Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
153 / 180


2013-03-08

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
mam to, czego chciałam od zawsze... (czytano: 3663 razy)

 

Wszystkie powroty są trudne. Tak dawno mnie tu nie było. Nie wiem sama od czego mam zacząć pisać. Wiele razy miałam ochotę usiąść i pisać ale jakoś nie wiedziałam od czego mam zacząć. Czasem jest tak, że człowiek traci wiarę, podrywa się do lotu a energia nie przychodzi i zapał opada.
Cieszę się że chęci do biegania chociaż było wystarczająco.

Tej zimy w bieganiu znajdowałam radość, energię, zmęczenie czasem ukojenie. Zwykle było to tylko truchtanie, chciałam by było urozmaicone i żeby to nie było tylko klepanie kilometrów ‘bo trzeba mieć wybiegane km tygodniowo’. Chciałabym by to było bieganie z pasją, z zapałem i żeby nie było zawsze łatwo.

Każdego tygodnia od poniedziałku wyczekiwałam niedzieli, by móc pojechać na ścieżki w Puszczy Zielonce. Co mi się tam tak bardzo podoba ? – poznawanie Puszczy. Odkrywanie nowych ścieżek i zapuszczanie się w nią coraz dalej i dalej. Niby zawsze unikałam ‘zagubienia się w Puszczy’ ale jak jednak mi się udało tam zgubić… to szukanie drogi powrotnej do parkingu, na którym zastawiliśmy nasze auta było nawet przyjemne. Po którym tam razie już nie bałam się zgubić.

Polubiłam bieganie zimą. Nauczyłam się ubierać odpowiednio, nie za ciepło, nie za chłodno, tak w sam raz dla mnie. Wiem co lubi me ciało, jak mi jest wygodnie i jak mi jest dobrze. Każde takie zapuszczenie się :) w Puszczę to było jak kuracja tlenowa. Mogłam odmówić sobie wielu przyjemności byle tylko się tam znaleźć.
Las okazał się świetnym lekarstwem na problemy, o których nie chce, nie potrafi, nie musi się rozmawiać. Biegnę i zostawiam to wszystko za sobą, całą tą moją ‘toksyczność’ chłonęły drzewa. I ta pustka przede mną i ta cisza. To działa jak nałóg – ciągle chce się więcej.

… a że nie miało być nudno w oczekiwaniu na niedzielę we wtorki urządzaliśmy sobie hasanie ciemnymi, czasem ośnieżonymi ścieżkami Cytadeli z czołówkami. Cytadela zimą jest wyjątkowo przyjemna, bo jest odśnieżana bez użycia soli. Czasem nawet nie odśnieżona była fajniejsza… chrupiący śnieg pod butami… biało, czysto, pięknie, prawdziwie zimowo… i kilka osób tup tup tup z uśmiechami na twarzy, z czołówkami na głowach przemierza parkowe ścieżki. Cytadela jest fajna bo nie jest prosta. Ma mnóstwo pokręconych ścieżek, część utwardzonych a część nie. Można tam sobie zapodać odrobinę crossu albo pykać pętle po płaskim. Jednak bieganie po płaskim w tym roku interesuje mnie mniej niż bardziej :) Cytadela jest fajna bo jest nie jest prosta i płaska, liczne podbiegi sprawiają, że trening jest urozmaicony a bieganie przestaje być monotonne i żeby przebiec kilka kilometrów w równym tempie trzeba się trochę postarać.

W czwartki udało nam się uskutecznić bieganie podbiegów. Ja jestem amator pełną gębą i dopiero po którymś tam czwartku dowiedziałam się, że to co robię :) to siła biegowa. Wybieraliśmy się na Cytadelę polatać jak zawsze… i pewnego dnia trafiliśmy na podbieg… no robił wrażenie… dość stromy i rozciągnięty [ 250 m].
Kiedyś wbiegłam go raz… nie było łatwo, postanowiłam spróbować drugi i trzeci… i tak co tydzień zwiększaliśmy o 2-3 razy aż w końcu doszliśmy od 17-19- a ci mocniejsi nawet do 21… Nie muszę chyba opowiadać jak wygląda banda kolorowych ludzi, którzy w ciszy i sapaniu wdrapują się na górę tylko po to by potem móc z niej zbiec i zacząć kolejny podbieg… ale czasem przychodziło nam to coraz łatwiej, choć nogi czuły ten trudny trening…
No :) miało nie być lekko …

W soboty … nie lubię tracić czasu… zawsze kiedy prześpię poranek do południa… potem tego żałuję. Słodkie lenistwo jest fajne ale chyba nie dla mnie. Mieszkam 1,2 km od Cytadeli a tam od jakiegoś czasu organizowane są biegi z cyklu Parkrun. Raz podbiegłam zobaczyć co to jest… a potem już mnie tam regularnie widywano :) Kiedy były warunki to zapinałam wyższy bieg i leciałam ciut szybciej a jak nie… to sobie zwyczajnie truchtałam… Jednak potem odkryłam fajną zabawę: ustawiałam się na samym końcu, startowałam ostatnia i zabawiałam się w ‘łykanie kolejnych pleców’. Niechcący wypadał trening z narastającą prędkością. Doskonały na rozruch zimą. Nieświadomie, bez żadnych planów, specjalnego parcia na wyniki, pracowałam nad prędkością z pozytywnym skutkiem. Obciążenie było ‘dozowane’ w odpowiedniej dla mnie ilości – nie czułam dyskomfortu, nie umierałam na mecie … i pozytywnie ‘rozruszałam’ swą sobotę od rana [bo bieg zawsze startuje o 9:00].

