2015-04-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Po górach nie w górach. „Strzał w dziesiątkę!” (czytano: 248 razy)
Tarnogórski Bieg Górski, który był tzw. szybkim pomysłem Grupy Silesia Adventure Sport, okazał się strzałem w dziesiątkę. W pełni wykorzystał walory Parku w Reptach
Kamieniste ścieżki leśne przeplatane agresywnymi zbiegami i podbiegami, do tego schody, strumyki i slalomy między drzewami. Takie właśnie atrakcje zapewniła dziś 6,5-kilometrowa km trasa. Choć Park w Reptach nie znajduje się w górach, to jego ukształtowanie pozwoliło na pełne odczucie górskiego klimatu. Suma podbiegów wynosiła tu 140 metrów. Może i to niewiele, ale na tak krótkim odcinku była to bardzo odczuwalna dawka.
Biuro zawodów mieściło się - przynajmniej teoretycznie - przy Górnośląskim Centrum Rehabilitacji „Repty”. Pogoda dopisywała, więc organizatorzy wyszli w plener i usadowili się tuż przy starcie. Weryfikacja zawodników przebiegała sprawnie i szybko – to znak rozpoznawczy Silesia Adventure Sport.
Klimat bardzo rodzinny, wszyscy uśmiechnięci i gotowi do akcji. Na kilka minut przed startem organizator opowiedział o oznakowaniu i przebiegu trasy, co – jak się później okazało - zostało zrobione co najmniej poprawnie jak na taki teren. Nie było problemów ze znalezieniem kierunku trasy.
Było klimatycznie, a to dziś bardzo chwali się w biegowych rodzinach. Nie zabrakło kibiców, pogoda aż zachęcała do obserwowania zmagań zawodników i wspierania ich na trasie. Po biegu organizator podchodził i z zaciekawieniem wysłuchiwał naszych relacji z trasy i propozycji na przyszły rok. Było widać, że impreza ewidentnie wszystkim się spodobała.
Co mógłbym napisać o swoim biegu?
Start poszedł sprawnie i wszystko układało się doskonale do momentu, gdy stwierdziłem rozwiązaną sznurówkę prawego buta. A było to na 500. metrze. Szybko rozważyłem opcje zatrzymania się i zawiązania buta, decyzja była oczywista - nie zrobię tego, za krótki odcinek by stracić tyle czasu.
Podjąłem więc walkę z luźnym butem, za co szybko zostałem ukarany. „Gleba” na pierwszym podbiegu była bolesna ale szybka, a fikołek dosyć zabawny. Mordka się śmiała, oczywiście z samego siebie, ale buta... dalej nie zawiązałem.
„Sznurówka to doda Ci skrzydeł” - wykoncypowałem.
Reszta zmagań przebiegała już bez większych ekscesów. Walczyłem do samego końca, co pozwoliło mi na zajęcie 7. pozycji z czasem 27:33. Wygrał Tomasz Jadczyk przed Stanisławem Odróbką i Zenonem Nowakiem. Pierwszą z kobiet została Maja Banaś, przed Katarzyną Ząbkiewicz i Magdaleną Badowiec.Po biegu nie zabrakło nagród dla najlepszych trójek oraz losowanie nagród.
Wystartowało w sumie 76 zawodniczek i zawodników. Frekwencja niska, ale i kalendarz imprez bogaty, z mistrzostwami kraju w Szczawnicy na czele. Za rok będzie lepiej – jestem o tym świecie przekonany. Pełne wyniki znajdziecie w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.
Z mojej strony sprawa jest raczej oczywista - jeśli bieg odbędzie się w przyszłym roku, na pewno się zjawię. Warto. Polecam!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |