2012-02-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| trzeci nw (czytano: 937 razy)
Drogi Pamiętniku - sporo ludzi myśli sobie, że ostatnio trapią mnie jakieś straszne smutki. Że coś mnie potwornie gnębi, zżera od środka. Dostaje z zewnątrz sygnały, że generalnie mam doła lub wręcz popadłem w depresję. Co gorsza, ludzie myślą, że wiedzą – gdyby powyższe stwierdzenie było prawdą – co jest tego przyczyną! I możesz mi wierzyć mój Pamiętniczku, że obecnie nic nie jest w stanie mnie bardziej wkurwić, niż świadomość, że ktoś może podejrzewać mnie o zły nastrój z powodu jakichś pierdolonych błahostek, bo zdaje mu się, że mnie rozumie.
Nie Pamiętniku ja nie mam doła w ogólnym tego słowa pojęciu. To co MNIE dołuje, to fakt, że żyję pośród ludzi, którzy zaharowują się na śmierć, żeby regularnie spłacać kredyt zaciągnięty na jakieś 30 lat (360miesięcy!) na mieszkanie, w którym zazwyczaj przebywają tylko podczas snu. Którzy całymi dniami zamartwiają się stopą procentową i kursem franka szwajcarskiego, aż do niedzieli, kiedy podczas spotkania ze znajomymi na kilka godzin zapominają o swoich zobowiązaniach wobec banków pokazując robione na zamówienie hiszpańskie kafelki w łazience z wanną z hydromasażem i bezdotykowe drzwiczki szafek kuchennych zainstalowanych wokół lodówki sterowanej głosem. Ludzi, dla których benzyna napędzająca ich auta - nie tylko samodzielnie już uruchamiające wycieraczki, ale też samodzielnie parkujące - jest ważniejsza niż woda, którą piją i powietrze, którym oddychają. Ludzi dla których status społeczny zależy od rozmiaru telewizora LCD, pakietu N, ilości i jakości funkcji tabletu, modelu iPhone’a, czy ogólnie mówiąc ilości ładowarek powpinanych do gniazdek elektrycznych.
Drogi Pamiętniku, to co mnie gnębi to sukces i kariera. Chęć władzy. Chęć posiadania. Życie na zasadzie: pracuj, zarabiaj, wydawaj. Szybciej, więcej, nieustannie. To wiara w reklamę, która tłoczy ci do podświadomości, że bez tego i tamtego nie możesz NORMALNIE funkcjonować. Mówiącej ci czego pragnąć i jak żyć; co jeść, jak się ubierać, jak i gdzie wypoczywać, co czytać, oglądać, słuchać. Sugerującej, że nie posiadając tego wszystkiego przestajesz być wartościowym człowiekiem.
Drogi pamiętniku, to co mnie smuci, dotyczy w istocie prawie wyłącznie pojęcia „machiny”, w której my ludzie działamy jako miliardy mikroskopijnych, niezauważalnych wręcz elementów nakręcających ją do coraz sprawniejszego i szybszego działania. Kształcimy się na speców do spraw związanych z uzyskiwaniem jak największych zysków przez zatrudniające nas koncerny, które w gruncie rzeczy decydują o losach tego świata. Chcemy, żeby nasze dzieci były prawnikami, politykami, ekonomistami, marketingowcami. Żeby jeszcze dogłębniej zbadały przyzwyczajenia, zachowania i uwarunkowania społeczne. Żeby je odpowiednio wykorzystały. Żeby decydowały. Nakręcały mocniej machinę. Żeby zrobiły lepsze reklamy, sprzedały większe i dłuższe kredyty, żeby nauczyły nas, co mamy myśleć i jak postępować, żeby w końcu nami zawładnęły.
Drogi pamiętniku, to co mnie zżera od środka, to świadomość, że nie można się z tego wyłączyć. To prawie nie jest możliwe. Jesteś zwykłym obywatelem. Musisz mieć pracę, może nawet dwie, prawdopodobnie rodzinę, ubezpieczenie społeczne, jakiś tam filar, kredyt lub dwa, raty, inne idiotyczne ubezpieczenie np. od utraty pracy, konto, drugie konto - sterowane internetowo, kartę kredytową, umowę na TV, telefon, internet, ileś tam jebanych profili w portalach społecznościowych, na których spędzasz maksymalnie dużo czasu zamiast iść na spacer. Spróbuj tak po prostu wyjechać sobie na rok i odpocząć od tego wszystkiego na łonie natury…
Drogi pamiętniku, jeśli faktycznie jestem na skraju depresji, to dlatego, że nie jestem w stanie tego wszystkiego w adekwatny sposób przedstawić lub opisać i, że nie wierzę, iż to wszystko trapi tylko i wyłącznie mnie. Bo jeśli wszyscy to wiedzą, widzą, czują i żyją sobie spokojnie z tą świadomością … to żałuję, że zrobiłem po raz kolejny z siebie idiotę.
Autor zablokował możliwość komentowania swojego Bloga |