2013-06-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mimo wszystko.. (czytano: 1772 razy)
"Zaliczyłam" ponad setkę maratonów, ale wszystkie razem wzięte nie "sponiewierały" mnie tak jak ten ostatni, czyli Chojnik maraton(dokładniej 43.51 km).
Przed każdym ze startów zwykłam zapoznawać się z trasą z jaka przyjdzie mi się "mierzyć". Tym razem...z braku czasu nawet do regulaminu nie zajrzałam. Tak szczerze, to ograniczyłam się do wyrażenia zgody na ten start. Namówił mnie(pośrednio)Mirek, zgłosił Darek....Ja miałam tylko pojechać i przebiec by choć troszkę "liznąć" tego co czeka mnie w Lavaredo.
Naiwnie sądziłam, że jeżeli zaliczyłam kilka biegów górskich...to co to dla mnie kolejny maratonik...
Oj naiwności!!!!
Ależ dostałam lekcję.
Ten maraton "przeczołgał" mnie, "przeżuł" i "wypluł" prawie zwłoki..
Łaskawie pozwolił mi "przelecieć" siebie, ale zanim dotarłam do mety pokazał mi jakim może być.
Udowodnił mi, że jeśli chodzi o zbiegi jestem dopiero co zaczynającym "raczkować" niemowlakiem.
Moje nóżki długo będą go pamiętały, o pupie nie wspomnę...miała bardzo bliskie "kontakty" z głazami... tak bliskie, że połowa z niej mieni się pięknym fioletem zmieszanym z czerwienią.
Kolanko piękna szrama przyozdobione i nieco opuchnięte..
Upadek był tak bolesny, że z bólu łzy ciurkiem spływały mi po policzkach. Przez minutę "ryczałam" z bólu, przez kolejnych pięć..nie wiem czy z żalu nad samą sobą czy nad własną naiwnością a może nad głupotą, że zamarzyło mi się po włoskich Dolomitach "polatać"???.
Była i radość, radość, że mimo wszystko udało mi się dotrzeć do mety w jednym kawału.
Maraton "pokazał" mi jak słaba jestem na zbiegach, ale i ja udowodniłam mu, że mocna jestem na podejściach.
Czas jaki uzyskałam na tak trudnej trasie...6.12.23 "doładował" mnie psychicznie...pozwolił uwierzyć, że zmieszczę się w limicie 31 godzin..
A poniżej wyniki pierwszej trójki kobiet..
I m Wojciechowska Aleksandra czas 6.01.18
II m Płońska Anna czas 6.10.28
III m najmłodsza laseczka czyli ja czas 6.12.23(wszystkie czasy netto).
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu TREBI (2013-06-10,19:49): Gratuluję Maryś. Góry są piękne ale i potrafią pięknie zmasakrować;) A Lavaredo zrobisz poniżej 24 h:)
ps
Powoli w moim brzuchu zaczyna się wylęg motyli;)
Marysieńka (2013-06-10,20:17): Trebi....obyś miał rację....a ja cholerka jeszcze się nie denerwuję....i dziwne to ale ten maraton naprawdę podbudował mnie psychicznie...podbudował bo mimo wszystko, choć powoli ale zbiegałam co dla mnie jest dużym postępem(rok temu schodziłam prawie na "czworaka") :) adamus (2013-06-10,20:19): Gratulacje Maryś!!! A na 31h godzin to pobiegnę ja po 8-miesięcznym "niebieganiu", Ty skonćzysz Lavaredo w sobotę wieczorem :))) kudlaty_71 (2013-06-10,20:23): ...po raz kolejny szczere gratulacje Marysiu...mam nadzieję, że i mnie będzie dane ukończyć kiedyś taki bieg... dario_7 (2013-06-10,20:48): Dawno tak się nie bałem czekając na Ciebie na mecie, a jeszcze bardziej tuż po Twoim dotarciu na nią - burza pod Łabskim przy tym to pikuś... ;) Cieszę się, że jesteś cała i zdrowa oraz że już po chwili znów chciałaś w góry!! ;))) Marysieńka (2013-06-10,20:50): Mirek....chciałabym, ale jak to w życiu bywa....my sobie a ono często nam funduje niespodzianki...nie zawsze miłe :)) Marysieńka (2013-06-10,20:55): Wojtku.....chyba Tobie nie muszę mówić, że wszystko w naszych głowach??? :)) Marysieńka (2013-06-10,20:57): Dareczku....dobrze przeczytałam??? Że co???? :))) dario_7 (2013-06-10,21:27): Maryś, no martwię się czasem przecież... takie tam... ludzkie odruchy ;)) Ale, masz rację, chyba trza się bardziej o siebie zacząć martwić, bo nogi mi się dzisiaj rozjeżdżały na schodach, a gdzież tu do dystansu LUT??? ;))) maleńka26 (2013-06-10,22:00): Maryś jesteś nie do zdarcia! snipster (2013-06-10,22:10): Lavaredo to będzie wisienka na torciku ;) paulo (2013-06-11,09:54): te maratony okupione męczarniami i krwią są chyba najcenniejsze. Gratuluję! ewabilinska62 (2013-06-19,19:46): Gratuluję i współczuję bólu,trochę wiem jak to jest zbiegać.Załatwiłam się jak schodziłam z Czantorii trasą narciarską to przez kilka dni nogi kołki , zero czucia.Tragedia ale to pikuś z twoimi wyczynami.Trzymaj się dzielnie :)jestes mocna.
|