Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [1]  PRZYJAC. [117]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
gerappa Poznań
Pamiętnik internetowy
gerappa

Agnieszka
Urodzony: 1979-10-29
Miejsce zamieszkania: POZNAŃ
143 / 180


2012-11-14

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
prawdziwe bieganie dla biegania (czytano: 1091 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://www.youtube.com/watch?v=6IHXbBX9t74

 

bo to jest tak…, że jak zamknę oczy to widzę góry i czuję zapach drzew, słyszę szum potoków i chcę tam wrócić.

Lubię mieszkać w mieście bo to wygodne i czasooszczędne. Treningi na asfalcie wydawały mi się oczywiste skoro lubię biegi uliczne. Kupuję buty na twardą nawierzchnię bo po co inne… skoro i tam większość treningów pykam ‘na moich ulicach’. Jednak ciągnie mnie do lasu oj mocno ciągnie. Ciągnie mnie od wiosny. Polatałam tu i tam i mało było mało, bardzo mi się spodobało… Mój palec błądził po mapie i często zatrzymywał się na południowym obszarze Polski… mało mnie tam było … czas to zmienić.

Gdyby tak zapomnieć o ... zasadach co ... trzymają w klatce nas.
Gdyby tak jak w stereo usłyszeć głos co ciągle woła ...


Przebiegnięcie maratonu nie jest już dla mnie trudne. Co innego nabieganie życiówki… Ale nie samymi życiówkami żyje człowiek. Błąkałam się w sobie dość długo zastanawiając się czego ja szukam. Już mnie nawet wkurzało to osobiste pytanie samej siebie: czego ja chcę? czego ja szukam?

Potrzebujemy zmian.
Życie może być jak lunapark.
Miej odwagę by nacisnąć "start".


To było szaleństwo … zapisałam się na ten maraton na początku września, jeszcze przed przebiegnięciem Wrocławia i Poznania – 3 maratony z miesięcznym odstępem … no cóż… żyje się raz. Oczywiście, kilometraż był, systematyczność i właściwa regeneracja też.
Z końcem października czułam już zmęczenie. Kiedy większość biegaczy właśnie wchodzi w okres roztrenowania… ja starałam się utrzymać formę jeszcze w pierwszych dniach listopada. Połowa moich znajomych już od dawna odpoczywa ładując baterie planuje nowy sezon a ja... wiedziałam czego chcę… musiałam sprawdzić ‘jak tam jest’.

Tego maratonu nie da się opowiedzieć kilometr po kilometrze. Żadne słowa nie odzwierciedlą piękna tego co widziałam, co czułam i co przywiozłam stamtąd w swoim sercu. Droga wiła się w górę w dół, w prawo w lewo. W oddali widziałam góry. ‘Na tą z antenką wbiegamy’ – powiedział Piotrek. Nie rozpatrywałam go w kategoriach kilometrów. To była wyprawa tam i z powrotem. Na górę i z góry. Potraktowałam ten bieg jak wycieczkę truchtającą w górach – było tak pięknie, że chciało się tam zostać jak najdłużej, meta była daleko i dobrze, fajnie, że długa droga jeszcze przed nami :)

Te płaskie kilometry były niecierpliwe – chciałam by to się zaczęło już, żeby już było trudno, żeby mi było ciężko i żebym się trochę ‘sponiewierała’. Skończył się asfalt i zaczęło się włażenie na górę, w oddali widać było ludzi jak serpentyną podążali na Skrzyczne. Spotkaliśmy tam dwoje ludzi, którzy obsługiwali punkt żywieniowy :) full wypas :) batoniki, napoje i piwo :) oj usiadłam sobie na pieńku, napiłam się piwa na zboczu góry w środku lasu. Bajka. Nie chciało się wstawać, nie chciało się brnąć do mety … bo ta niestety była coraz bliżej… a to, że jesteśmy już prawie na szczycie i że zostało nam tylko 800 metrów podejścia – tak trochę szkoda. Ale kiedy zobaczyłam to podejście… nogi mi zmiękły, strome zbocze, ostre, ruchome kamloty… bosko, tak tego właśnie chciałam. Było tam już ciut śniegu , tak klimatycznie się zrobiło.

