2015-10-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przed Frankfurtem (czytano: 1223 razy)
Pierwszy weekend września - wyjazd do Włoch na Marcialongę. 25.7 km, ale mierzą czas po połówce. Szybka trasa, lekko w dół, pędzę. Półmaraton w 1:40:27 - życiówka, po czterech latach, poprawiona o dwie minuty. To nic, że trasa mega szybka - bez formy nic by z tego nie było.
Drugi weekend września - wyjazd służbowy do Krynicy. Przy okazji Nocna Piątka - 23:01. Szału nie ma, ale nie byłem pewien, że będę mógł w niej wystartować, więc rano truchtałem godzinę. Na starcie nie byłem zbyt świeży. Ale ponieważ pierwszy raz startowałem na piątkę, życiówka jest. I zadowolenie. Taki szybki bieg jest genialny.
Z Krynicy prosto do Wrocławia. W niedzielę wstaję przed świtem, by zrobić długie wybieganie. Ale jestem bardzo zmęczony, truchtam w tempie ponad 7 minut na kilometr. Wychodzi ze 23 km. Przypomina mi się czyjaś maksyma: "To, że nie możesz zrobić wszystkiego, nie znaczy, że masz nie robić nic".
Kolejny weekend: praca od rana do nocy przy organizacji Przejścia i Biegu Dookoła Kotliny. W niedzielę rano padam, mam nawet czas, ale nie ma mowy o bieganiu.
Dochodzę do siebie przez kilka dni.
Organizujemy ze znajomymi z obozów Biegaj w Karkonoszach weekend biegowy z bazą na Przełęczy Okraj. Cztery dni wycieczek biegowych w Karkonoszach. Jest świetnie.
Nabieram wiary, że jeszcze jakoś zdołam podszlifować formę na maraton. W środku tygodnia robię bieg ciągły na stadionie. 14 km po około 5:00. W niedzielę wprawdzie czeka mnie połówka w Legnicy, ale liczę na to, że się nie przeforsuję.
Legnicki półmaraton w 1:45 - jak na wolną, parkową trasę, pełną zakrętów i nierównych chodników, wynik w porządku.
Niestety dwa akcenty w ciągu kilku dni powodują, że odzywa się zmęczenie lewego uda. Jakaś kontuzja, której nabawiłem się podczas szalonych zbiegów w górach w pierwszej połowie roku, gdy szykowałem się na Karkonoski. Miałem nadzieję, że przeszła bezpowrotnie, ale jest inaczej.
Postanawiam zrezygnować z akcentów - wyleczenie uda na maraton jest priorytetem. Niech odpocznie. Biegam wolno. Tylko jeszcze trzydziestkę na dwa tygodnie przed maratonem chcę zrobić porządnie. To się udaje. Potem odpoczywam i biegam do 12 km, w żółwim tempie. Tylko raz wychodzi średnia nieco poniżej 6 minut na kilometr.
Ale na maraton udo jest OK.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Mahor (2015-10-27,22:45): Wszystko się "udo" jak wypocznie oczywiście :-) kokrobite (2015-10-27,23:07): Wypoczęło :-)
|