2013-03-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Na nowy sezon (czytano: 1592 razy)
Nie pobiegnę półmaratonu ślężańskiego. Trzy lata z rzędu biegłem, w tym roku - nie. Wyłom w tradycji - nie muszę biec, nie mam presji. Jestem przygotowany na wynik nie gorszy niż ostatnim razem, w głowie dobija się myśl o złamaniu 1:20... I z tym pozostanę. Jadę w tym czasie z rodziną na weekend w góry. Cieszę się z tego wyboru.
To jest początek "wietrzenia" mojego kalendarza biegowego. Już wprawdzie wyrzuciłem z niego sylwestrowy bieg w Trzebnicy w grudniu, ale prawdziwa "czystka" dopiero przede mną. Koniec z bieganiem tzw. "kultowych" imprez. Nie ma "kultowych", są takie do których jestem przygotowany oraz takie, do których jeszcze się nie przygotowałem. Są takie, na które wydaje mi się że warto wydać parę złotych, oraz takie, na które zwyczajnie szkoda kasy. Dlatego bez sentymentów - zamierzam to i owo odpuścić, a spróbować pobiec w innych.
Ostatnio wiele biegów dosyć drastycznie podrożało - organizatorzy tłumaczą to generalnie drożyzną, ja w większości wypadków tłumaczę to zwiększeniem popularności, więc czasem iskrzy coś ma linii ja-organizator. Biegi, w dużej ilości powodujące znaczne obciążenie budżetu, w tym momencie powodują jego coraz głębszy drenaż. Więc skoro bieg staje się dla mnie jakąś luksusową zabawą, to ja staję się wybredny. Skoro mam zostawić gdzieś swoją kasę, tworzę kryteria, którym musi dany bieg sprostać. I tutaj nie ma miejsca na "kultowość", tradycje czy inne takie. Wybieram towar luksusowy, nie wezmę byle czego pierwszego z brzegu, bo po prostu jest.
Jak więc pisałem wyżej, oprócz ceny i tego co bieg za nią jest w stanie zaoferować (nie chodzi o pakiet startowy), liczy się dla mnie, czy jestem przygotowany. PRZYGOTOWANY, czyli wiem, że pomijając wypadki losowe, jestem w stanie osiągnąć zakładany rezultat (czas / miejsce), nie bawię się bowiem w biegowego turystę. Pobiegać po sobie mogę samodzielnie po swoich biegowych trasach, zawody to WYNIK.
Dochodzę tu do pewnej sprawy - ostatnio mnie zajmującej dosyć mocno. Truchtaczo-gadaczo-wiedzących, jakich wykluło się ostatnio całe mnóstwo na skutek wzrostu popularności biegania jako "podstawowej i najprostszej formy rekreacji ruchowej". Ogromnej grupy zasilającej każdą imprezę biegową, nakręcającej popyt na tę "usługę", czyli zawody. Ludzi raczej totalnie NIEPRZYGOTOWANYCH do tego, czym są takie zawody. Pełno ich zwłaszcza na imprezach "kultowych"...
c.d.n.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu a.Klimczak (2013-03-13,06:36): Już czekam na więcej, bo może być mocno :)
Pamiętaj, że nie można krytykować "żółwików", są pod ochroną. benek_b (2013-03-13,10:42): No właśnie chciałem polecieć trochę po tzw. "nowych" z którymi ostatnio miałem przyjemność się stykać, ale wymaga to jeszcze opracowania przed publikacją. Może być ostro :)
|