2013-09-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rok po (czytano: 1089 razy)
Biegać zacząłem rok temu, już wówczas w planach miałem rozpoczęcie pisania bloga. Chciałem opisywać swoją przygodę biegową od samego początku, od pierwszego kroku. Nie udało się. Zabrakło motywacji, weny a może po prostu chęci.
Minął rok. Rok od kiedy po raz pierwszy założyłem buty z myślą "idę biegać". Był jesienny deszczowy poranek. Wyszedłem z domu w kierunku lasu, pierwsze kilkadziesiąt metrów przeszedłem nie chcąc aby mnie ktoś widział. W końcu zacząłem biec i po kilkudziesięciu kolejnych metrach nie mogłem złapać oddechu. Serce waliło jak szalone. Zatrzymałem się i stwierdziłem że to chyba jednak nie dla mnie. Przecież nigdy nie lubiłem biegów długodystansowych, zawsze byłem najlepszym sprinterem, ale przebiegnięcie trzech okrążeń stadionu na lekcjach w-fu było dla mnie katorgą. Gdy jednak moc bicia serca wróciła do normy zacząłem biec znów. Dobiegłem do lasu tam znów postój i powrót do domu. Wtedy nie używałem żadnych gpsów teraz wiem że przebiegłem łącznie około 2km. Dzisiaj na samą myśl o takim dystansie uśmiech pojawia się na mojej twarzy. Po pierwszym razie jeszcze nie wiedziałem, że zostanę biegaczem amatorem. W sobotę po południu wziąłem psa i znów przebiegłem 2-3 km. W niedzielę rozmawiam z bratem, który mówi mi, że za tydzień w naszym mieście jest bieg na 10 km w którym startuje i że może chce się zapisać. Nieświadom tego co czynię powiedziałem mu żeby mnie zapisał. Wówczas wydawało mi się, że 10 km to wcale nie tak dużo.. Przed zawodami biegałem jeszcze dwa razy. Przed swoim pierwszym startem przebiegłem łącznie może 15 kilometrów. Może i było to głupie. W czasie zawodów które składały się z czterech pętli po 2,5km kilkukrotnie myślałem, że oszalałem, że nie dam rady, że może zejdę z trasy. Dobiegłem jednak do mety, tuż za panią która jak się dowiedziałem miała ponad 50 lat. Otrzymałem swój pierwszy metal, wziąłem butelkę wody i nogi się pode mną załamały. Nie mogłem ustać, czułem jakbym miał nogi z waty, a z drugiej strony byłem prze szczęśliwy. Wynik 00:59:45. W tym momencie wiedziałem już, że na tych jednych zawodach się nie skończy i że za rok wynik ten będzie lepszy, a ja przebiegnę całe 10km z uśmiechem na twarzy.
Okazja będzie już za 15 dni kiedy to wystartuje XXII Bieg Leliwitów.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |