2014-11-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| kropla biegacza (czytano: 627 razy)
Może nie będzie to wpis na wprost związany z bieganiem. Nie mam takiego daru pisania jak „Kasjer” czego mu bardzo zazdroszczę. Jestem po naukach ścisłych i język polski nigdy nie należał do moich ulubionych przedmiotów. Pomału się to zmienia za sprawą dwóch osób dla mnie szczególnych, które poznałem na maratonach polskich. Jestem od 1993 roku honorowym dawcą krwi. Nieważne ile krwi oddałem i tak zawsze będę uważał, że za mało. Nigdy nie zastanawiałem się, czy krew jaką oddaję jest dobra. W zeszłym roku oglądałem przypadkowo program w telewizji na kanale Kuchni+ z udziałem Jamiego Olivera. Do programu zaprosił 30 typowych Brytyjczyków, których lekarze poddawali różnym badaniom. Lekarze określali jakie choroby ich czekają w niedalekiej przyszłości jeżeli nie zmienią swojego sposobu odżywiania oraz nie zaczną więcej się ruszać. Najbardziej utkwił mi obrazek, kobiety po trzydziestce, która miała około 30 kg nadwagi. Wsadził ją do wanny i następnie wlał 30 litrów oleju. Następnie na podstawie symulacji lekarz określił ile będzie przybierała na wadze w czasie kolejnych 20 lat. Efekt końcowy był taki, że już po 20 latach olej z wanny prawie zaczął się wylewać. Widziałem przerażenie w oczach tej kobiety. Kiedy docierało do niej co jej grozi. Jestem w 100% przekonany, że to odmieniło jej życie. Moje na pewno się odmieniło 22.11.2013. Sam byłem prawie 40 letnim mężczyzną z 25 kg nadwagą. W krwiodawstwie badają krew tylko morfologicznie. Nie badają jej pod względem zawartości cukrów, cholesterolu, trójglicerydów i innych związków. Nigdy się nad tym wcześniej nie zastanawiałem, czy krew ta tak naprawdę pomaga. Liczyłem tylko ilość oddanych litrów krwi i cieszyłem się, że książeczka z pieczątkami coraz bardziej się zapełnia. Wtedy to doszedłem do wniosku, że moje życie musi się diametralnie zmienić. Postanowiłem, że muszę „zwalić dupsko z kanapy” i przede wszystkim zacząć się ruszać. Najtańszym i najprostszym sposobem wydawał mi się bieg. W ten sam dzień po obejrzeniu programu po 22 ubrałem adidasy, dres i zacząłem biegać "truchtać" 660 metrową pętle przy domu. Przebiegłem 8 okrążeń, czyli 5280 m. Biegam do dziś i nawet na moment nie mam zamiaru przestawać. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale nie chciałem być tą przysłowiową "kupą" oleju w wannie. W ciągu roku zgubiłem ponad 18 kg. Jest jeszcze 7 kg, ale i z tym pomału dam sobie radę, bo motywację mam ogromną. Ogólnie lepiej się czuję i stwierdzam, że bieg odmienił moje życie. I tak jak Grzesiu Perlik po operacji napisał „miałem szczęście …” tak ja uważam, że „ 22.11.2013 miałem szczęście, bo bieg uchronił mnie od otyłości choroby XXI wieku i w konsekwencji od przedwczesnej śmierci”. Kiedy byłem ostatnio w punkcie krwiodawstwa, po wkłuciu igły po 3 minutach 24 sekundach woreczek z krwią był pełen, a dodam tylko, że lekarz który mnie badał zmierzył mi ciśnienie i wynosiło 110/75. Po zapełnieniu woreczka pielęgniarka zadała mi proste pytanie „co tak szybko”, a ja trochę bez zastanowienia odpowiedziałem „trenowało się trochę” czym wzbudziłem śmiech.
Od dłuższego czasu mam marzenie i jak to mawiał słynny pastor Martin Luther King "Mam marzenie, że pewnego dnia naród nasz wzniesie się na wyżyny prawdziwego sensu swojej wiary i uzna za prawdę oczywistą, że wszyscy ludzie zostali stworzeni równymi”.
Moim marzeniem jest, aby biegacze z całej Polski choć jeden raz w roku poszli oddać krew. Zbliżają się święta. Będzie Mikołaj, Gwiazdka podarujmy chorym życie. Może wśród nich będą także przyszli biegacze, a choroba ich tylko blokuje. Ja wiem, że wielu ma plany przygotowywania się do kolejnego sezonu, ale moim zdaniem warto pomagać. Nasza krew jest jak złoto, bo kto lepiej dba o siebie niż osoby uprawiające sport i tak piękną dyscyplinę sportu jak bieganie.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu alchemik (2014-11-24,17:53): Może kiedyś uda się zrealizować ten pomysł czego ci życzę. insetto (2014-11-24,20:08): Ciekawe marzenie, warto zachęcać innych do tej idei.
Sam kiedyś byłem krwiodawcą. Potem złapałem nieszkodliwą, ale nieuleczalną chorobę, przez którą niby nie można zdawać krwi. Niby - kwestie są podzielone, zależą nawet od obecnego lekarza w Centrum. Po kilkunastu nieudanych próbach odpuściłem, niestety...
Pozdrawiam!
|