2012-11-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Przepis na ... (czytano: 768 razy)
„Nigdy nie jest za późno, by odnaleźć w sobie sportowca. Nigdy nie jest za wcześnie, żeby dać mu wolność”.
Siedzę sobie nad talerzem parującej zupy dyniowej z mleczkiem kokosowym, podziwiam czerwone drzewa za oknem i rozmyślam o przemijaniu. Właściwa chwila - 31 października. Zamyśliłam się nad moim pierwszym, prawdziwym i pełnym emocji sezonem biegowym. Jak każdy neofita zachłysnęłam się niesamowitą atmosferą na zawodach, poznałam ciekawych ludzi i to napędzało mnie do podejmowania nowych wyzwań. Skutkiem tego zamiast planowanych dwóch maratonów przebiegłam aż pięć i do tego mnóstwo innych dystansów w myśl zasady, że tydzień bez zawodów to tydzień stracony. Nie słuchałam swojego ciała, więc przez sześć tygodni leczyłam kontuzję. Ale paradoksalnie ta sytuacja nauczyła mnie rozwagi i działania zgodnie z planem treningowym. Zaczęłam uczyć się od innych, mądrzejszych biegowo i biegowo bardziej doświadczonych. Bardzo spodobało mi się stwierdzenie zaczerpnięte z książki R. Benyo „jest tylko jedna przyszłość dla biegoholików – zostają byłymi biegaczami. Jeżeli na tym ci zależy, biegaj jak dziki, jak wariat, biegaj za dużo. Biegaj aż padniesz. Twoja kariera wkrótce się skończy. Jeśli bieganie ma być częścią twojego życia już zawsze, zachowaj dystans, , zachowaj umiar we wszystkim, co robisz.” Po starcie w ubiegłym tygodniu podjęłam więc decyzję, że to ostatnie zawody w tym sezonie. Teraz przede mną 2 tygodnie nieróbstwa czyli krótko mówiąc dolce far niente, zero biegania, jedynie ćwiczenia wzmacniające. Od zawodów minęło trzy dni i już tęsknię, ale dam radę, poczekam. Niech bieganie nie kontroluje mojego życia, to ja będę kontrolowała bieganie, żeby cieszyć się nim jak najdłużej.
Co dał mi miniony sezon? Zdrowie i to dosłownie, bo dzięki bieganiu odkryłam co mi dolega. Radość biegania niezależnie od pogody. Dystans do problemów. Nowe, ciekawe relacje z mężem. Grupę nowych znajomych. Umiejętność zastosowania właściwej strategii. Cierpliwość i siłę
Co jeszcze chcę osiągnąć? Zdobyć Koronę Maratonów Polskich – wykonalne, bo jestem na półmetku. Złamać „trójkę” na maratonie za maksymalnie 3 lata – bardzo, bardzo trudne, ale być może do zrobienia? Zrobić biegacza z syna –niestety niewykonalne!
A na ”deser” podaję przepis na zupę dyniową z mlekiem kokosowym. Wyśmienitą dla biegaczy dlatego, że jednym kokosem można zastąpić całą aptekę. Pomaga w wielu dolegliwościach, m.in. chroni przed osteoporozą, zmniejsza ryzyko chorób serca, poprawia trawienie i poziom cholesterolu, wspomaga metabolizm, a także leczy i regeneruje tkanki. Natomiast woda kokosowa ma takie właściwości jak napój izotoniczny i zawiera taki sam poziom elektrolitów jak krew. Jest więc najlepszym sposobem na szybką regenerację po wysiłku sportowym! Składniki na zupę: 1 dynia ( ok 800g), 2-3 marchewki, 5 cm imbiru, 1 ostra papryczka, 1 puszka mleka kokosowego, 2 łyżki masła, 1 litr bulionu, sok z cytryny, sos sojowy, sól, pieprz. Dynię umyć, obrać ze skórki, pokroić w kostkę. Marchewki, imbir obrać, pokroić w kosteczkę. Papryczkę oczyścić z pestek i drobno posiekać. Masło rozgrzać na patelni, podsmażyć na nim warzywa aż zmiękną. Warzywa wraz z sosem przełożyć do garnka, podlać bulionem i gotować ok 20 minut. Warzywa powinny być miękkie. Następnie zmiksować zawartość garnka na gładki krem, dodać mleko kokosowe. Doprawić sosem sojowym, solą, pieprzem i sokiem z cytryny. Może być podawana z prażonymi pestkami dyni.
Na zdjęciu moja ulubiona ścieżka biegowa.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu DamianSz (2012-11-01,21:17): Pięć maratonów w swoim pierwszym, prawdziwym sezonie biegowym ? Założę sie, że do dwóch lat zaliczysz jakiś bieg ultra. Ze złamanien 3 h może być gorzej...wiem coś o tym.
Ciekawy ten przepis. Wypróbuję , tylko muszę gdzieś kupić ten sos sojowy. renia_42195 (2012-11-02,08:47): Gratuluję takiego sezonu :) Ja ledwo jeden maraton zrobiłam w tym roku. A sos sojowy Damku dostaniesz w każdym supermarkecie :) Przepis też wypróbuję :) paulo (2012-11-02,09:11): Kasiu, jka czytałem Twoje refleksje, to tak jakbym siebie widział, w każdym calu. Chyba biegacze po pewnym czasie bardzo upodobniają sie do siebie :) snipster (2012-11-02,09:33): Bardzo fajny wpisik ugotowałaś ;) piszesz o rzeczach, które również u siebie stwierdziłem ;) Bardzo łatwo się uzależnić do tego stopnia, że można samego siebie załatwić. Ta pasja jest niebezpieczna i niestety potrzebna jest rozwaga. A tak trudno żyć bez biegania na przerwie... ;) Kaja1210 (2012-11-03,17:56): Tak, wiem że od złamania "trójki" dzielą mnie jeszcze lata świetlne, ale warto mieć marzenia!
Natomiast biegi ultra to jeszcze nie moja bajka, choć podziwiam wszystkich, którzy je przetrwali. DamianSz (2012-11-03,18:38): No to zakład stoi - w listopadzie 2014-go roku sprawdzimy kto wygrał ,-) Kaja1210 (2012-11-04,19:45): Ok.Przyjmuję wyzwanie, ale wg mnie będzie to listopad 2015. Jeśli nie podołam, to wpłacę równowartość opłaty wpisowej z tego Maratonu na konto Spartan. DamianSz (2012-11-05,06:57): Chyba mnie ciut źle zrozumiałaś -) Ja jestem pewny, że do dwóch lat zaliczysz jakiś bieg ultra, a Ty pewnie głównie myślisz o złamaniu 3 h. (podobnie jak ja od roku) W każdym razie - będę śledził Twoją karierę biegową ,-) Powodzenia. Kaja1210 (2012-11-05,12:23): To nawet dobrze,że źle zrozumiałam. Teraz mam niesamowitą motywację. Dziękuję.
A co do mojej deklaracji o wpłacie na rzecz Spartan gdy polegnę to oczywiście podtrzymuję.
|