. Szybka, skuteczna forma rekreacji, a jeszcze jak spodoba ci się startowanie w zawodach, to już możesz często „odlecieć”. Biegasz, trenujesz, jedziesz na zawody i znowu biegasz.

Po jakimś czasie przydarza ci się pierwsza kontuzja, potem druga, trzecia. Jesteś jednak tak zafascynowany, że na adrenalinie pokonujesz każdy trud. Zapalenia ścięgna Achillesa, tudzież zapalenie ścięgna podeszwowego traktujesz jako wypadki przy pracy. „Robisz” jakieś przerwy, leczysz ból i dalej biegasz.

Jak kondycja, wytrzymałość ci rośnie, to po pewnym czasie czujesz się prawie bogiem i myślisz sobie, że nic i nikt nie jest w stanie ci przeszkodzić w osiąganiu celów. Podkręcasz śrubę, a materiał pęka w najmniej oczekiwanym momencie.

Jeśli masz BMI w porządku to pół biedy, ale jak masz lekką nadwagę to już może po paru latach intensywnego biegania zrobić się problem. Jeszcze gorzej, jak masz dużą nadwagę. Wtedy jeden, czy dwa półmaratony, tudzież maraton nic nie zrobią, ale kilkanaście może już znacznie zaszkodzić. Nasze stawy, ścięgna to części w organizmie, które trudno wymienić, jak się zepsują (zużyją).

Po kilkunastu latach bardziej intensywnego biegania, naszły mnie takie przemyślenia. Mam to szczęście, że jeszcze mogę biegać, że jeszcze nic na „amen” mi się nie uszkodziło. Zaczęło się poważniej trzy lata temu od złamania zmęczeniowego kości strzałkowej. Potem, rok później nabawiłem się torbieli Bakera, a w grudniu zeszłego roku pęknięcia łąkotki.

Wszystkie te dolegliwości są efektem „zużycia materiału”, lub jego niewłaściwego użytkowania. Jest to zapewne wypadkowa bardziej intensywnego biegania, słabego BMI, małych przerw w bieganiu oraz kiepskiego rozciągania.

Bieganie mądre, roztropne, wbrew pozorom, nie jest tak oczywiste i nie można tego posiąść po przebiegnięciu 50 km, czy przeczytaniu jednego, dwóch artykułów. To jest mozolna praca, wsłuchiwanie się w siebie, innych, empatia. To lata doświadczeń. Dlatego też może bardzo lubię na zawodach „zaczepiać” starszych panów i posłuchać, co mają do powiedzenia.

Dzisiaj, trochę mądrzejszy niż kilkanaście lat temu, doceniam jak nigdy dotąd ruch. Jest to dla mnie ogromny skarb, że mogę jeszcze biegać, pływać, jeździć rowerem, grać w tenisa. Mimo pięćdziesięciu paru wiosen nie wyobrażam sobie życia bez sportu, bez tych pięknych, wspaniałych emocji, bez tych endorfin, bez potu. Gdy się zmęczę i odświeżę, czuję się jak nowo narodzony.
Niech to trwa jak najdłużej, przynajmniej jeszcze 30 lat ! :) A potem ? Albo każdy dzień będzie darem, albo do piachu.


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
schlanda
05:26
biegacz54
04:50
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
kos 88
23:49
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |