2012-12-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ¦więta, ¦więta i po ¶więtach... (czytano: 546 razy)
Niektórzy nabijaj± się z mojego zabójczego kilometrażu po do¶ć długiej przerwie. Tak 3 km robi wrażenie! No ale przecież od razu nie wskoczę na pułap 10 km czy więcej... Mogłabym, i owszem - tylko po co cierpieć i się zniechęcać? Małymi kroczkami dojdzie się do sukcesu :P
Kończy się pomału grudzień... Poniżej takie małe spostrzeżenie dotycz±ce moich "zabójczych dystansów" po półrocznej przerwie biegowej.
Po kilku biegach na 3 km nic mi nie było. Nogi wcale a wcale nie bolały. Czy to w ogóle możliwe...? Pamiętam jak zaczynałam biegać 3,5 roku temu. Po przebiegnięciu takiego dystansu miałam takie zakwasy że bolało przy chodzeniu.
Zatem jeżeli po zabójczych 3 km nic mi nie dolegało - zwiększyłam dystans do 5km. Miało to miejsce w niedzielę tuż przed ¶więtami. Pogoda nie zachęcała do wyj¶cia: -5, wietrzysko brrr. A jednak ruszyłam swoje leniwe 4 litery. Ubrałam się stosownie do temperatury. Głowa marzyła o biegu do lasu by delektować się nim. Jednak stwierdziłam, że to byłby zbyt duży skok w kilometrażu. Dobiegłam do lasu, popatrzyłam na niego tęsknym wzrokiem i t± sam± drog± wróciłam. Z obietnic±, że jak nic nie będzie bolało, to następnym razem...
Ja nie wiem czy to jest możliwe. Czy to kwestia "wytrenowania" (w sensie, że organizm pamięta) czy siła my¶li. Po tych 5 km NIC MI NIE BYŁO! Zero zakwasów! Nadeszły ¶więta i wraz z nimi prawdziwa... wiosna...?! Temperatury jak w marcu - ciepło i przyjemnie. Było tak przyjemnie, że skusiłam się dzi¶ na biegow± wycieczkę do lasu.
Zrobiłam dzi¶ 8 km. Czułam się ¶wietnie. Jestem zaskoczona, bo nogi sprawowały się dobrze. Brzuch i plecy też dawały radę. A najbardziej byłam zaskoczona, że jak kończę już moj± trasę i do domu mam 500 metrów a przed sob± do¶ć stromy podbieg - dałam mu radę. Nie zatrzymałam się, nie zasapałam. Nogi biegły tak jakby nie było tej kilkumiesięcznej przerwy.
8 km przebiegłam w 45 minut. Wiem, że mogłabym zrobić to troszkę szybciej z tym, że w lesie było trochę niebezpiecznie. Droga gdzieniegdzie ujechana jakim¶ ciężkim sprzętem. Wielkie kałuże, a po¶rodku nich lód. Żeby nie fikn±ć orła do kałuży zwalniałam trochę lub robiłam slalom między oczkami wody. Oczywi¶cie nie w całym lesie, tylko na wybranych odcinkach.
A tak poza tym, było C-U-D-O-W-N-I-E! Nie za zimno, ani nie za ciepło - tak w sam raz. Droga w większo¶ci (oprócz tych lodowo-kałużowych wyj±tków) zbita i miękka (nie błotnista ani nie sucha piaszczysta sahara). Było I-D-E-A-L-N-I-E! Do tego słoneczko u¶miechało się do mnie :) Cieszę się, że wyszłam dzi¶ do lasu.
A na zdjęciu - droga do lasu któr± dzi¶ też biegłam (slalomem między kałużami), tu czerwiec 2011
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Namorek (2012-12-27,07:15): Jak widać strach miał wielkie oczy ! Na wiosnę połóweczka nie będzie stanowić problemu .:-) paulo (2012-12-27,08:43): życzę dalszego zwiększania dystansów i tej rado¶ci na cały rok, jak± miała¶ w drugie ¦więto. dario_7 (2012-12-27,13:39): Spoko Paula, znaczy że organizm sobie dobrze odpocz±ł przez te pół roku i teraz będzie się Tobie bardzo przyjemnie i lekko biegać. Wiem, co piszę ;)) Pozdrowionka!!! ineczka16 (2012-12-29,14:30): Roman - mam tak± nadzieję :) Pozdrawiam! ineczka16 (2012-12-29,14:32): Paweł - bardzo dziękuję :) pomalutku będę zwiększać dystanse ineczka16 (2012-12-29,14:34): Darku - oj tak odpoczęłam sobie. Mię¶nie nie bol±, ale kolana trochę "strzelaj±". Nie poddaję się, do zobaczenia niedługo na jakim¶ fajnym biegu!
|