Na szczycie myślałam, że najtrudniejszy etap jest za nami… jakże się myliłam… zbiegi… ‘no trzeba umieć zbiegać’ – powiedział słynny biegacz Matląg. Pamiętam jego słowa – żeby hasać zbiegając, żeby być jak kozica, od razu się odbijać, nie łapać przyczepności, pracować rękami i nie hamować [bo uda dostają]. W teorii wszystko ok. – gorzej z praktyką. Nie myślałam, że kiedyś będę prosić w Niebo, by ten zbieg już choć na chwilę przestał trwać, by choć 200 metrów było płasko albo żeby tu wyrósł choć jeden mały podbieg :) a ten zbieg trwał i trwał… kondycja ok ale ‘te mięsnie’ chyba nigdy wcześniej nie pracowały tak intensywnie przez tyle kilometrów… bardzo się ucieszyłam kiedy wybiegłam na otwartą przestrzeń i było pod wiatr… uff nogi miały lżej.

Słońce zmieniało swe położenie z porannego szybko zmieniło się w południowe a popołudnie stawało się coraz bliższe… taki bieg bez zegarka w ręku … Kocham ten sport z każdym kilometrem bardziej i mocniej i więcej. Miłość [moja] bezgraniczna do maratonu zaczyna się od 30 km :) Tu ten 30sty kilometr to podobno pikuś… czekałam na ten 38. Konrad ostrzegał przed Golgotą Beskidów – byłam gotowa psychicznie na to wyzwanie. Spotkałam Go tam więcej niż 14 razy. Dawno się tyle nie modliłam. Wszystko jest takie trudne jak chcemy żeby było. Wszystko jest trudne dopóki nie staje się łatwe. Przed biegiem Konrad przypomniał mi też: ile razy w roku biegniesz ten 39 km ? i pamiętałam o tym… Golgota Beskidów – wspaniałe miejsce, jestem na szczycie i czuję potrzebę kłaniania się Komuś. Na Górę Matyska prowadzi jedna droga. I nie była to droga do mety. W dole widać domki, gospodarstwa i najpiękniejsze owce w Polsce :)
Zbocze to trawa. Pytam Piotrka – gdzie jest meta – odpowiada mi z uśmiechem na ustach… ‘nie wiem’ – to gdzie lecimy, w którą stronę? Ręką wskazał na pole, łąki . Znalazł wąską ścieżkę i prowadził przed siebie.

Dlatego lepiej oddech weź.
Wszystko możemy przejść…

Ani sekundy dłużej nie wahaj się.


Korzystałam chwilami kontrolnie z endomondo, no żeby zobaczyć mniej więcej ‘ile jeszcze’ – gps wskazywał 42,5 km – spotkałam strażaka: ‘ile jeszcze?’ – mówi, ze 1,5 km :) świetnie :) mam czas by się na koniec jeszcze ‘zabawić’. W oddali dostrzegłam Zawodniczkę w oczojebnej bluzie :). Miałam kilka teorii :) albo jest jej smutno, że biegnie sama, albo ktoś ją zostawił [krok miała niepewny, nierówny] miałam dwa scenariusze:
1.Dobiec do niej i trzymać się kilka kroków za nią i na kilkanaście metrów przed metą wyprzedzić ją niczym Kusy Piotrka :) na asfalcie
lub :)
2.Zrównać się z nią, potem delikatnie przyspieszać, wyprzedzić i wspólnie finiszować :) - zdawałam sobie sprawę z konsekwencji… że na koniec się w sobie zbierze i mnie ‘weźmie’ dwa kroki przed metą :) ale tu czasy nie były najważniejsze.
Oczywiście wybrałam to drugie. Dziewczyna – świadomie lub nieświadomie – podjęła wyzwanie – kiedy ja przyspieszałam, szła równo za mną. Słyszałam, że jej kroki synchronizują z moimi, że walczy [słyszałam jak oddycha] … nie zwalniałam … pomyślałam, że wycisnę z niej jeszcze trochę. Udało się. Nie odpuściła aż do mety… szkoda że to już, ze to tak blisko.

Gdyby tak zapomnieć o ... zasadach co ... trzymają w klatce nas.
Gdyby tak jak w stereo usłyszeć głos co ciągle woła:
Unieś się nad ziemię
Wysoko tak.


Dobiegłam na metę i miałam ochotę zacząć jeszcze raz. Wszystko od nowa.
Dziś kiedy uda bolą mnie tak bardzo, że Jasio nawet nie może się o nie oprzeć… łydki bolą jak po pierwszym moim maratonie, a ciało boli najbardziej kiedy się przebudzę w nocy i chcę przewrócić na drugi bok [taka ze mnie kozica :) ] … planuję wyjazd w góry, treningi w terenie i kolejny maraton górski za rok…

Jechałam tam z szeroko otwartymi oczami. Miałam tyle pytań, które zadawałam już innym górskim bywalcom :) ale sama musiałam sprawdzić, zobaczyć, dotknąć i przeżyć. W Beskidach znalazłam wszystko to, czego szukałam. Wszystko to, czego nie potrafiłam nazwać, opisać, wyrazić: sens biegania w bieganiu.

