2011-10-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Biegaczy nie siej± sami się rodz±.... (czytano: 1168 razy)
Dwa dni po maratonie, dwa dni bez biegania......ee tak to się nie da ! ¦roda rano patrzę przez okno, spogl±dam na medal. Kołyszę się do przodu i do tyłu. Firanka uderza mnie w czoło , stoję tak i się waham , założyć krótkie czy długie leginsy? Ubierałem się ,2-3 minuty . Stoper na rękę, słuchawki w uszy , czapka, komin, rękawiczki...i już byłem przed blokiem. Zimno, literka promuj±ca ¶rodowy poranek to S jak skrzybanie szyb w samochodach, plan - lekki truchcik 2-3 km. Uhum ... Biegnę, mijam ludzi skulonych pod przystankami autobusowymi , wci¶nięci w szaliki , kołnierze kurtek i tak jako¶ dziwnie na mnie patrz± ...niech patrz± . Z każdym metrem jest mi coraz cieplej , spogl±dam na stoper , pierwsze 2 km poniżej 5 min/km ... Oszalałe¶ ? Kozibar wolno! więc słucham swego zdrowego rozs±dku, zwalniam, dobijam do 7 km, czas do pracy. Dzisiaj od rana my¶lałem co robić na treningu, co? co.. wolne wybieganie ..Uhum... dzisiaj nie powstrzymałem swego zapędu , poleciałem 7 km w 4:25 km . I było fajnie, błogo, miło... siedzę i my¶lę, wstanę jutro o 5 to pobiegnę do pracy a co mi tam) Bo biegaczy nie siej± , sami się rodz±!
P.s Wracaj±c z lasu wpadłem do swego anioła, wycałowałem go/j± po rękach ...ale o tym opowiem następnym razem.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |