2012-10-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| (czytano: 1455 razy)
Odczuwam wielką ulgę, że nie muszę…
Nie muszę się spinać, nie muszę kalkulować, nie muszę planować, nie muszę rozważać. Nie muszę biegać. Mogę. Ale nie biegam.
I jest mi cholernie dobrze.
Teraz czuję prawdziwe endorfiny, gdy nie muszę.
Po prostu przestałem być już zakręcony na punkcie biegania i nie odczuwam jakiejkolwiek katorgi z tego powodu że nie biegam.
Nabrałem dystansu - już mi się nawet nie chce śmiać czytając "uduchowione" wpisy tych, którzy nadal są zakręceni, i których każda chwila bez biegania boli a wtedy są tacy poetyccy...
Zobojętniało mi to.
A co do dalszych planów w trakcie roztrenowania - może przebiegnę się delikatnie po górach, jak wyjadę do rodziny w okolicach 1 XI. Może…
Cieszy mnie też jedno - nie wystawiam na niepogodę swoich wrażliwych ostatnio korzonków.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu a.Klimczak (2012-10-29,21:16): Mnie każda chwila z bieganiem boli. Skutki uzależnienia :)
Teraz nie biegam i też się super czuję.
|