A potem… potem przychodziła niedziela… niedzielny trening – to taka ‘kropka nad i’
Bez limitów, zegarków , presji czasu, narzucanych prędkości… było różnie, w błocie w śniegu po kostki i tym udeptanym… czasem rozdziewiczaliśmy niedeptany jeszcze puch. Biegliśmy ‘tam’ po nic, tylko po to by się przebiec i by potem móc wracać. Nie zawsze było lekko. Bywały dni kiedy w butach chlupało wodą, ręce przemarznięte, nos zasmarkany, tak jak na początku naszej wyprawy słychać było wesołe dogadywanie … tak pod koniec częściej słychać było ciszę i sapanie, które zdradzało, że trening był ‘dobry’ i tylko świadomość tego, że w aucie jest termos z gorącą herbatą z sokiem imbirowym, miodem… i że niebawem wszyscy napijemy się przechodnio z jednego kubka dawała nam siłę by stawiać nogę za nogą i brnąć w stronę auta. Bywało też, że zabłądziliśmy w tym zmęczeniu, tzn ja zabłądziłam. Ja cały czas udawałam, że wiem gdzie jestem. Nawet jak nam się skończył las i trzeba było ‘na szagę’ przeciąć pole by do auta nie było 8 km tylko 5. Najważniejszy to spokój. Tylko spokój może nas uratować. GPS w lesie się przydaje. Rysuje linię od kropki – by potem można było jakoś do tej kropki wrócić.

I tak mijały tygodnie zimy. Zimy solidnie przepracowanej. Nigdy tak nie miałam. Pierwszy raz jestem przygotowana – chyba w miarę dobrze - do wiosny. Pierwszy raz na nic się nie napalam. Tylko wszystko na spokojnie. Nie oznacza to, że apetyt jest mały. Bo jest wielki. Nawet powiedziałabym, że ogromny. Ale najważniejsze jest to, że mija mi właśnie 15sty m-c bez kontuzji, bez urazu, bez przeciążenia :) i… jest w tym wszystkim wielka radość :) Radość z biegania… bo chyba to się najbardziej liczy.

A na zdjęciu: ja :) Dzieło zaprzyjaźnionego Artysty :)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


michu77 (2013-03-08,14:25): fajną macie tą puszczę... ode mnie bliżej do WPN-u ;p
bartus75 (2013-03-08,14:49): wiesz na czym się ostanio złapałem ? że było 7st na plusie i dla mnie to było już za ciepło :) tak fajnie się biega zimą że nie wiem jak się przyzwyczaje znowu do letniego biegania
dario_7 (2013-03-08,15:01): Dobrze przepracowana zima daje porządnego "kopa" na cały sezon :)))
Marysieńka (2013-03-08,16:48): Następnych miesięcy bez kontuzji....bo ona odbiera chęci nie tylko te biegowe:))
Aga Es (2013-03-08,20:57): Witaj z powrotem Agnieszka:)Tylko pozazdrościć zapału i kondycji
(2013-03-09,20:43): bieganie zimą jest super, tylko że przygotowując się zimą do wiosny bywa zgubne.. patrz Maniacka w ubiegłym roku..
gerappa Poznań (2013-03-09,20:47): chyba :) [mam nadzieję :)] w tym roku będzie inaczej :) dziś pobiegłam w Dąbrowie 15 km w 70 min :)
arno (2013-03-09,21:03): Wspaniale to przeżywasz i na pewno będzie OK, tylko wytrwałości i wytrwałości tobie życzę. hej!
(2013-03-11,08:16): Patrząc co się dzieje za oknem, to będzie chyba mocno inaczej :) Oby nam trasę odśnieżyli tylko :D
paulo (2013-03-11,10:02): Puszcza Zielonka, Cytadela... jakże piękne tereny i jakże piękne opisy z pasją, której tej zimy coraz mniej mi brakuje, choć Rusałka i Strzeszynek też są niezwykłymi terenami. Może więc czas na zmienę ścieżek?
gerappa Poznań (2013-03-11,12:35): właśnie nad Rusałką i na Strzeszynie tłumy są... brakuje swobody. Jeśli mam wybierać Zielonka a Strzeszyn - wolę Zielonkę :) ale akurat wczoraj biegaliśmy na Strzeszynie :) Cytadela jest tak blisko, że nie sposób ją ominąć :)







 Ostatnio zalogowani
Ziuju
15:35
VaderSWDN
15:29
marczy
15:23
uro69
15:14
chris_cros
14:54
martinn1980
14:52
BOP55
14:39
Jurek z Jasła
14:34
Jaszczurek
13:55
kostekmar
13:30
biegacz54
13:18
Tyberiusz
13:12
gpnowak
12:54
Leno
11:40
marynarz
11:33
ProjektMaratonEuropaplus
11:25
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |