2017-05-17
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Co masz wybiegać jutro, zrealizuj dzisiaj. (czytano: 277 razy)
Co masz wybiegać jutro, zrealizuj dzisiaj.
Nastąpiły pewne przesunięcia w mojej tygodniowej rozpisce kilometrażowej spowodowane przez natłok czynności domowych i okołodomowych.
Jak pogodzić długie rozbieganie, potrzebne mi do towarzyskiego, kilkudniowego spotkania długobiegowego, z przygotowaniem do niemal dziesięciokilometrowego biegu na
Śnieżnik podczas XXV Biegów Śnieżnickich? A tu jeszcze te roboty agrodomowe, że nie wspomnę wyjazdu do Wro.
Więc biegałem sobie dwudziestokilometrówki pod górę – co było pośrednim przygotowaniem do zawodów a głównym do spotkania towarzyskiego – i z góry. A w inne dni ostro 4,5 km. pod Igliczną i z powrotem na łeb i ryj – ileż razy się potknąłem a jeszcze żyję.
Ponieważ w pracach fizycznych byłem zobligowany dostosować się do terminarza kuzyna (majstra) więc każdy pozostały czas wykorzystywałem na realizację treningów, choć nieraz nie było to w moim stylu.
Przyszła bezrobotna sobota, więc wybraliśmy się z żoną na wycieczkę samochodowo - nordicwalkingową.
Pogoda zapowiadała się nieźle. Podjechaliśmy do schroniska pod Jagodną, zdjęliśmy kurtki, bo słoneczko gorąco świeciło, i poszliśmy sprawdzić co możemy zjeść po powrocie z marszu. Przy okazji zaliczyliśmy po pół piwa. Po powrocie do auta musieliśmy założyć kurtki, bo słońce też poszło na piwo. Poszliśmy w nieznane na sześciokilometrową wędrówkę. Wprawdzie trasę obcykałem wcześniej na mapie ale nie miałem pewności co do kilometrów. Zaczął padać deszcz a grzmoty burzowe wywołały lekkiego cykora u mojej żony. Wspomniałem coś o niebezpiecznym podczas burzy w górach potencjale krokowym, co spowodowało jeszcze większego stracha.
Po pierwszym kilometrze stwierdziłem, że mamy niezły czas, chociaż żona zaliczyła dłuższą przerwę w sportach. Po drugim sygnale z Navime Trackera okazało się, że tempo utrzymujemy, ale doszliśmy do przekonania, że to powodował spadek terenu. Trzeci kilometr, to było mistrzostwo – deszcz musiał spowodować jakieś lustrzane odbicie sygnału satelitarnego. Potem odszedłem na chwilę w boczną ścieżkę, by sprawdzić trasę a nie chciałem wyjmować telefonu z mapą, bo deszcz lał – Tracker naliczył mi następny kilometr (po 30 – tu sekundach marszu). Wróciłem do żony i wysłałem ją do przodu a sam stanąłem za drzewem, by oddać piwo, bo mi ciążyło a Tracker doliczył kolejny kilometr. Tak to ja mogę chodzić a nawet biegać.
Każda moja propozycja, by skręcić w lewo (tak nakazywał mi azymut) kończyła się odmową ze strony żony, bo tam było większe błoto niż na głównej dróżce. Przez to zrobiliśmy co najmniej osiem zamiast sześciu kilometrów … plus pięć dodanych przez deszcz. Moja połowica zniosła to dobrze i choć miała przemoczone spodnie i buty nie mniej niż ja, to była zadowolona (ja też) ze spaceru. Oczywiście w schronisku uzupełniliśmy kalorie, plus lekki zapas na ewentualny, większy deszcz.
Dziwne, bo ja po marszu odczuwałem ból w łydkach a żona w palcach.
W niedzielę, by mieć wolny poniedziałek, pobiegłem na dwudziestokilometrówkę. Tym razem było piękne słońce, a ja włączyłem Endomondo. Co spowodowało, że ta aplikacja, po pięciuset metrach, naliczyła mi cały kilometr, przecież nie było deszczowego (lustrzanego) odbicia? Dzisiaj zrobiłem spokojne 6 km. Do zawodów pozostało jeszcze kilka dni a ja mam już wykonany prawie cały, tygodniowy kilometraż; z Biegiem Śnieżnickim będzie komplet a powrót ze szczytu, to już nawiązka na kolejny tydzień.
Brak czasu spowodował, że mam go teraz nadmiar.
W tej sytuacji pozostało mi się obijać.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2017-05-18,07:44): niezły kilometraż Marku :) Trzymam kciuki za udane zawody :) andbo (2017-05-18,11:07): Taaa... czyżbyś był u progu nowej teorii "czasu i drogi"?! Na zawodach wszystko wróci do normy, powodzenia! Hung (2017-05-18,16:43): Pawle, kciuki nie za mocno, bo będą Ci potrzebne w sprawnym trzymaniu kierownicy rowerowej. Dzięki. Hung (2017-05-18,16:46): Andbo, choćbym nie wiem ile dumał, to Einsteina myślą nie dogonię, więc może nogami dam mu radę.
|