2014-06-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Alternatywny trening (czytano: 2173 razy)
Za nim dowiedziałam się o tym, że będę mamą, byłam na 100% przekonana o tym, iż w okresie ciąży będę biegać, przynajmniej do końca 2 trymestru. Życie pokazało zupełnie coś innego. Wcześniej byłam przekonana, że będę dalej trenować, ale z mniejszą intensywnością z mniejszym kilometrażem. Tak też było na początku. W pierwszym trymestrze biegałam, nie było łatwo – szybko się męczyłam, ciężko mi się oddychało nawet przy małej prędkości. Nie chciałam rezygnować z tego co kocham, lubię i potrzebuję. Przeczytałam wiele artykułów na temat biegania w ciąży… i okazało się, że można. Przeczytałam, że okres ciąży nie musi wiązać się z rezygnacją z biegania., natomiast powinno w tym czasie służyć zachowaniu dobrej kondycji i zapobiec nadmiernemu przyrostowi masy ciała. Jeśli organizm kobiety jest przygotowany na wysiłek fizyczny… a tak jest… to spokojnie można biegać codziennie, aż do końca drugiego trymestru. Regularna aktywność ma często zbawienny wpływ na organizm przyszłej mamy. Należy jednak zmniejszyć intensywność treningów i trzymać się raczej umiarkowanego tempa (puls - nie powinien przekraczać 140 uderzeń na minutę – jednak najlepszym wskaźnikiem dla biegającej przyszłej mamy jest subiektywne odczucie zmęczenia). Wysiłek powinien trwać 30–60 min i obejmować spokojne ćwiczenia sprawnościowe oraz rozciąganie na początku w ramach rozgrzewki oraz na końcu. Takie rozgrzewki zapobiegną kontuzjom, na które w czasie ciąży kobieta jest narażona w większym stopniu.
Doczytałam również informację, że „Paula Radcliffe –do 5. miesiąca biegała 2 razy dziennie: rano 75 min a wieczorem 30–45 min. Potem wieczorne biegi zastąpiła rowerem stacjonarnym. Jej bieganie absolutnie nie wpłynęło negatywnie na dziecko i Paula urodziła w pełni zdrowe maleństwo”.
No cóż, mimo wielu przeczytanych artykułów, głowa mówiła mi zupełnie co innego. Za każdym razem gdy szłam na trening, czułam mały dyskomfort psychiczny. Postanowiłam porozmawiać na ten temat z lekarzem prowadzącym. Ogólnie dał mi przyzwolenie, ze względu na zdrową ciąże, ale gdy dowiedział się o bieganiu 5-10 km zrobił „wielkie oczy”. Stwierdził, że mogę truchtać, ale 1 km nie więcej. No cóż… nie uspokoił mnie tym stwierdzeniem. Pomyślałam, 1 km mam biegać? Tak mało. Sięgnęłam opinii innych lekarzy i wszyscy byli jednego zdania, że nie powinnam. Lekarze swoje, Internet swoje… a moja głowa była roztargniona. Z jednej strony chciałam, potrzebowałam biegania, z drugiej strony mówiła mi lepiej nie. No i co teraz. Znalazłam złoty środek, a mianowicie Nordic Walking. Dzięki temu mogłam bezpiecznie i z czystym sumieniem trenować. Poczułam ulgę i przyjemność z codziennych spacerów. Tego mi było potrzeba. Chodzę codziennie po 5-7 km i czerpię z tego wielką satysfakcję. Cieszę się, że znalazłam coś dla siebie. Patrząc na statystyki moich spacerków z kijami to miesięcznie robię ok. 133 km.
Oprócz nordic-a do 6 miesiąca prowadziłam zajęcia fitness w klubie, ale ze względu na mój temperament, czasami się zapominałam, więc musiałam zaprzestać. Teoretycznie mogłabym to ciągnąć dalej, ale ja się nie nadaję na spokojne zajęcia. Za dużo we mnie energii :-)
Najważniejsze, że znalazłam alternatywę – zamiast biegania – Nordic Walking i to jest to.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora filips1 (2014-06-07,21:54): Dzielna biegaczka , przyszła mama .Do zobaczenia na trasie , bo i tak wrócisz . Moniq (2014-06-09,09:21): Odpowiedzialna przyszła mama-)) Super, tak trzymaj!! skawka (2014-08-01,18:44): Dziękuję :-)
|