Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [3]  PRZYJAC. [14]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
alinamalina69
Pamiętnik internetowy
Przygoda z truchtaniem

Jolanta Kalinowska
Urodzony: --------
Miejsce zamieszkania: Bielsko-Biała
25 / 44


2012-11-22

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Oj Góry moje góry! (czytano: 546 razy)



Piszę do was moje góry kochane, bo od lat jesteście przeze mnie zaniedbywane!Moi rodzice zapaleni turyści, ciągali mnie... swoją jedyna pociechę ze sobą wszedzie...jako dziecko do dziś pamiętam z tamtych lat moją niechęc do gór...!Godziny wędrówek,ból małych nóżek i te nudne chwile spędzane z rodzicami i ich znajomymi.))) Potem oczywiście to sie zmieniło kiedy w gronie rówieśników zdobywałam Beskidzkie szczyty... a zapalił nas do tego nasz wychowawca,pasjonat turystyki, gór,chwili,tego co nas otacza.Panie Krzysiu pan tego nie przeczyta zapewne ale naprawdę dziękuję.... Od dziecka tez musiałam umiec jeździć na nartach!!!!Nie było kiedyś takiego sprzętu jak dziś...oj nie było...miekkie buty doczepione do nart i mała Jolka ćwiczona na prawdziwego sportowca!Nie było tez wyciągów!!!!Trza było sobie podejść co by zjechać!Inaczej!Udeptać i zjechać...zaś udeptać i zjechać...Czy to zrozumieją młodzi?Nigdy...teraz narzeka się nawet na wyciągi...bo jedzie za wolno...bo kanapa nie podgrzewana...bo trasa nie przygotowana...już nie mówiąc jakby trafili na orczyki i muldy....co za prymitywizm!!!!Byłam w tamtym sezonie w Alpach austriackich i naprawdę nawet nie chciało mi się odzywać gdy Polacy narzekali...właśnie Polacy...Ale wracając do tych prehistorycznych czasów narciarstwa....Co tydzien narty na plecy i na Magurke!To taki szczyt u nas tu w Beskidach z nazwą własną blędną ortograficznie....))ale tak jest... to tak jak inny szczyt Hrobacza Łąka pisana przez samo H.Ale o tym to może kiedyś...w tamtych czasach ten sport nie był taki drogi jak dzis,co niedziele obiadki w schroniskach, kopanie tuneli w śniegu z kuzynem kiedy znudziło sie nam zjeżdżanie a zwłaszcza podchodzenie(zajmowało zdecydowanie więcej czasu niż sam zjazd)...mimo,że nie zawsze miałam na to ochotę dziś wspominam z sentymentem.W ósmej klasie pojechałam do Zakopanego na obóz narciarski...pierwszy raz dostałam sztywne buty i narty tempe jak szlag!Większość chłopaków...pare dziewczyn dopiero zaczynajacych przygodę z nartami...i ja...dość dobrze wytrenowana mimo swej woli...))Do dziś nie zapomnę trenera i tego zawstydzenia,gdy brał mnie na Butorowy byłam jedyną
dziewczyną wśród chłopców!Ale dał mi wyćwikę!Na trasie lód,muldy prawie po pas...-przecie ratraków nie było...i miałam dwa wyjścia...zjechać ,albo się rozpłakać i zatrzymać wszyskich swoim widokiem histerycznej wariatki.Jestem góralka jakby nie było...poradziłam sobie!Do dziś pamiętam tą panikę i strach a zarazem siłę,która to przezwycięzyła....Oj góry moje góry!Jakże was kocham ale i czuję przed wami respekt.Góry to mój codzienny widok z okna ,no i może temu nie doceniany...ale nawet jezeli troche mi te widoki spowszedniały to szczególnie jesień w górach jest cudowna...))ostatnio miałam wolne... piękna pogoda... zatem myśle co robić...w góry..!!! woła moje serce... daj spokój biegom! dośc biegałaś! Serce mam rozdarte bo biegi to tez moje zycie..!Co tu robić...co tu robić...pomyslałam...i jak pomysłowy Dobromir zapaliła sie lampka:)))Wbiegnę na Szyndzielnię i zaliczę dwa w jednym!I zrobiłam to...błędem było tylko zabranie ze sobą wody,która na mrozie tam na górze była w temperaturze otoczenia a ja zmęczona i spocona... dobrze się piło...dobrze się wbiegało...pierwsze myśli jakie mi się nasunęła gdy pełzłam...)) CZEMU JA TAK RZADKO BYWAM W GÓRACH?...CZEMU NIE BIEGAM PO GÓRACH?...musze to zmienić...Bielsko organizuje wiele biegów górskich....w tym roku nawet myslałam o biegu na Żar...wymiekłam...po ludzku sie tego bałam.Góry moje góry!Nawt doswiadczeni maratończycy wymiękają przy was..!Maraton górski to jest wyzwanie!!!Może kiedyś...może na przyszły rok...mój syn sie zapalił...Moi chłpocy...tez tak jak ja od dzieciństwa byli prawie zmuszani do nart...)))do turystyki górskiej..)do roweru...) jedynie do biegów nikogo nie zachęcałam...ale chyba maja to w genach;)Geny genami ale rozchorowałam się po tym wbiegu!Nic to..do wypadu nocnego przejdzie!Wypady nocne...właśnie...góry...latarki lub pochodnie...i my wariaci tam wchodzący...juz od 3 lat spędzam w górach Sylwestra i nie tylko... tak naprawdę...poprawię się obiecuję:)))

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


jacdzi (2012-11-22,15:47): Podobnie bylo ze mna. Cale dziecinstwo zwiazane z gorami, rodzice pasjonaci turystyki, tata narciarstwa, poznali sie w Karpaczu, pokochali Szklarska Porebe... Potem w czasie studiow wedrowki po gorach... A teraz, bywam z raz w roku i to wszystko! Trzeba to zmienic!!!







 Ostatnio zalogowani
Grzegorz Kita
15:15
BOP55
15:11
Wojciech
15:05
flatlander
15:03
Jerzy Janow
14:50
franus
14:43
lemo-51
14:40
Citos
14:36
fit_ania
14:29
pckmyslowice
14:28
Lechsal
14:04
Admin
13:42
BemolMD
13:21
ProjektMaratonEuropaplus
13:17
biegacz54
13:01
elvis1987
12:41
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |