2014-04-18
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Łódź Maraton Dbam o Zdrowie (czytano: 838 razy)
,,Długodystansowcy żyją długo, Maratończycy są nieśmiertelni``
Wybaczcie,że ostatnio nie piszę ale jakoś brak motywacji lecz teraz obiecałem,że napiszę kilka słów o maratonie,który pokonałem w Łodzi. A więc aby rozpocząć od początku pragnę podziękować kolegą z firmy chronosport,którzy 28 Sierpnia zeszłego roku wręczyli mi pakiet startowy na ten maraton za zajęcie 4 miejsca w kat. Open w Biegowej Letniej Grand Prix Częstochowy.
Nastał dzień maratonu: 13 Kwiecień 2014r-równo po pół roku czasu od pierwszego maratonu znowu zmierzam na kolejny maraton. Przed maratonem nie wiedziałem czego się spodziewać ,ponieważ mimo wielkie postępu pomiędzy sezonami to nie wiedziałem czego się spodziewać po maratonie.
Do Łodzi wraz ze mną pojechało wielu znajomych z klubu i nie tylko osiągając wspaniałe wyniki. Również było kilku debiutantów, którzy się obawiali swojego przygotowania i wtedy musiałem wrzucić swoje pięć groszy i przytoczyć jeden z wielokrotnie powtarzanych cytatów przez wielu uznawanych trenerów a mianowicie słowa H.Szosta,który powiedział: ,,lepiej się nie dotrenować niż się przetrenować``. W tym momencie morale zespołu wzrosła o 50% i wszyscy złamaliśmy 4godz!
Dość ogólnikowo,teraz czas abym powiedział kilka słów o moich przeżyciach.
Start odbył się o godzinie 9.00 Ja jako,że trener nastawił mnie na złamanie 3godz. w maratonie ustawiłem się za pacemakerem na 3godz. Na początku wszystko szło zgodnie z założeniem i do ok 15km biegłem realizując zakładany plan. Na 15km coś się stało-w sumie nie wiem co bo nagle pcm. zaczął się oddalać a ja miałem jakby blokadę mimo,że wiem iż jestem w stanie biegnąć dużo szybciej niż zakładane 4.15min/km. Z każdą sekundą zając oddalał się ode mnie a ja próbowałem go nadganiać. Niestety nie udało się mimo wszystko walczyłem aby uzyskać jak najlepszy czas aczkolwiek moje morale już spadły. Na połowie dystansu już wiedziałem,że 3godz. są jeszcze po za moim zasięgiem ponieważ czas jaki został mi zmierzony był już ponad 1godz.30min co oznaczałoby,że już nie mogę zwolnić. Nadal starałem się trzymać tempo lecz na ok 23km dostałem kolejny strzał na psychikę po którym zaczynałem zwalniać. Jakiś maratończyk przebiegając koło mnie powiedział ,,jeśli walczysz ze sobą to odpuść bo nie dasz rady``-zawrzała we mnie krew bo właśnie przyjechałem tam walczyć z sobą i wszystkimi przeciwnościami. Biegłem dalej z moimi niskimi nastawieniem. Na szczęście na ulicy Maratońskiej gdzie biegliśmy do agrafki znowu odzyskałem troszkę nastawienia i udało się zebrać w sobie. Dobiegając do ok 34km na przeciwnej nitce zaczynali się pojawiać znajomi debiutanci,którzy mnie motywowali do dalszego biegu. Znowu zebrałem się w sobie i znowu desperacko ruszyłem do przodu nie patrząc na nic a szczerze mówiąc udało się jeszcze wyprzedzić kilku biegaczy co dodatkowo mnie zmotywowało. Dobiegając do 37km nic się złego nie działo oprócz wahań psychicznych lecz kawałek po przekroczeniu owego kilometra dostałem pierwszych skurczy i o dziwo nie były to skurcze łydek lecz pod udzia. Mimo wszystko biegłem dalej walcząc o jak najlepszy czas na mecie-skurcze raz po raz dawały o sobie znać aż do 40/41km gdzie dopadł mnie kolega z mojego klubu. Próbowałem się pod niego podłączyć lecz już nie dałem rady. Powiedziałem sobie wtedy,że to nie jest mój pierwszy ani ostatni maraton i jeszcze się poprawię. Wbiegając na metę czas jaki odnotowałem to 3godz. 22min 40s co dało mi średnie tempo 4min48s. Ten czas pozwolił mi na zajęcie 279 miejsca.
Od 13 Października do 13 Kwietnia czyli w pół roku udało mi się poprawić wynik z czas 4godz 1min do wyżej wymienionego co dało mi prawie 40min. poprawy na dystansie maratońskim z czego jestem ogromnie dumny i zadowolony.
Teraz nadszedł czas ciężkiej pracy i walki z samym sobą aby jesienią zrealizować plan złamania 3godz. który mam nadzieję,że uda się zrealizować trenując pod okiem mojego trenera Krzysia,którego z tego miejsca pozdrawiam i dziękuję mu za cierpliwość do mnie i do mojego biegania.
Wszystkim maratończykom gratuluję wspaniałego biegu oraz wszystkim biegaczom życzę szczęśliwych i zdrowych świąt Wielkanocnych. Biegajcie dalej i do zobaczenia podczas maratonu w Krakowie 18 Maja br.
Pozdrawiam Sebek
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Honda (2014-04-19,15:31): Jestem w szoku, że ktoś mógł powiedzieć coś takiego na trasie! I to jeszcze współbiegacz! Zamiast jakoś pomóc, zmotywować, to postąpił zupełnie odwrotnie... Szkoda. Twój czas jak dla mnie to kosmos, poprawa o 40 min to naprawdę coś! Na łamanie trójki przyjdzie czas - wszystko siedzi w głowie. Powodzenia! :)
|