2013-03-25
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "Wygramy dla osób bezdomnych przegranych w oczach świata" (czytano: 1790 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/789680,zakonnik-dla-bezdomnych,id,t.html#czytaj_dalej
„Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie”
(Mk 11,24)
Chciałem się z Wami, właśnie z Wami biegaczami podzielić świadectwem wiary. Od momentu, w którym się dowiedziałem, że kapucyn brat Mariusz Leszczak z Dzieła Pomocy św. Ojca Pio, szuka biegaczy chętnych pobiec ten półmaraton w koszulkach z o.Pio wiedziałem, że ten bieg będzie wyjątkowy. Wyjątkowy bo o.Pio od lat jest patronem naszej Rodziny, któremu zawierzyliśmy nasze życie. Nie miałem więc problemu z decyzją, że się przyłącze do szczytnej inicjatywy. "Ulica dobra do biegania, kiepska do mieszkania", "Biegam po ulicy mieszkam w domu, nie każdy ma tyle szczęścia", "Wygramy dla osób bezdomnych przegranych w oczach świata" - to hasła z koszulek , w których do biegu przystąpiło 19. chętnych biegaczy. Podczas biegu było nas widać, chyba że tylko ja wypatrywałem w tłumie naszych koszulek. Ale do rzeczy, więc jak pisałem z powodu czci jaką otaczamy świętego w naszym domu, bardziej tremowałem się tym faktem, że biegnę dla kogoś niż tym że w ogóle biegnę. Od początku zacząłem biec równym tempem, jak dla mnie i moich wcześniejszych doświadczeń było to tempo za szybkie, ale chciałem przebiec nim chociaż 5 potem 10 kilometrów. Przez przypadek usłyszałem jaki mamy czas na 15. kilometrze i szczerze byłem zdumiony, bo była to godzina z paroma minutami co szybko przeliczają dawałoby na mecie coś powyżej półtoragodzinny. Dodam tylko, że wcześniejsze moje półmaratony kończyłem odpowiednio w kolejności z czasami 2:17; 2:05; 2:15; 1:58; czy tydzień przed Marzanną w Żywcu z czasem 01:51:23 co było moim rekordem. Raczej nastawiałem się na czas poniżej 01:50 a nie na mniej niż 01:40! Zwątpiłem i zacząłem kalkulować co robić, wtedy z pomocą przyszła mi modlitwa a raczej rozmowa z samym o.Pio, którego prosiłem by pomógł mi dobiec na metę bez kontuzji i w tempie które miałem do tej pory. I tak z modlitwą na ustach biegłem od wzgórza Wawelskiego do samych Błoni. Cały półmaraton przebiegłem równych tempem po ok 4:30 /km i na metę zameldowałem się z czasem 01:36:40 coś niesamowitego. Dla mnie uwierzcie wręcz nierealne, a stało się! Ktoś powie nio jasne wypracowałeś ten bieg wcześniejszymi treningami! Nie ma tu magii czy religii! Żadnego mistycyzmu! Ale ja wiem na ile byłem przygotowany i jakie miałem możliwości. Nie był to łatwy bieg ze względu na wszędobylskie zimno i mocny wiatr, szczególnie końcówka i ostatnie kilometry na Błoniach. Ale miałem moc i to nie swoją moc, tylko moc daną mi przez o.Pio, który był ze mną tam na tym biegu cały czas, to on dawał mi sił i pewności, że mimo zbyt dużego tempa , dam radę i wszystko będzie dobrze. Ze względu na intencje i założenia tej inicjatywy tzn solidarności z osobami bezdomnymi, wiedziałem że biegnę nie tylko dla siebie ale przede wszystkim dla nich, żeby wiedzieli że ich los nie jest NAM obojętny. Tak naprawdę moje doświadczenie z osobami bezdomnymi więcej mi dało w życiu osobistym, niż wszystkie inne doświadczenia. Osoby takie uwierzcie rzadko wybierają takie życie świadomie, po prostu w pewnym momencie ich życia zabrakło szczęścia? zrozumienia? pomocnej dłoni? Trzeba pokazać tym ludziom, że nie są niepotrzebnym nikomu marginesem a każdy z nich chętnie podzieli się swoim życiem, swoim doświadczeniem, swoimi pasjami .. bo tyle ile osób bezdomnych tyle historii a każda jest inna. Chciałbym podziękować IM że dali mi możliwość pokazania, że swoją wiarę można pokazać nawet tak biegnąc w koszulce ze świętym o.PIO! że mogłem pokazać że ich los nie jest MI i reszcie biegaczy obojętny! Mam nadzieje, że za rok spotkamy się razem znowu w Krakowie, tylko że wtedy WY też pobiegniecie i wtedy nie ważny będzie wynik na mecie ale wspólne ukończenie i pokazanie, że jak się chce to się da wszystko.
"Wygramy dla osób bezdomnych przegranych w oczach świata"
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu mamusiajakubaijasia (2013-03-25,18:25): Piękne świadectwo. A na marginesie - nie wiedziałam, że w moim (obiecanym) prezencie imieninowym miał swój udział Święty :) DamianSz (2013-03-25,18:28): Raz jeszcze gratuluję Bartku tego wyniku i życzę dalej takiego progresu w wynikach. Nie wiem tylko czy aż tak wyraźna pomoc Ojca Pio nie kwalifikuje się do dyskwalifikacji ? ,-) bartus75 (2013-03-25,18:34): Gabrysiu 100% udziału w prezencie ma o.PIO ja tylko zrealizowałem jego wolę :) bartus75 (2013-03-25,18:35): Damku nie do dyskwalifikacji tylko do uznania jako CUD :) Marysieńka (2013-03-25,19:31): Wielkie gratki:)) bartus75 (2013-03-25,19:39): Marysiu dziękuje , dla mnie ten bieg był na tyle mistyczny że nie wiele pamiętam z samej trasy Pafcio (2013-03-29,06:02): nie mogę przejść obok takiego wpisu obojętnie, sam też biegłem w koszulce "ulica dobra do biegania - kiepska do mieszkania". Celowałem w wynik ok 2 godzin skończyłem z sukcesem 1:48. Ja również zawdzięczam wiele O. Pio. Modlitwa i wiara tego się uczę biegając a nie odwrotnie. Bo bardziej zależy mi na Bogu niż na bieganiu jednak bieganie jest wspaniałym półśrodkiem w dotarciu do tego co najważniejsze. Świetne świadectwo.
|