Nieważne już co było, ale jaki masz plan
[…]
A ty wyżej...
Unieś się wyżej.
Nie wahaj się


W linku… tak jakoś miło się wspomina miniony weekend :)

A na zdjęciu – początek najfajniejszego odcinka – podejście na Skrzyczne

Fot. Jarek Haczyk


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


renia_42195 (2012-11-14,07:11): Aga, wielkie gratulacje :))) Nie wiedziałam, że zejścia są trudniejsze niż wbieganie :)
michu77 (2012-11-14,08:09): ...słowem... Ciebie też to wzięło!!! Muszę coś pokombinować z treningami pod te góry ;-)
paulo (2012-11-14,08:24): sprawiłaś tym blogiem, że człowiek mógł się rozmarzyć za tym, co piękne, szlachetne i wzniosłe. Oby ta zima szybko minęła.
Marysieńka (2012-11-14,08:24): No to może w przyszłym roku bieg Rzeźnika, partnera masz pod "ręką"...???? Tam dopiero przekonasz się tak naprawdę co znaczy górski bieg...gratki:))
Marysieńka (2012-11-14,08:26): Paweł....ale zimą góry są jeszcze piękniejsze:))
tytus :) (2012-11-14,08:31): sama radość z czytania
tytus :) (2012-11-14,08:55): przepiękne kijki ekologiczne
jacdzi (2012-11-14,09:04): To kochamy sie w tym samym! Oboje kochamy BIEGANIE! A gory, coz, ich magia urzeka i jak sie w jej szpony czlowiek dostanie to juz nigdy z nich sie nie wyswobodzi. A bieganie w gorach to bajka, musisz jeszcze sprobowac nart biegowych w Jakuszycach.
dario_7 (2012-11-14,09:10): Ech, wspomnienia ożywają na nowo, serce znów mocniej bije... Takie jest właśnie górskie bieganie! Nie ma nic piękniejszego na świecie :)))
alchemik (2012-11-14,10:56): Aga teraz trochę odpoczynku i czas się zabrać za przygotowania do Dębna. Gratki i podziwiam
snipster (2012-11-14,10:57): Gratulacje za udaną inicjację górską, w której rozmarzyłaś się jak widzę na całego ;)
Hepatica (2012-11-14,15:06): Gratuluję udanego i radosnego debiutu w maratonach górskich!!!Polecam jeszcze nocne biegi na orientację:))). Mogą być i w górach:))). Myślę, ze tez Ci się spodobają:))).
tdrapella (2012-11-14,16:35): czekałem na ten wpis od poniedziałku :) Warto było, dziekuję :)
gerappa Poznań (2012-11-14,17:25): na Rzeźnika się nie rzucam. jeszcze się nie rzucam :)
gerappa Poznań (2012-11-14,17:26): teraz juz odpoczynek - roztrenowanie trwa :) ale potem :) to ja juz sobie nawymyślałam :) niemożliwe - staje się możliwe :)
snail (2012-11-14,21:48): Jeszcze raz gratulacje i powodzenia w kolejnych górskich biegach. Może się kiedyś umówimy na jakiś wspólny weekendowy wyjazd treningowy np. w Karkonosze? Bo ja takowe planuje :-) P.S. Nie wiedziałem, że jestem słynnym biegaczem ;-)
adamus (2012-11-15,20:45): Czytanie dla samego czytania!! Ponownie świetny wpis Wiedźmo :))
adamus (2012-11-15,20:47): P.S. Przed chwilą dzwonił do mnie "jakiś" Rzeźnik z Bieszczad!!! Pytał o Ciebie ;))







 Ostatnio zalogowani
lida401
12:03
młodyorzech
11:48
Dziolek
11:32
p.1
10:57
romangla
10:47
Adam P.
10:45
lechanski
10:31
stanlej
10:30
eferde
10:22
seba1
10:20
Admin
10:09
ProjektMaratonEuropaplus
09:41
kostekmar
09:34
bolo_biega
09:29
CSW Kozy
09:02
GriszaW70
08:46
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |