2014-05-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Udana majówka (czytano: 158 razy)
Pogoda była kiepska, ale pod względem biegowym majówka była udana. Nawet bardzo udana.
W sobotę trening zrobiłem o siódmej rano, żeby się nie przemęczać przebiegłem 8,8 km w czasie 53:45. Chodziło o to, żeby zachować siły na dłuuuugie niedzielne wybieganie.
W niedzielę pojawiły się komplikacje - córka wróciła w sobotę od dziadków z działki z ciągłym kaszlem, o 1.00 w nocy w niedzielę miała 39 stopni. Kaszlała już w zasadzie bez przerwy, więc po 3.00 pojechaliśmy do lekarza. Jak wracaliśmy do domu, było już jasno. Jako że 4.30 w niedzielę to dobra pora na łapanie wracających do domu imprezowiczów, to i my się załapaliśmy na kontrolę. Jak zobaczyłem stojący na poboczu radiowóz z włączonym kogutem, wiedziałem że przymusowy przystanek nas nie minie. I oczywiście policjant z lizakiem zaraz do nas zamachał. Najpierw stwierdził, że dziecko wygląda na zmęczone, ale jak się dowiedział, że wraca od lekarza, to od razu pozwolił jechać, tylko zerknął że dowód zgadza się z blachami.
Jak spać się poszło po 5.00, to trudno było biegać o 7.00. Udało mi się wyjść po 17.40, niecałe 2 godziny po obfitym obiedzie u teściów. Przez pierwszą część treningu (jakieś 8 km) czułem dyskomfort, później było lepiej. Trening udany - w niecałe 1:45 pokonałem 17,6 km - 4 trening >15 km w ostatnich dwóch tygodniach. I chociaż wydawało się to niemożliwe, to przebieg tego tygodnia był wyższy niż poprzedniego. Teraz mogę sobie pogdybać, że jakbym nie latał do Hamburga, to w maju nabiegałbym ponad 200 km. Bo mam wrażenie, że znalzłem właściwy plan treningowy. Szkoda że tak późno.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |