2013-05-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przed Silesią (czytano: 278 razy)
No dobra, Silesia Marathon już za pięć dni. Nie pisałem nic ostatnio, żeby za bardzo nie marudzić, ale w końcu muszę się zebrać – zarówno do pisania, jaki i do ostatnich przygotowań. Oczywiście, przygotowań przede wszystkim psychicznych, bo z jeśli chodzi o fizyczne, to pozostał mi już tylko odpoczynek i zbieranie resztek sił. Jutro ostatni lekki trening, a potem pełna regeneracja.
Chyba nigdy nie czułem, że jestem do maratonu tak marnie przygotowany. Na przełomie grudnia i stycznia biegało mi się świetnie, do połowy marca dość dobrze, a potem wszystko się posypało. Nieudany start w Brzeszczach, ciągnące się w nieskończoność przeziębienie i przerwa w treningach, rezygnowanie z kolejnych biegów... W końcu doszło do tego, że pobiegnę ten maraton bez żadnego sprawdzianu. Ostatni poważny bieg na dystansie powyżej 10 km, to była... połówka w Bytomiu we wrześniu 2012. W tym roku oprócz tej dyszki w Brzeszczach przebiegłem tylko jedno GP Mysłowic na 6,6 km i zupełnie treningowo dwa „dzikie” prawie półmaratony w Panewnikach. Trudno to na pewno uznać za dobre przygotowanie do maratonu...
Jasne, że można się przygotować bez żadnych startów. Tyle, że na treningach też nie było ostatnio dobrze. Półtora tygodnia temu wybrałem się na Muchowiec zrobić „próbę generalną” na asfalcie, w startowych butach itp. Zaplanowałem sobie jakieś 18 – 21 km w tempie po ok. 5:40 min/km. Wyszło niecałe 15 km w średnim tempie 5:55. Tego 5:40 nie byłem w stanie rozwinąć nawet na początku, a potem było tylko gorzej i gorzej, każdy kilometr wolniej od poprzedniego. W końcu, gdy doszedłem do 6:30 dałem sobie spokój i przerwałem tę nierówną walkę. Na swoje usprawiedliwienie mogę znaleźć tylko to, że to był jeden z pierwszych naprawdę gorących dni, a ja miałem jeszcze małe pozostałości kaca, ale i tak słabe to pocieszenie. Załamał mnie ten trening.
Marna forma fizyczna, to jedno. Ale nie lepiej jest też z psychiczną. Miałem ostatnio dość stresujący okres w pracy. Właśnie dziś oficjalnie „wystartowałem” do najważniejszego zawodowego maratonu, do którego się ostatnio intensywnie przygotowywałem. To na pewno też się odbiło na przygotowaniach do tego prawdziwego, biegowego. W każdym razie teraz mam ochotę przede wszystkim na odpoczynek, a nie na jakąkolwiek walkę lub rywalizację. Co najwyżej bym sobie po lesie potruchtał, albo przy piwku posiedział...
No i to tyle marudzenia :). Teraz trzeba po prostu pobiec tę Silesię. Zawsze, przed każdym poprzednim maratonem nastawiałem się na walkę o życiówkę lub przynajmniej jakiś konkretny wynik. Tym razem nic z tego. Jedyny cel, jaki sobie zakładam, to dotrzeć do mety i przeżyć. Wystartuję i zobaczę, co się będzie działo. Na pewno nie za szybko. Wiele zależy od pogody. Jeśli będzie fajnie, chłodno, a ja będę się dobrze czuł, to może zacznę na 4h15min. Jak będzie gorzej, to na 4:30, albo jeszcze wolniej. I cały czas będę patrzył na pulsometr. Obejrzałem sobie wykresy tętna z poprzednich maratonów i innych dłuższych biegów i wiem już mniej więcej, jaki puls oznacza niemal pewne „odcięcie prądu” w drugiej połowie biegu. Gdy tylko zobaczę, że zbliżam się do tej granicy, to na pewno jeszcze bardziej zwolnię. Nie chcę z nikim się ścigać, nie chcę o nic walczyć. Chcę po prostu dobiec (a nie dowlec się, doczołgać itp.) do parku w Chorzowie, zrobić rundkę po alejkach i przekroczyć linię mety z poczuciem radości i satysfakcji. A potem wypiję w domu piwko albo dwa i pomyślę, co dalej.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu DamianSz (2013-05-07,20:43): W sumie to mam bardzo podobne nastawienie, choć na mecie planuję być ciut szybciej. W każdym razie nie chcę ponownie zrobić takiego błędu jak rok temu i pobiec za szybko pierwszą połówkę a potem męczyć się od Siemianowic aż do mety. creas (2013-05-07,21:21): Damek - dokładnie, też nie chcę tego w tym roku ponownie przerabiać. A za nim ja dobiegnę do mety, to Ty już zdążysz kiełbasę zjeść i dwa browary wypić :). Bo na konkurs o 15.15 chyba poczekasz... ;) DamianSz (2013-05-08,07:11): Nie zamierzam nawet wrzucać do urny żadnego hasła. Mam gdzieś ich konkurs i tych orgów też. creas (2013-05-08,10:13): Mnie też ten pomysł z konkursem - mówiąc oględnie - nie przypadł do gustu. W dodatku w regulaminie znalazłem istotną nieścisłość, która może spowodować poważne protesty. Obawiam się, że orgowie strzelą sobie tym konkursem w stopę, ale to nie moja sprawa. jarekh (2013-05-11,21:11): Powodzenia trzymam kciuki.
|