2013-01-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kontuzja a nordic walking (czytano: 322 razy)
Swięta,święta i po świętach...po Sylwestrze...po Nowym Roku...ech mój ty czasie...czemu jestes taki nieubłagany?Tak pędzisz niewiadomo dokąd..donikąd...albo gdzieś gdzie moje miejsce tam w tym niewiadomym,nieznanym,wyznaczonym...Życie jest tak krótkie,a my walczymy czasem o coś co w ogóle jest nieistotne!Kłócimy się,dowodzimy swoich racji jakby to miało jakieś znaczenie...a życie się z nas śmieje!Śmieje się w twarz!Co nam zostało czasie... razem sie smiac..?:)Czasie mój...nie masz pojęcia jak cię nienawidzę za to ,że tak mi umykasz,tak pedzisz gdy pragnę cię zatrzymac...jednak doceniam za wiedzę,którą dałeś mi przez te lata...
Czasie jednego co mnie uczysz każdego dnia to pokory...a tego niestety mi brak na co dzień...))To ty mi przypominasz,że świata nie zawojuję!
Przed świętami przyśpieszyłeś)))...wystrój mieszkania (uwielbiam jak całe jest przystrojone co rok inaczej),zakupy,sprzątanie,pieczenie,gotowanie i biegi oczywiście!Zaczęłam przesadzać z ilościa kilometrów,co drugi dzień po około 15))...kurcze to mnie zupełnie nie męczyło!Ale chyba moje stawy tak...no i STAŁO SIE!Jednego razu wróciłam totalnie kulejąc.Nie wiem co się zadziało,ale tak mnie bolało biodro,że stąpnąć na stopę nie mogłam przez dwa dni.Wpierwej przyszło mi na myśl,że może rwa kulszowa,ale w pracy przebadana przez psychiatrę:)))okazało się,że to jednak nie to...cokolwiek było to niestety nie mogłam sie dopchać do lekarza pierwszego kontaktu bo przyjmowali tylko z gorączką!No i co tu ma zrobić biegacz z kontuzją?Ostały mi się ino kije...:)))Do pracy na kijach...śkultykając:)))wcale mi nie było do śmiechu...naprawdę po takim czasie nadal nie jest mi do smiechu bo dopiero teraz zaczęłam biegać...może to za dużo powiedziane...pełzać:))))ale z bananem na twarzy z tej radości,że już mogę;)
Nordic walking...śmieszne mi się to wydawało,gdy oni za biegaczami ustawiali się do zawodów!Ale dziś czasie dziękuję za te kije,które uratowały moja psychikę przed depresją niemożności biegowej!I rozumiem tych ludzi co chodza z kijkami.To naprawdę może być satysfakcjonujace... męczy ,a zarazem odciąża stawy!Muszę przyznać,że mój mąż jest w tym dobry... ponad 7 km na godzinę...)) ja nie mam szans za nim nadążyć:)))na kijach oczywiście.))No coż każdy jest w czymś innym dobry... ja krok drobię jak mi to koleżanka powiedziała..)))widać muszę ino biegać:))))
Czasie mój pozwól mi cieszyć się z biegania... tego chcę...)) chyba nie wymagam wiele...?
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2013-01-12,08:39): "Nordic walking...śmieszne mi się to wydawało,gdy oni za biegaczami ustawiali się do zawodów!Ale dziś czasie dziękuję za te kije,które uratowały moja psychikę przed depresją niemożności biegowej!.."....witaj w "klubie":))
|