2011-11-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rowerowanie z Urbankami :) (czytano: 960 razy)
W sobotę byłem z kumplami z klubu kolarskiego na treningu techniki. Było świetnie :) Spokojnie dojechaliśmy sobie do lasku w Sulęcinku na tzw. "Bismarck". Nie obyło się oczywiście bez pobłądzenia, chociaż na treningach bywamy tam nie raz. To jako mieszkańcy niedaleko położonej Środy Wlkp. chyba nie mamy wyrobionego zmysłu orientacji w terenie i zawsze się tam gubimy :) Jednak dzięki temu z każdym naszym wyjazdem odkrywamy "nowe" ścieżki. To podoba mi się właśnie najbardziej... Jazda na rowerze w terenie gdzieś przed siebie nie wyznaczonymi jeszcze szlakami. To jest dopiero esencja kolarstwa górskiego :D Wracając do treningu, wyglądał on jak zabawa. Jeździliśmy bez celu pod górki i zjeżdżaliśmy szybko na dół. Od czasu do czasu dodając slalom miedzy drzewami w czasie zjazdu. Ćwiczyliśmy jazdę po korzeniach (pod górę i w dół - bo jazda w dół to jest to co tygryski lubią najbardziej :P) i balans ciała na śliskich liściach i luźnych kamieniach. Podsumowując sobotni trening było świetnie na maksa :)
Na dzisiejszy trening umówiłem się z tą samą ekipą co wczoraj plus dwóch Urbanków (syn "Kicek" i ojciec "Urban") z Miłosławia. Niestety dzisiaj ludziska ze Środy się na treningu nie pojawiły :( Adama "coś rozłożyło", a Krzychu i Patryk się w ogóle nie odezwali ani nie pokazali. Nie wiadomo czemu, może przestraszyli się wiatru wiejącego lub tego, że na trening przyjadą Urbanki, którzy lubią po prostu zap****alać na treningach :( Szkoda, no cóż ja ich zmuszać nie będę.
Oni jechali z Miłosławia, więc wyjechałem im na przeciw i pojechaliśmy we trójkę. Niestety miałem troszkę mało czasu, ponieważ mogłem być tylko do 14, a Urbanki znane są nie tylko z tego, że lubią szybko jeździć ale też, że lubią sobie pospać :) Tak więc nasz trening zaczął się dopiero o 12.00. Dwie godzinki to trochę mało czasu na trening "tlenowy". Choć określenie trening tlenowy nie bardzo pasuje do treningu z nimi. Jednak muszę przyznać, że mnie dzisiaj zaskoczyli, ponieważ faktycznie starali się jechać w odpowiednich strefach tętna tylko od czasu do czasu przyśpieszając, a nie jak mają w zwyczaju gnać ile fabryka dała :) Dzisiaj jechaliśmy spokojnie co 8-10 minut dając sobie zmiany. Ta ich zmiana podejścia do treningu wzięła się z tego, że Kicek dostaje teraz rozpiskę planu treningowego i żywieniowego od Virtual Trenera. To będzie jego pierwszy sezon w kategorii M2 i jak to powiedział "chcę zabłysnąć...". Powodzenia i trzymam kciuki :) Rozmawiając z nim dowiedziałem się, że był na badaniach wydolnościowy, ma ustalone nowe strefy tętna i teraz na nic trenuje.
Tak sobie myślę, że faktycznie takie testy wydolnościowe to nie głupi pomysł. Mógłbym się lepiej przygotować do nowego sezonu i trenując na bazie tych stref być może udałoby mi się uniknąć przetrenowania :) No cóż pomyślę jeszcze o tym.
Z newsów jakich się jeszcze dowiedziałem od nich było to, że prawdopodobnie będą organizować na przełomie marca/kwietnia 10-cio dniowy wyjazd do Hiszpanii na rowery. Fajna sprawa... Jak ustykam trochę kasiorki to zabiorę się z nimi :) A i w końcu Kicek dał mi odpowiedź na moje pytanie: czy pojedzie ze mną w przyszłym sezonie na wyścig etapowy. Na szczęście jego odpowiedź była twierdząca :) Po za tym wiedziałem, że nie przepuści takiej okazji :)
Niestety trening minął tak szybko, że nie zdążyłem się nagadać :( No cóż muszę poczekać na kolejny trening z nimi do przyszłej niedzieli.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |