2013-03-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moje podziękowanie dla… biegania (czytano: 1501 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: www.mazurytour.pl
Kiedy prawie pół roku temu pisałem tu słowa , że „marzenia są po to, żeby je realizować !” nie sądziłem, że tak szybko przyjdzie mi doświadczyć prawdziwości tego stwierdzenia na własnej skórze. Oto bowiem, dziesięć dni temu rozpocząłem moją własną, biegową przygodę życia, która jeszcze do niedawna była jedynie w sferze marzeń ! Ale o wszystkim po kolei…
Wraz z początkiem obecnego roku, skończyłem 10 lat ! Oczywiście, nie wieku :), ale… mojego długodystansowego biegania ! Pokonałem w tym czasie, prawie 20 tysięcy kilometrów na treningach, dwadzieścia maratonów w Polsce i na świecie, dziesiątki półmaratonów oraz masowych biegów na krótszych dystansach. Bieganie, z najprostszej formy aktywności ruchowej stało się pasją mojego życia, która mi ogromnie dużo dała, ale i niestety (jak każda pasja) wiele też odebrała… Przez te wszystkie lata mojego biegania, pokonywałem setki i tysiące kilometrów na drogach i bezdrożach, w miejskich parkach i w głębokich lasach. Biegałem przez okrągły rok – wiosną i jesienią i w zimie, kiedy było minus 15 stopni mrozu i śnieg padał poziomo oraz latem, gdy moje buty zostawiały na asfalcie trwałe ślady…
Poznałem również w czasie tego, mojego 10-letniego biegania mnóstwo wspaniałych ludzi, których bym pewnie nigdy w życiu nie spotkał, gdyby nie ta nasza wspólna pasja, czyli BIEGANIE ! Taka sama na całym świecie – w Warszawie, Poznaniu, Ostródzie, Atenach, Paryżu czy Nowym Jorku ! Wiem dzisiaj, że jak już kogoś to bieganie „wkręci” to koniec. Ratunku nie ma ! Trzeba biegać. W rezultacie, jak gdzieś wyjeżdżam, to nigdy nie zapominam trzech rzeczy – biletów, paszportu i… butów do biegania ! Poza tym, gdy staję na starcie kolejnego w życiu maratonu, zawsze jestem strasznie podekscytowany i tremę mam straszną ! W końcu także dzięki bieganiu, zamykano dla…. mnie - największe i najpiękniejsze ulice najwspanialszych miast świata – Fifth Avenue w Nowym Jorku, Champs Elyses w Paryżu, Unter den Linden w Berlinie, czy choćby Nowy Świat w Warszawie. Dzięki bieganiu odwiedziłem też miejsca, do których bym pewnie nigdy nie dotarł, gdyby nie ta prosta umiejętność wytrzymałościowego przebierania nogami…
Przez te wszystkie lata, długodystansowe bieganie nie tylko pozwoliło mi cieszyć się doskonałym zdrowiem (nie pamiętam, kiedy byłem chory !), było też najlepszym lekarstwem na wszystkie dolegliwości codziennego życia. Na jego wszystkie troski i zmartwienia, nawet wówczas gdy w środku zimy wybiegałem z domu o 6 rano, kiedy „normalni” ludzie leżeli jeszcze pod ciepłą kołdrą i przewracali się na drugi bok. To bieganie było wreszcie prawdziwą kopalnią nowych pomysłów, koncepcji i marzeń, które przez lata powstawały, czekając cierpliwie na ich realizację…
Dzisiaj przyszła pora na realizację jednego z tych marzeń. 20 marca 2013 roku rozpocząłem mój długodystansowy bieg dookoła Warmii i Mazur (Mazury Tour 2013). W sumie, ponad 1000 km samotnego biegu w ciągu 40 dni, bez ani jednego dnia przerwy – po średnio 25 km dziennie. Mam nadzieję, że dam radę ! To moje, biegowe marzenie narodziło się przed kilku laty, w czasie wspólnego biegu z Serge Girardem - Francuzem, który przebiegł wszystkie kontynenty. Gdy biegnąc dookoła Europy, dotarł do Warszawy miał już w nogach 14 tys. kilometrów i był o 10 kg chudszy, niż kiedy tą swoją biegową wyprawę zaczynał. Ale dał radę ! W ciągu 365 dni przebiegł 27 tys. kilometrów, czyli 74 km dziennie, bez ani jednego dnia przerwy ! Biegł tak przez cały rok. Przy tym, czego ON dokonał, mój „wyczyn” będzie tylko niewiele znaczącym epizodem biegowym. Ale dla mnie osobiście największym wyzwaniem biegowym, jakie sobie w życiu postawiłem. Będzie też podsumowaniem moich 10 lat biegania, pokonania w tym czasie wielu tysięcy kilometrów. Rezultatem mojego dojrzewania, jako długodystansowego biegacza oraz jako człowieka, którego to bieganie całkowicie zmieniło, a kiedyś po prostu uratowało mu życie… Dlatego będę biegł dalej, bo kiedy biegnę, to czuję że jestem wolnym człowiekiem i mogę pobiec tam, gdzie chcę. Jak choćby teraz - dookoła Warmii i Mazur. Mam tylko nadzieję, że dam radę…
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora henryko48 (2013-03-29,09:15): Wspaniala incjatywa,zycze powodzenia,na pewno dasz rade bez dwoch zdan,pozdrawiam. snipster (2013-03-29,09:32): niezły już dorobek się skroił podczas tych kilku lat ;) Powodzenia :) henioz (2013-03-29,09:54): O rzesz ....!! dako (2013-03-29,10:23): Dasz radę Krzysiu !!! trzymam kciuki i czekam na relację po zakończeniu tej wspaniałej wyprawy,pozdrawiam szczerze. paulo (2013-03-29,12:07): Krzysztofie, powodzienia. Trzymam kciuki i napisz na blogu jak się Tobie to udało. Keicam (2013-03-30,07:03): Fantastyczne spełnienie marzeń. Z zapartym tchem zaczynam śledzić przebieg tej wyprawy. Powodzenia! jacdzi (2013-03-30,14:09): Z kazda chwila coraz blizej do konca, do zwienczenia w ten sposob tej 10-letniej przygody z bieganiem. Zycze kolejnych dekad i dotarcia do mety w swietnej formie. Gulunek (2013-04-08,18:11): Pasja czyni wolnym :) Powodzenia :) Krissmaan (2013-04-16,22:55): Każdy kto wejdzie na swój szczyt jest absolutnym triumfatorem niezależnie od jego wysokości. Tam gdzie dochodzimy do granicy swoich możliwości tuż za tą granicą czai się apoteoza.Wszystko się przewartościowuje a człowiek osiąga radość i pokój. To wszystko nazywamy spełnieniem. Krzysztof cały czas trzymam kciuki. Dziękuję za tą Ostródę jest nam bardzo miło.
|