2012-12-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Moja przygoda z bieganiem :) (czytano: 1420 razy)
Wszystko rozpoczęło się w grudniu 2010r. kiedy to wystartowałem w biegu Barbórkowym w Rybniku na dystansie 10km. Właśnie wtedy po ukończonym biegu, coś podpowiadało mi, abym skończył "kopać się po czole" w piłkę nożną w której byłem po prostu przeciętny, a zamienił ją właśnie na bieganie.
Postanowiłem! Rozpoczynam biegać a z piłki nożnej do końca nie rezygnuje, zostając sędzią piłkarskim.
W debiutanckim roku biegania uzyskałem kilka fajnych wyników, choć nie obyło się bez problemów, które każdy początkujący biegacz bardzo dobrze zna... kontuzje!
Po 3 miesiącach biegania miałem problem z chodzeniem po schodach. Wizyty od lekarza do lekarza na nic się zdały, gdyż żaden z nich nie wiedział co mi dolega, i sprawia tyle bólu. Jeden podejrzewał zakrzepicę, gdyż objawy były prawie identyczne... Na szczęście jak na lekarza przystało mylił się :) Ostatnią deską ratunku był kręgarz no i .., faktycznie zaczęło się poprawiać! Właśnie po tej przygodzie z lekarzami i przerwą od biegania zrozumiałem, że bieganie stało się dla mnie czymś bardzo, bardzo, ważnym. Z trudem i dalej z lekkim bólem, ale zacząłem powoli biegać. Końcówka roku to bieganie 10km na poziomie 37 minut co było dla mnie bardzo miłą niespodzianką i nagrodą. Wtedy już wiedziałem, że osiągając takie czasy w I roku biegania są widoki na zdecydowanie lepsze wyniki :)
Rok 2012 rozpoczął się tak jak myślałem czyli bardzo obiecująco. Miejsca w czołówce utwierdziły mnie w przekonaniu, że ten rok może być naprawdę fajny!
Delikatny ból, który znałem już bardzo dobrze znów się pojawiał, dlatego postanowiłem na miesiąc odpuścić sobie bieganie, co pozwoliło mi praktycznie do końca roku biegać bez bólu w nodze-piękne uczucie :) Moim tegorocznym marzeniem było złamanie granicy 3 godzin w maratonie, 1h:20 w półmaratonie i 36 minut na 10km. Ktoś może powiedzieć przecież to żadne wyniki..., dla mnie były one bardzo wartościowe i miały odpowiedzieć na pytanie czy jestem w stanie po 2 latach biegania je zrealizować... Udało się! Praktycznie nikt nie wierzył, że złamię granicę 3h w oficjalnym debiucie maratońskim. 2:52:05 w Warszawie pozwoliło mi uwierzyć w siebie, w to,że w bieganiu nie ma pewniaków, wcale nie trzeba przed maratonem biegać 140km...(zawodowcy może tak ale amator?) Ja biegałem 70-80km w tygodniu i nie miałem jednego momentu słabości na trasie :-)
Ten rok był dla mnie mega udany i potwierdził, że predyspozycje do biegania są, teraz trzeba je tylko wykorzystać.
Jakże to miłe uczucie gdy na zawodach zaczynają cię poznawać osoby, których ty osobiście nie kojarzysz. Zastanawia mnie trochę fakt, że łatwiej dogadać mi się z osobami starszymi, niż z rówieśnikami ale zbytnio się tym nie przejmuje. W środowisku piłkarskim o takich ludziach i atmosferze można tylko pomarzyć...
Podsumowując moje 2 lata biegania wiem jedno.
Nie wiem czy będę biegał szybciej czy wolniej ale wiem, że bez biegania życie nie byłoby takie same!
Bieganie stało się moim najlepszym kumplem, pozwoliło uwierzyć w siebie, w to, że nigdy nie można się łatwo poddawać...
Życzę wszystkim biegaczom wielu Sukcesów i tego aby omijały nas kontuzje w nadchodzącym 2013 roku!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |