2013-11-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mój komentarz do "Gramy u siebie", czyli subiektywna psychologia biegowa" (czytano: 9695 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=38521
Piotr w swym wpisie na blogu http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=2&action=44&code=38521 poruszył dwie ważne kwestie.
Kwestię odpowiedniego przygotowania się do biegu oraz roli psychiki biegacza.
Pierwsze wskazał Piotr tutaj: "Ciężko jest nie zgodzić się z poglądem, że znajomość warunków gry na swoim terenie i przy wsparciu swoich kibiców znacznie ułatwia odniesienie sukcesu."
Rozszerzę tę znajomość warunków gry. Znajomość biegu to bardzo ważna rzecz.
To wiedza m.in. jak wygląda trasa, jej profil, usytuowanie punktów odżywczych, nawierzchnia.
Przydaje się to szczególnie jeśli chodzi o przygotowanie mentalne. Jeśli na treningu robiliśmy dany dystans, to wiemy czego się spodziewać na zawodach. I tę wiedzę możemy wykorzystać na zawodach. Dotyczy to zwłaszcza biegów długodystansowych, gdzie głowa zaczyna odgrywać kluczową rolę.
Przykładowo; lepiej wiedzieć, że na trasie maratonu ostatnie km to podbieg. Również, jeśli wiemy, że na treningu daliśmy radę zrobić X km/X czasu to na zawodach, wiemy czego się spodziewać. Jak dopadnie nas myśl o zmęczeniu, wystarczy przypomnieć sobie: na treningu też tak miałem, I dałem radę.
Mała uwaga co do X czasu na treningu: nie jestem za bieganiem długich wybiegań powyżej 2,5h. Uważam, że to maksymalny czas treningu, który da najlepsze efekty. I warto takie wybieganie 2,5h potraktować jako sprawdzian, zwłaszcza gdy trenujemy do maratonu. Więcej o tym napisał Bartosz Olszewski http://warszawskibiegacz.pl/dlugie-wybieganie-jakosc-a-nie-czas
Druga sprawa jaką poruszył Piotr, to kwestia psychiki (używam zamiennie z słowem “głowy”).
Kluczowe zdanie, będące esencją Twojego tekstu:
" Startując ciągle z tymi samymi przeciwnikami, prędzej czy później podświadomie dokonujemy zaszufladkowania naszych możliwości względem innych i zasadniczym wówczas problemem staje się wyrwanie naszej głowy z tego utartego schematu"
Fantastyczny i celny wniosek. Oczywiście, trzeba podchodzić rozsądnie do rywalizacji i wiedzieć, na co nas stać. Nierealne oczekiwania to realna porażka i zawód - a po co? I rywalizację wykorzystać dla siebie, a nie popadać w niezdrową konkurencję i porównywanie się. Jednak warto, zwłaszcza na samym biegu przypomnieć sobie o tym, czy aby na pewno jesteśmy wolniejsi. A może on/i mają słabszy dzień?
Zwłaszcza jeśli różnice czasowe między nami a konkurentami są niewielkie.
Inna bardzo ważna rzecz, którą napisałeś to wiara w swój trening. Pisali o tym tutaj m.in http://www.runnersworld.com/race-training/best-running-advice-ever Jeśli nie wierzysz w swój trening, to być może to jest przyczyną braku jego efektów.
Uwaga ode mnie - biegam dla siebie i ścigam się z czasem. Nie porównuje się do innych: vide mój ostatni post na blogu http://www.piotrfit.pl/2013/10/18/szybsza-niz-ty/
Na jednym z biegów: II Bieg Oliwski miałem podobną sytuację. Ostatnie ok. 4km prowadziłem grupkę 3 biegaczy. To ciężkie zadanie biec na przodzie. Na ok. 1,2km przed metą jedna osoba mnie wyprzedziła. Biegłem dalej swoim tempem, uznając, że nie dogonię go. Na ok. 800m do mety pozostała dwójka wyrównała swój bieg ze mną. Wtedy powiedziałem sobie, że nie dam się i przyśpieszyłem do różnicy 10 i 11 s. na mecie. Wystarczyło tylko tyle, że nie chciałem znów dać się wyprzedzić.
Zatem dużo siedzi u nas w głowie. Art. Piotra pokazuje, że rola głowy i przygotowania mentalnego jest bardzo ważna i, że po prostu trzeba wierzyć w siebie i uważać z utrwaleniem sobie schematu "oo, jego znów nie dogonię".
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu piTTero (2013-11-05,13:19): Piotrze, jeszcze raz dzięki za Twoje zaangażowanie i chęć odniesienia się do moich spostrzeżeń we własnym wpisie:) ciekawie je rozszerzyłeś, szczególnie spodobały mi się uwagi odnośnie motywowania się w czasie startu tym że kiedyś na treningu dałem radę pokonać tą trasę/ ten dystans w założonym czasie to teraz też się uda- jest to w sumie takie połączenie i przygotowania i budowania mentalnej siły, pewności swych możliwości; kolejna fajna rzecz- żeby nie popadać w zbytnie porównywanie i rywalizację z innymi, co jednak nie oznacza że mamy im odpuszczać, tak jak to odniosłeś do Twojego startu w Biegu Oliwskim. Ciekawa lektura ;-) paulo (2013-11-06,08:30): bardzo ciekawe spostrzerzenia. Mogą się bardzo przydać. Dzięki Piotr Fitek (2013-11-06,10:04): piTTero=Piotrze, Twoje wnioski bardzo mi się spodobały i rozszerzyłem je w swoim wpisie.
Piszesz"spodobały mi się uwagi odnośnie motywowania (...) i przygotowania i budowania mentalnej siły, pewności" i to tak jest. W razie kryzysu na zawodach, gdy wydaje się nam, że trzeba zwolnić, warto sobie przypomnieć, że na treningu takie coś pokonaliśmy. Oczywiście, trzeba znać swoje ciało, bo to faktycznie może być kryzys. Jednocześnie dużo ciągle zależy od głowy. Piotr Fitek (2013-11-06,10:05): paulo - proszę, cieszę się, że mogą być przydatne :)
|