2011-12-07
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| POWRÓT NA TRASY/WEEKEND W SOSNOWCU (czytano: 400 razy)
Tegoroczna jesień była piękna: słoneczne, suche dni, brak typowej dla listopada słoty, stosunkowo wysoka temperatura. Wszystko to sprawiło, że powrót do biegania po regeneracyjnej przerwie po maratonie poznańskim nie powinien stanowić problemu. Okazało się jednak, że mój silnik potrzebował łagodniejszego potraktowania i początkowo mogłem sobie pozwolić jedynie na nieregularne 8-9 cio kilometrowe harce. Dopiero w poprzedni weekend poczułem że mój organizm daje mi zielone światło i powróciłem do biegania w zakresie takim jakiego bym sobie życzył (nie mniej niż 10 km podczas pojedyńczego wyjścia). Bardzo przyjemnie biegało się po przerwie zwłaszcza, że wieczory zaczęły być chłodniejsze (około 0 st.)a taka pogoda jeśli nie pada deszcz bardzo mi odpowiada. W barbórkowy weekend biegałem w Sosnowcu, mieście mojego dzieciństwa. Było to dwukrotne (w sobotę i w niedzielę) przebiegnięcie dwunastokilometrowej, pofałdowanej , położonej w industrialno-blokowym otoczeniu trasy. Tam ceglaste budynki fabryczne i mieszkaniowe nawet z poczatku XX wieku sąsiadują z ponurymi blokowiskami zbudowanymi 30 lat temu. Dobrze jest czasami zmienić trasę. Zazwyczaj trasy, którymi biegam, są płaskie. Plusem ich jest to biegam w komfortowych warunkach gdyż w mojej okolicy ruch póżnym wieczorem i wczesnym rankiem jest minimalny. W Sosnowcu rzecz miała się zgoła inaczej ponieważ biegałem przedpołudniem w szerokim centrum miasta. Rytm mojego biegu był więc przerywany przez: samochody, czerwone swiatła na przejściach dla pieszych i spuszczone ze smyczy psy wyprowadzane przez właścicieli na przedpołudniowy spacer. Chcąc utrzymać równy rytm biegu musiałem znacznie wyostrzyć zmysł obserwacji. Trasa miała też dwa podbiegi, które dodatkowo ją urozmaicały. Innym urozmaiceniem były, myślę że przez wielu niedoceniane, przejścia podziemne gdzie konieczność zmiany rytmu, tempa i oddechu powoduje, zwłaszcza pod koniec biegu, dodatkowe trudności. Bieganie w Sosnowcu ma zawsze dla mnie pewien walor sentymentalny. Trasa przebiega koło miejsc, z którymi wiażą się prawie wyłącznie miłe) wspomnienia z dawnych lat. Szkoda tylko, że poza ścisłym centrum miasta, które zostało bardzo ładnie i umiejętnie odnowione i przebudowane widać niewiele zmian. Dawna szarość została zastapiona głównie przez brzydkie reklamy,osiedlowe supermarkety/blaszaki a budowane w latach osiemdziesiątych bloki naznaczył ząb czasu. Najważniejsze, że weekendowe bieganie zwieńczyło bardzo dobry (czterowyjściowy) biegowy tydzień
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |