Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [15]  PRZYJAC. [8]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mariachi25
Pamiętnik internetowy
TATA BIEGA

Dominik T-ski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Warszawa / Łódź
25 / 32


2014-09-30

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
PIERWSZY MEDAL DLA MAI (czytano: 1211 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://tatabiega.blogspot.com/2014/09/pierwszy-medal-dla-mai_30.html

 

Dopiero co przypominałem sobie pierwsze wpisy z tego bloga, które powstawały tuż przed narodzinami mojej pierwszej córeczki, a oto dziś mogę umieścić tu pierwsze zdjęcie Mai z jej własnym medalem w dłoni. A nawet z dwoma medalami!

A wszystko dzięki organizatorom Maratonu Warszawskiego (pozdrowienia panie Marku), którzy maratoński weekend postanowili uzupełnić o biegi dla dzieci. W ten sposób w sobotnie popołudnie znaleźliśmy całą rodziną na Stadionie Narodowym, na którym Maja miała wziąć udział w Biegu Krasnala (dedykowanym dzieciom urodzonym w 2010 r.).

Wtajemniczeni wiedzą, że Maja nie była zupełnym debiutantem, pchałem ją w wózku biegowym na co najmniej czterech trasach ulicznych biegów (o pierwszym pisałem tak), więc z grubsza wiedziała o co chodzi. Tym razem jednak niemal 200 metrów miała przebiec na własnych nogach.

Sporo radości sprawił nam obojgu już początkowy ceremoniał - odbieranie pakietu startowego, przebieranie spodni, przypinanie numeru. Po chwili Maja była już gotowa do startu. Rodzicom pozwolono biec razem z dziećmi, co jednym i drugim zaoszczędziło zbędnego stresu. Co prawda nie wszyscy tatusiowie zapanowali nad ambicjami i wydatnie pomagali maluchom szybciej przedostać się w stronę mety, ale cóż, wybaczyliśmy im to. Maja przebiegła samodzielnie cały dystans i nawet jeśli nie z innymi dziećmi, to z tatą wygrała na pewno.

W nagrodę na mecie Maja otrzymała dwa medale - jeden pamiątkowy i jeden czekoladowy, z czego ten drugi wywołał o wiele większy entuzjazm i dość szybko zaczął zmniejszać objętość.

Młodsza z moich córek - Emilia również była zapisana (na Bieg Bąbla dla najmłodszych dzieci), ale wybrała bardziej komfortowe rozwiązanie i tuż przed naszym pojawieniem się na Stadionie Narodowym ucięła sobie drzemkę, z której nie był w stanie zbudzić jej ani hałas sportowych targów expo, ani wrzawa trybun, ani wystrzały pistoletów startowych, ani nic w ogóle. Doszliśmy z żoną do wniosku, że wobec takiej postawy nie będziemy nalegać.

Być może zapytacie czy to w ogóle jest w porządku narzucać swoim dzieciom własne fanaberie, zmuszać je do biegania i jeszcze oczekiwać, że się będą dobrze bawić. Sam musiałem się nad tym zastanowić.

Z jednej strony wszystko wygląda świetnie - aktywny rodzic zaraża dziecko swoją pasją i oboje są szczęśliwi. Z drugiej strony znając charakter, ambicje i zawziętość biegaczy nabrałem obaw, że niektórzy z nich mogą przekroczyć cienką granicę, za którą dla dziecka to wszystko przestaje być fajne. Tą granicą zawsze jest wola małego człowieka. Ma ono prawo odmówić udziału, zrezygnować, wystraszyć się (bo hałas, bo nieznane miejsce, bo dużo obcych twarzy, bo trochę wstyd przed innymi dziećmi itp.) i rodzicowi nie wolno wówczas wywierać na nim presji, aby zmieniło zdanie.

Rola rodzica sprowadza się do dobrowolnej zachęty, do dawania przykładu, do stwarzania możliwości. I to są naprawdę skuteczne metody. Kiedy jednak przechodzi to w presję, oczekiwanie, przerzucanie własnych ambicji na małą istotę, to wierzcie mi - zaczyna się źle dziać. W ten sposób można jedynie zniechęcić i zrazić małego człowieka, do tego co sami kochamy robić. Jeśli więc jesteście biegającymi rodzicami - nie dajcie się ponieść.

Tym bardziej, że tak naprawdę dzieci nie trzeba namawiać do biegania. One są stworzone do ruchu, uwielbiają aktywność. Bieganie, skakanie, tarzanie się, huśtanie i wdrapywanie na wszystko wokół jest im wręcz niezbędne do prawidłowego rozwoju. Wystarczy jedynie stworzyć im odpowiednie okoliczności i dać poczucie bezpieczeństwa. I wtedy do niczego nie trzeba będzie zmuszać.

O tym, że warto się o to postarać mówią wszelkie statystyki sprawności ruchowej młodzieży. Można je określić jednym słowem - dramat. Czemu tak się dzieje i w jaki sposób odbieramy własnym dzieciom 5 lat życia, postaram się napisać w jednym z najbliższych postów.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
orfeusz1
01:01
camillo88kg
00:14
przemcio33
23:50
fit_ania
23:47
conditor
23:28
janeta75
23:27
andreas07
23:20
witold.ludwa@op.pl
23:08
arco75
23:02
grzedym
22:46
hajfi1971
22:44
Januszz
22:32
Fred53
22:22
stanlej
22:16
romelos
21:47
jaro kociewie
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |