Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [15]  PRZYJAC. [8]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
mariachi25
Pamiętnik internetowy
TATA BIEGA

Dominik T-ski
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Warszawa / Łódź
24 / 32


2014-09-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
TO NIE JEST KRAJ DLA SIEDZĄCYCH LUDZI (czytano: 1507 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://tatabiega.blogspot.com/2014/09/to-nie-jest-kraj-dla-siedzacych-ludzi.html

 

Lato zleciało jak z bicza strzelił.

Po Sudeckiej Setce przyszedł okres roztrenowania i odpoczynku. Po tygodniu całkowitego lenistwa wróciłem do krótkich i lekkich przebieżek, głównie po leśnej nawierzchni. Zacząłem również więcej jeździć rowerem, żeby odciążyć przemęczone bieganiem grupy mięśniowe i powoli odbudować kondycję.

Na początku lipca urządziliśmy wspólne, rodzinne przyjęcie urodzinowe dla moich córek. Maja skończyła 4 lata, Emilia - 2. Trudno uwierzyć jak szybko minął ten czas, jeszcze trudniej - jak intensywny, bogaty w emocje był to okres.

Kiedy przewijam ten blog do samego początku, to znajduję pierwszy wpis z 13 czerwca 2010 roku - Maja miała się urodzić dwa tygodnie później. Byliśmy wraz z żoną w pełni gotowości, pełni obaw, niepokoju, ale i nadziei. Ja swoim bieganiem próbowałem rozładować emocje. Byłem po dwóch ukończonych maratonach i pragnąłem utrzymać biegową pasję pomimo pojawiających się na horyzoncie nowych obowiązków. Jeszcze nie wiedziałem jak bardzo dzieci przestawiają życie na opak.

A dziś? Mam już dwie córki, 9 przebiegniętych maratonów (w jubileuszowym 10-tym wystartuję za tydzień), dwa razy pokonałem dystanse ultra (55 i 100 km). A co najzabawniejsze, w przedmaratońską sobotę 27 września moje obydwie córeczki same (choć pod czujnym okiem taty) wystartują w biegu dla dzieci na Stadionie Narodowym! Pękam z dumy! W 2010 r. ten stadion był dopiero w planach, dziś to jedno z lepiej rozpoznawalnych przez moje maluchy miejsc. To tutaj bawią się co roku w strefie dla dzieci podczas Maratonu Warszawskiego, tu wpadamy na Targi Książki, tu pokazuję im imprezy sportowe (ostatnio Memoriał Kamili Skolimowskiej).

Czas zatoczył koło i cieszę się, że doprowadził mnie do tego punktu, w którym jestem. To były bardzo dobre cztery lata w moim życiu.

A jak bardzo zmieniło się bieganie w Polsce w tym czasie! Biegowa epidemia ogarnęła ten kraj! Wiem co mówię, bo kiedy zaczynałem biegać w 2007 roku w biegach maratońskich startowało po kilkaset osób, dziś organizatorzy Maratonu Warszawskiego szykują się na ponad 10 tysięcy uczestników.

W tamtych odległych czasach strój dedykowany do biegania trudno było skompletować nawet w firmowych sklepach sportowych, gdyż działu "running" zwyczajnie nie było, albo ograniczał się do marnej półki z legginsami. Dominowały dresy. A dziś asortyment dla biegacza można dostać nawet w takich sklepach jak Lidl czy Tchibo, a sklepy tylko dla biegaczy potrafią mieć powierzchnię małego centrum handlowego.

Wtedy bieganie było swego rodzaju ekstrawagancją, dzisiaj biegają wszyscy - aktorzy, dziennikarze, politycy, prezesi firm, rolnicy, artyści i korpoludki. Bieganie jest w reklamach i serialach, w samej Warszawie w jednym roku rozgrywane są dwa gigantyczne i konkurujące ze sobą maratony!

Cztery lata temu sam bym w to wszystko nie uwierzył.

Fajnie było być częścią tej przemiany, obserwować jak w Polaków wstępuje jakiś nowy duch, nowa wiara we własne siły, chęć pokonania swoich słabości. Wspaniale było widzieć kolejnych bliższych lub dalszych znajomych, których bieganie zarażało niczym jakiś wirus ebola i towarzyszyć im w ich debiutach (pozdro Piotr, Rafi, Sławek, Solcia, Mikołaj). Na leśnych ścieżkach, stadionowych bieżniach i maratońskich trasach rodzą się trwałe przyjaźnie.

I dlatego na zbliżający się wielkimi krokami 36. Maraton Warszawski czekam z niecierpliwością. Nie chodzi tu o to, że to mój okrągły 10 bieg maratoński. Nie chodzi nawet o to, czy uda mi się pobić rekord (3:32:17) i pokonać barierę 3 godzin i 30 minut. I czy na metę dotrę w świetnym stanie czy krańcowo wykończony. Chcę po prostu znów poczuć tę energię. Spojrzeć w oczy maratończyków na starcie i potwierdzić, że będzie ciężko ale świetnie. Zobaczyć to niebywałe oblicze zmieniającej się, charakternej Polski. I chcę zobaczyć moje córeczki jak chłoną tę atmosferę i rosną w niej.

I nawet nie wspominajcie mi o kierowcach utyskujących na zatkane w tym dniu miasto. Sorry, taki mamy klimat.
To (już) nie jest kraj dla siedzących ludzi.

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
orfeusz1
01:01
camillo88kg
00:14
przemcio33
23:50
fit_ania
23:47
conditor
23:28
janeta75
23:27
andreas07
23:20
witold.ludwa@op.pl
23:08
arco75
23:02
grzedym
22:46
hajfi1971
22:44
Januszz
22:32
Fred53
22:22
stanlej
22:16
romelos
21:47
jaro kociewie
21:42
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |