Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [10]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
Dusza
Pamiętnik internetowy
WSPOMNIENIA BIEGAJĄCEGO INACZEJ

Duszyński Tomasz
Urodzony: 1976-01-04
Miejsce zamieszkania: Strzelin
68 / 86


2014-08-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Włoskie bieganie i takie tam inne... (czytano: 2498 razy)

 

Wakacje spędziłem we Włoszech, dokładniej w Ligurii - okolice Sestri Levante i wspaniałych miasteczek Cinque Terre. Pogoda wyśmienita, co służyło paleniu skóry, ale biegowym wyczynom, nie za bardzo : ) Gdy wychodziłem biegać około 9:00 temperatura była już powyżej 25 kresek, a pod koniec biegu dochodziła do 30 stopni Celsjusza. Nawet biorąc pod uwagę bliskość morza, nie było to komfortowe bieganie. Cóż, mogłem wybierać się na treningi we wcześniejszych godzinach, ale jak się chodzi spać późno ze względu na podróże, wino i inne takie… to trudno się dziwić. Biegacze w większości około 9.00 kończyli już swoje zmagania z trasą, więc miałem w większości deptaki i chodniki dla siebie.

Podczas biegów we Włoszech nie forsowałem tempa. Starałem się bardziej popracować nad techniką biegu i odprężać podziwiając wspaniałe widoki. Skupiłem się także na tym, by przez dwa tygodnie nie stracić formy i nie rozpuścić się od słońca i potu. Dodatkowo codziennie z żoną i córką robiliśmy wiele kilometrów na piechotę, a to też zaliczam do ciekawej formy aktywności fizycznej ;)

Wakacje wspominam całkiem nieźle. Polecam okolicę :) Ludzie też mili. W trakcie biegu kilka razy usłyszałem: "Ciao, ciao!" Ale w sumie chyba nie chodziło o moją wysportowaną sylwetkę ;)

Powrót do Polski po dwóch tygodniach miał dac odpowiedź na pytanie, w którym miejscu jestem z formą.
Pierwszy bieg zafundowałem sobie z interwałami, które we Włoszech odpuściłem. Przyznam, poszło słabiutko. Odpuściłem jedno okrążenie, ale pogoda w naszym kraju jeszcze wtedy też nie zachęcała do wysiłku. Było duszno i gorąco. Pierwszy bieg nie dał mi wiec odpowiedzi na pytanie: co z tą formą, Tomek?!
Wkrótce temperatura obniżyła się mocno. Pojawiły się deszcze, a we mnie wkroczył duch sportowej walki i wreszcie uznałem, że to mój czas na zwyżkę formy.
Kolejne interwały zrobiłem w założonym czasie i z pewną rezerwą siłową i kondycyjną. Kolejny bieg z narastająca prędkością 9 km w 42:30 min. Potem 8 km ze stałą prędkością 4:45 min/km.
Poczułem się trochę lepiej ;) Do ostatniej soboty…
A cóż się w sobotę stało? Szczyt głupoty… Miałem pobiec 25 km, trasą dookoła Gromnika, w stronę Romanowa, z podbiegami dosyć sporymi, w sumie pierwsze 20 km tej trasy to około 200m w różnicy poziomu tak pokazywał mój GPS. Biegają tamtą trasą znajomi… jak się okazuje nie do końca tamtą trasą. Wziąłem napój, tak na mniej więcej bieg 20 kilometrowy, psychicznie nastawiłem się na te 25 km… A potem po prostu... źle skręciłem. Zacząłem się martwić przy 24 kilometrze. Wpadłem w panikę przy 28 kilometrze, znów źle skręcając i biegnąc jakiś kilometr w złą stronę… A potem na 32 kilometrze postanowiłem już nie prowadzić niezbyt kulturalnego monologu ze swoim drugim lekkomyślnym ja… i biegłem dalej.

W sumie czas do 22 kilometra miałem lepszy niż się spodziewałem zważając na trudną trasę. Potem zacząłem zwalniać wiedząc, że przesadzę i odbije się to na moich kolanach. Bateria w telefonie padła, przybiegłem do domu po jakichś 35 km.
Przesadziłem. W domu wypiłem hektolitry płynów i tak niewiele to pomogło...

W Niedzielę oglądałem maraton w Zurychu. Myślę, że bez względu na życiówki i statystki, kolki, słabe nogi dobiegłbym do mety… Zanim telefon mi padł dzwoniła żona i pytała czy mnie nie zabrać z trasy, bo miałem wrócić wcześniej. Nie poddałem się, choć po drodze już chciałem pić wodę z kałuży… Ale sport zawodowy ma inne prawa, wiem o tym. Nie oceniam. Wiem, że są powody, że lepiej czasem zejść z trasy… Poza tym oni biegną kilometr w tempie, jakie ja może bym osiągnął na rowerze ;) Ale… Prawdę mówiąc i tak doczołgałbym się do mety. W końcu to Mistrzostwa Europy i biegła drużyna. Jednego na mecie zabrakło do klasyfikacji...


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
elvis1987
12:41
VaderSWDN
12:16
Tyberiusz
12:09
SantiaGO85
12:08
tadeusz.w
11:39
Raffaello conti
11:26
Mirek73
11:23
Jurek D
11:23
gora1509
11:05
fit_ania
10:52
waldekstepien@wp.pl
10:39
Lego2006
10:26
Krzysztof_dst
10:16
Admin
10:15
BemolMD
10:11
mario1977
10:08
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |