2013-07-06
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Sobotnie 52 km... (czytano: 255 razy)
Na wstępie napiszę, że wczorajszy wieczór był przepiękny ! Ciepło, ale nie parno, bez komarów, graj±ce ¶wierszcze i ja , żonka i piwko na naszym mini ogródku (20 m2), no i... Maja któr± nie można spuszczać z oka, ale też jest w tym urok patrzeć jak nasze dzieci szybko rosn± :-) Dzisiaj wstałem jak zwykle o 4:00, pogoda można powiedzieć wymarzona lekkie zachmurzenie bez wiatru, a co najważniejsze bez deszczy, a temperatura umiarkowana, nie za zimno, nie za gor±co :-) Na start rower i trasa do Łańcuta i z powrotem (35 km). Ruszyłem ostro , zważywszy, że cał± trasę robię na najcięższym przełożeniu, to tempo 30,5 km/h uważam za niezłe ! Jechało się dobrze cały czas tempo 30-36 km/h, nie licz±c kilku wzniesień i pagórków. Na tej trasie nie ma mocnych akcentów crossowych , acz kol wiek mieszkam na Podkarpaciu, a tu teren nieznacznie różni się od terenów nadmorskich, czy mazowieckich. Często ludzie z nizin mówi± – o góral ! Choć do gór to jeszcze 200 km ! Gdy kończyłem rower zacz±łem się zastanawiać jak± trasę biegow± zrobić 10, 14, a może 17 km ? Zmiana poszła szybko 4 minuty, choć wiem, że mogę na spokojnie wyrobić się w 3 z butami bez sznurówek , ale szkoda mi ich, bo s± przeznaczone do startów. Ruszam... pogoda nadal idealna, przyjemny poranny chłodzik dodaje energii. Po pierwszych 5 km decyduję, że biegnę na 17 km. Trasa z dwoma solidnymi podbiegami, choć s± tacy górale... co robi± co rano Kasprowy i dla nich to pewnie pagórki :D Trening kończę po 2:52. Prawie trzy godziny... cóż wiem, że jest kondycja i siła, niestety brak techniki i dynamiki zapewne we wszystkich dyscyplinach... niestety :-( , ale my¶lę, że na zawodach łatwo skóry nie sprzedam i jakie¶ małe rekordy będ±... :-)
FOTO: ja też wolę luĽne koszulki :D
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |