2011-09-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Lepsze niż piwo (czytano: 397 razy)
To był mój najlepszy sezon, a Maraton Warszawski na jego zakończenie był chyba najlepszym biegiem w moim życiu. Nie tylko ze względu na kosmiczn±, jeszcze kilka miesięcy temu, dla mnie życiówkę 2:57:20. Nie tylko ze względu na 54. msc. open i 7. w kat. wiekowej, ale przede wszystkim dlatego, że kolejny już raz miałem niemal absolutn± kontrolę nad swoim biegiem. Biegłem jak w transie, łykaj±c kolejne kilometry jak kufle złotego trunku ;-) My¶lałem nawet o piwie, jak przyjemnie będzie napić się wieczorem, kiedy już wrócę do domu.
Sezon oficjalnie zakończony - w tym roku równie wcze¶nie, jak w poprzednim, ale w jako odmiennym nastroju. 2010 - żadnej życiówki, od lipca męczyły mnie kontuzje, a MW przebiegłem dla towarzystwa z bólem kolana. 2011 - życiówki na wszystkich dystansach, w tym dwie w maratonach (2:59 i 2:57), poprawiłem technikę biegu, jestem ¶wiadomy tego co robię na treningach. Lepiej być nie mogło. Czasami zdarzaj± się na ¶wiecie rzeczy lepsze niż piwo - na szczę¶cie piwo nadal mi bardzo smakuje.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |