2013-05-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieg ulicą Piotrkowską (czytano: 1590 razy)
Kto nie zna Łodzi, mógł się srogo zdziwić jakie miasto jest pofałdowane. Start przewidziany był w godzinach wieczornych. Zawsze w takich sytuacjach powstaje istotna kwestia co i kiedy jeść. Od dwóch tygodni dzień zaczynam pożywną owsianką z łyżką miodu, bananem i garścią musli zmieszanej wg własnej fantazji. Nie inaczej było wczoraj. Po śniadaniu o 7rano (nie potrafię dłużej spać nawet w dzień wolny) na 9 byłem już u dentysty. Średnio było mi to na rękę zwłaszcza w ten dzień, ale wizyta była i tak już odwlekana. Na szczęście skończyło się na wyjęciu lekarstwa i założeniu plomby. Obyło się jeszcze tym razem bez kanałowego... O 13 zjadłem miskę ryżu z podsmażoną cukinią. Na rozgrzewkę wyszedłem 17:45 - ubrałem się na długo i włożyłem rękawiczki :) Było niby 13stC, ale całkowicie pochmurno i dość wietrznie. Przed startem wyszły 2 mocniejsze rytmy 150metrowe i jeden lżejszy ciut krótszy.
Punktualnie o 18:30 ruszyliśmy spod Manufaktury. Nie odważyłem się na samotny bieg, nazbyt mocno wiało tego dnia. Szybko uformowała się dość liczna grupka, w której biegło mi się bardzo komfortowo, mimo że nieco za wolno. Tak nieco niemrawo dobiegliśmy do półmetku w 17:28. Kilka sekund przed nami samotnie oddzielnie biegły dwie pierwsze kobiety (odpowiednio 4 i 10s przed). Za skrętem z Kościuszki w Mickiewicza grupa się nieco rozrzedziła bo chyba nieco przyspieszyliśmy na jej czele. Dość szybko chyba we trzech (z Leszkiem Marcinkiewiczem i Kamilem Artyszukiem) doszliśmy 2gą kobietę i tak biegliśmy dalej nieco w jej cieniu. Przed Placem Wolności (za 8km) dość sensacyjnie minęliśmy słaniającego się na nogach Sebastiana Kosędę (nie mam pojęcia co mu się stało - stać go spokojnie na biegi <33`). Zbiegając Nowomiejską (od 8,3km) szarpnąłem po raz pierwszy i zgubiliśmy 2gą kobietę i Kamila. Po 500m zmiana i Leszek wyszedł na prowadzenie (ciut za połową podbiegu). Po kolejnym zakręcie w Zachodnią (9,2km wg GPS) rozpoczął się bieg :) To była piorunująco mocna końcówka i zapewne atrakcyjna dla zgromadzonej publiczności. Przez około 500m prowadziłem nadając dość mocne tempo, ale na ostatnim podbiegu to Leszek włączył swoje dopalacze i momentalnie odjechał mi na 5-10m... Tuż za bramą Manufaktury był lekki zbieg, słyszę słowa Bartka Sobeckiego zagrzewające Leszka do wykrzesania resztek sił i po chwili te same słowa skierowane do mnie. Rozpocząłem ostry finisz i nawet nie wiem kiedy wjechaliśmy na ostatnią 200metrową prostą. Zbiegłem nieco w prawo, widzę bramę mety, widzę taśmę (także tym szalonym tempem 3:03 na 10tym km musieliśmy dojść prowadzącą kobietę - nie widziałem jej) i wrzuciłem piąty bieg. Ostatnie 200m (wg GPS 10,2km) połknąłem w 30s, tylko szkoda że tą taśmę dla kobiety musieli zdjąć przede mną :) Cztery sekundy za mną wpadł Leszek ze zwyciężczynią sobotniego biegu.
1 - 3:22
2 - 3:27
3 - 3:24
4 - 3:31
5 - 3:28
6 - 3:25
7 - 3:26
8 - 3:17
9 - 3:27
10 - 3:03
10,2 - 2:30
34:26 PB
miejsce 11 (2. Polak)
kat M-30 miejsce 4
kat. Łodzianin miejsce 1
kat. drużynowa miejsce 3 dla Szakali Bałut
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Krzysiek_biega (2013-05-26,12:11): Była równa dyszka, jak zapewnia dyr. Jacek Chmiel bieg był po trasie atestowanej Sylw3g (2013-05-26,16:00): Jest i życiówka! Winszuję! Mega poziom. maurice (2013-05-26,16:01): dzięki, goń mnie teraz :) Master Piernik (2013-05-26,16:19): Graty za PB ! Po międzyczasach widać ze można spokojnie z 30 sek urwać he ? maurice (2013-05-26,16:24): na płaskiej i bezwietrznej trasie z pewnością :) ale teraz TYLKO MARATON, a wszystko inne z doskoku Master Piernik (2013-05-26,17:57): Maraton rlz :D
|